mar 18 2025
PRZESTĘPCY W BRANŻY, CZYLI JAK MOTOCYKL ZOSTAŁ MOTOROWEREM
Przestępcy w branży, czyli jak motocykl został motorowerem.
O tej skardze kasacyjnej naszego kolegi R. B.1 dowiedziałem się z wokandy (ogłoszenie o terminie rozpatrywanej sprawy), czekając w dniu 13 marca 2025 roku w Warszawie na korytarzu NSA na swoją oczekiwana sprawę z brakiem homologacji w BT na SKP, o czym pisałem wczoraj.
W związku z tym, że miałem jeszcze trochę czasu na swój pociąg, postanowiłem wziąć udział także w tym ogłoszeniu wyroku. I tym razem (jak poprzednio) byłem jedynym przedstawicielem publiczności na sali. Nie było także przedstawicieli stron w tej sprawie. W związku z tym przyszło mi do głowy pytanie, po co było tę sprawę ciągnąć, gdy strony z góry wiedziały o jej końcowym efekcie, a to spowodowało, że postanowiły nie uczestniczyć w jej zakończeniu w formie ogłoszenia i ustnego uzasadnienia wyroku.
A oto fakty, o których się dowiedziałem. Nasz kolega (o inicjałach R. B.) postanowił ostro i dość uporczywie walczyć o swoje uprawnienia w sytuacji, gdy na stole nie miał żadnych innych kart w tej prawnej grze, niż tylko złe, gorsze lub wręcz naznaczone. Więc przegrał, bo musiał przegrać! I dobrze!
Chodziło o przekręt, który polegał na tym, że motocykle rejestrowano jak motorowery. Od paru lat jest jakaś niewielka szara strefa, w ramach której młodzi ludzie są zainteresowani takimi pojazdami. Szczególnie wówczas, gdy nie posiadają stosownych uprawnień do kierowania takimi pojazdami jak motocykle. Więc niektóre nasze SKP zwietrzyły w tym szansę na dodatkowy zarobek . . . . . . . .
W ten sposób także nasz kolega wtopił, bo on właśnie wykonał jedno z takich BT, gdzie z motocykla zrobiono motorower – ale tylko i wyłącznie na papierze. Bo nie zmniejszono choćby jego mocy lub pojemności silnika. A potwierdził to potem powołany w tej sprawie biegły.
Z ustnego uzasadnienia NSA w tej sprawie wynika, że sprawa ta była nieco (?) specyficzna.
Bo tę sprawę prowadzono na dość rozległym terenie, począwszy od Gliwic, poprzez Częstochowę aż do Kłobucka i Warszawy. Ale to może moja wielkopