sty 2 2015
PODSUMOWANIE
Podsumowanie.
To podsumowanie jest raczej tradycyjne dla naszego środowiska. W mienionym roku nie udało się nic ważnego załatwić. I to tak trwa już od wielu ostatnich lat.
Tak, jak przewidywaliśmy już w sierpniu 2014 r.[1], roszady personalne w naszym resorcie (już nie mówiąc o naszym Ministerstwie) zawsze powodują opóźnienie w harmonogramie przyjętych wcześniej prac. I choć Dyr. Jerzy Król na naszym seminarium szkoleniowym w Karpaczu mówił o tym, że opóźnienie prac jest możliwe, to jednak czujemy się zawiedzeni, że tego pierwszego pakietu zmian nie udało się opublikować w pierwszym planowanym przez resort terminie, czyli 29.12.’14 r.
To pierwsze opóźnienie źle rokuje. A winny tego opóźnienia jest słaby nadzór ze strony MIiR nad naszą problematyką transportową oraz błędne decyzje kadrowe, które zamiast fachowców preferują różnych świagrów i kumpli z jednej partii, jak to było np. w przypadku niejakiego Nowaka, czy Jarmuziewicza, a teraz Rynasiewicza i kolejnej „kiecki” w roli Ministerki (bo już wiemy, że męskie pojęcie „Minister” tu nie pasuje z uwagi na brak jakiejkolwiek branżowej fachowości i merytoryczności u tej kolejarki).
A mianowanie kolejnej „kiecki” w roli pełnomocnika także nie spowoduje automatycznie, że każda „kiecka” nabędzie właściwe i niezbędne kompetencje. Nasza Pani Premier (Premierka?) robi błąd za błędem.
Tak, jak było to do przewidzenia, nasze UDS-owe środowisko nie zdołało stworzyć należytej ilościowo reprezentacji. Kolejne błędne decyzje zarządu OSDS spowodowały, że – nie tylko! – nie udało się zaliczyć 200 członków w okresie pierwszego półrocza, co zapowiadał Waldek Witek (ketiw) w drugiej połowie 2012 r. Nie udało się tego osiągnąć po okresie 2,5 lat od powołania naszego OSDS-u (sic!).
Jeśli nie dziwi mnie, że ta ewidentna porażka nie powoduje zrzeknięcia się stanowiska w zarządzie przez Piotra Bednarza z Żar (i nie tyle chodzi tu o jego brak honoru, bo on musi pilnować interesu właścicieli SKP w naszym OSDS-ie[2]), to trwanie w tym marazmie i kurczowe trzymanie się stołków przez pozostałych członków tego zarządu jest bardzo symptomatyczne. Ich jęki i biadolenie na nasze środowisko, że nie doceniamy ich wysiłku polegającego na pisaniu pism do urzędników jest także symptomatyczne i ilustruje ich mentalność drobnego skryby (?). A to nie wystarcza do prowadzenia organizacji w dzisiejszych czasach. Podstawowe bolączki, to:
- brak jakiejkolwiek (!) współpracy z branżowymi mediami,
- brak umiejętności w wykorzystaniu nowoczesnych narzędzi marketingowych,
- brak współpracy z innymi bratnimi branżowymi organizacjami,
- brak zrozumienia, a przez to brak wsparcia dla bardzo wielu naszych Kolegów pracujących nie tylko „w specyficznych warunkach prawnych”,
- „olewka” branżowych spotkań i seminariów (Karpacz),
- brak stanowiska co do konstytucyjności obowiązujących nas przepisów i co do roli i rodzaju nadzoru nad naszym środowiskiem,
- zerwanie z dorobkiem SDS-u (np. samorząd zawodowy) i dotychczasową tradycją koleżeńskich spotkań w Leszczynku,
- akceptacja dla wprowadzenia cenzury http://www.diagnostasamochodowy.pl/2013/zarzad-osds-walczy-o-2/
- itp., itd., et’cetera.
Pycha, arogancja, brak autokrytycyzmu, buńczuczne zadufanie i przekonanie o własnej nieomylności. A na ewentualne Wasze wątpliwości, czy ten zarząd faktycznie nie podołał, czy też może jednak podołał, polecam szczególnie: http://www.diagnostasamochodowy.pl/2013/kim-trzeba-byc/
Wspomnieć też trzeba, że i PISKP nie może pochwalić się spektakularnymi osiągnięciami w mienionym roku. Cennik jeszcze nie przeszedł, a i ilość członków nie wzrosła tak radykalnie, aby resort transportu zaczął się liczyć także z tą bratnią organizacją.
Aby ta ocena była pełna, to musimy też powiedzieć/napisać o naszej branżowej instytucji, jaka jest TDT. Jeden z naszych Kolegów przekonuje mnie, że ta organizacja wyczerpuje wszelkie znamiona działalności korupcyjnej, określonej przez Fundację im. Stefana Batorego. [3] Zajrzałem więc na stronę tę stronę, żeby dowiedzieć się, że:
„Kiedy mówimy o korupcji w aspekcie prawnym, mamy na myśli przede wszystkim nielegalność określonych zachowań (np. wpływania w sposób zakazany prawem na decyzje podejmowane przez organy władzy publicznej – zarówno kolegialne, jak i jednoosobowe).”[4]
No cóż . . . – ciekawe!
Ja już wiem, co jeden z naszych Kolegów na ten temat myśli. Ale nie wiem, co Wy sądzicie o wpływaniu na starostwa, aby dla zapewnienia płynności finansowej TDT, na każdej SKP w Polsce odsyłano pojazdy z gazem po każdej stłuczce klosza od kierunkowskazu lub reflektora na badanie zbiornika?
Więc tak skończył się ten rok 2014.
Nasza Redakcja życzy Wam wszystkim, aby ten obecny 2015 był jednak lepszy.
W imieniu zespołu redakcyjnego
Dziadek Piotra
[2] Jest właścicielem dwóch SKP w Żarach.
[4] Pisałem już kiedyś o tym, że jeszcze będąc w zarządzie OSDS proponowałem sprawdzenie podobnych faktów przez organy ścigania, ale obecni członkowie mnie przegłosowali (i nie znajdziecie tego w protokołach, bo zaniechali ich prowadzenia).
BK
7 stycznia 2015 @ 23:25
Pora na właściwy komentarz i tutaj.
Drobi mój imienniku, W powyższej wypowiedzi jest Pan ostry – rzekł bym nawet niezwykle ostry wobec wielu naszych Kolegów i Organizacji. Oczywiście ostrość wypowiedzi jest domena i główną – wręcz pożądaną cechą niezależnych komentatorów prasowych. Zastanówmy się jednak, czy pisze Pan słusznie?
Powiem tak – ja myślę, że może i żadna z organizacji ze środowiska nie zasługuje na szczególne laury zwycięstwa, ale czy też jakaś zasługuje na szczególną naganę?? A przytoczę tu nie bez kozery Pana słowa:
„Boli mnie wręcz, że do tego wszystkiego walczymy między sobą i ze sobą, zamiast z tymi, co nas w to wrobili. Ta walka ze swoim własnym środowiskiem zawodowym przybiera bardzo różnorodne i dziwne nieraz formy.”
Czy może się Pan odnieść do tego własnego przesłania w kontekście wylania de facto wiadra pomyj na Kolegów z OSDS wymienionych na forum z imienia i nazwiska? (Waldemar Witek, Piotr Bednarz)?? I to w sumie za niekonkretne czyny…
Cóż takiego im Pan zarzuca? Otóż chętnie zacytuję co (oprócz spraw o podłoży myślę ściśle prywatnym) „skupili się jedynie na pozorowanych działaniach sprowadzających się do tzw. „bywania” na salonach.”
Hm…. Ale tuż obok (troszkę wcześniejszy Pana post) zarzuca, że przedstawicieli OSDS nie było na spotkaniu w Karpaczu… A proszę mi powiedzieć – czymże było spotkanie w Karpaczu, jak nie spotkaniem na Salonach?? Co takiego przydatnego na dzień dzisiejszy usłyszał Pan o pracy na SKP oprócz mglistych zapewnień Pana Króla?? Miały być zmiany od grudnia, stycznia… A teraz trzymajmy kciuki, żeby choć od marca były!!
Czy rzeczywiście OSDS powinien przeznaczyć swoje i tak skromne środki na bywanie na tak bezowocnych i obiecujących przysłowiowe „gruszki na wierzbie” spotkaniach??
No i wreszcie podstawowe pytanie!!
Mając tak poważne zarzuty wobec działalności OSDS (od początku tego blogu w sumie), a jednocześnie mając tak wielkie doświadczenie w zorganizowaniu pracy i skrzyknięciu Kolegów Diagnostów (czasy pierwszego SDS) – oraz mając na uwadze tak wielką poczytność (tym samym poparcie?) swojego portalu – DLACZEGO SAM NIE ZORGANIZUJE PAN STOSOWNEJ REPREZENTACJI ŚRODOWISKA DIAGNOSTÓW?? Forma myślę nie jest przy tym ważna – czy to środowisko, stowarzyszenie, czy związek zawodowy itd…???
CZY MOGĘ LICZYĆ NA PUBLICZNĄ ODPOWIEDŹ???
Pozdrawiam
Błażej K. 😉
admin
8 stycznia 2015 @ 08:47
Drogi Imienniku.
Główny zarzut jest jeden i nie ma ważniejszego. Jest nim zbyt mała liczebność OSDS-u w stosunku do zawodowej reprezentacji. To przesądza o wszystkim, o ewentualnych sukcesach i porażkach.
Żadna mała, a tym bardziej zaledwie „kanapowa” organizacja nie jest w stanie niczego dobrego załatwić dla naszego środowiska w resorcie transportu.
Pomyślcie sami, jaki efekt przyniesie ewentualne, Ewentualne zatrzymanie na tydzień 10 SKP w Polsce w powiecie żarskim (w lesie), gdzie pracują dziś członkowie OSDS-u, a jaki to będzie efekt, gdy takie zatrzymanie pracy nastąpi na 1.000 SKP w Kraju, w tym np. wszystkie w Warszawie?
Tak więc, najpierw liczebność, a potem pójdzie już z górki.
Pozdrawiam Wielce Szanownego Interlokutora
Dziadek Piotra i też Błażej
BK
8 stycznia 2015 @ 23:46
Ależ zgadzam się, że niewielka przynależność Diagnostów do OSDS, a tym samym niska legitymizacja tej organizacji to problem. Pytanie otwarte to na ile jest to skutkiem błędnych działań samego OSDS, a na ile niestety skutkiem naszej (społeczeństwa – w tym Diagnostów) mentalności?? Bo w tym chyba jest problem największy…
Pewnie, że może i OSDS mógłby działać nieco inaczej, bardziej zachęcać itd… Ale wcale nie jestem pewien czy przełożyłoby się to na ilość członków w sytuacji kiedy pewne sprawy jako społeczeństwo zwyczajnie postrzegamy „inaczej”…
Dlatego sugeruję, że przed wylaniem pomyj na kogoś chyba warto się zastanowić, czy mam coś od siebie do zaoferowania w zamian, jakąś alternatywę? Czyli rzeczowa krytyka – tak – ale niech ona będzie konstruktywna… A nie krytyką dla samej siebie…
Pozdrawiam
Błażej K. 😉
admin
9 stycznia 2015 @ 22:47
1. To prawda, że przynależność, to problem. Ale nie jest on skutkiem działań OSDS-u, ale jedynie jego obecnego Zarządu, który zahamował rozwój liczebny naszego Stowarzyszenia oraz stłamsił entuzjazm wielu Kolegów dla ewentualnego włączenia się do wspólnej pracy/współpracy.
Z faktu, że wielu nie wie, jak robi się tą „przynależność” wcale nie wynika, że nie można. Bo to dwie różne sprawy!
2. Ja tych „pomyj” nie widzę. Od siebie miałem do zaoferowania: utworzyłem SDS. Byłem pomysłodawcą, inicjatorem i członkiem założycielem OSDS-u. Gdy usunięto mnie z naszego Stowarzyszenia nie opuściłem rąk i robię co mogę dla naszego całego środowiska (nie tylko dla członków naszego OSDS-u) pisząc dla „Informator UDS-a” od wielu ładnych miesięcy. To właśnie mam teraz do zaoferowania.
3. Rozumny człek, gdy decyduje sie na publiczne stanowisko w jakimkolwiek stowarzyszeniu (publiczny dostęp do danych w KRS) powinien zakładać, że bedzie publicznie oceniany za efekty swoich pomysłów i efektów pracy (z imienia i nazwiska).
A marnowanie publicznych pieniędzy (np. składki członkowskie) na nieefektywne działania musi być publicznie piętnowane.
4. Trudno mi będzie ponownie tworzyć od zera jakąkolwiek inną organizację, wkładać w to serce, wiedzę i wysiłek. Bo cały czas będę pamietał, że może ponownie przyjść takich dwóch z lasu (przekonanych o swojej wyższości) i wkraść sie w łaski jedynie po to, by potem preżyć się samemu przed lustrem z samozadowolenia, że wreszcie mają stanowisko i pieczątkę.
5. A’propos „alternatywy”: nie twierdzę wcale, że te dwie organizacje, które wymyśliłem, i które działały i działają, to wszystko, na co mnie obecnie stać. Ale teraz może niech i inni spróbują – skutecznie! – założyć chociaż jedną taką lub podobną organizację. Czy to nie jest własciwa alternatywa?
I tradycyjnie pozdrawiam
dP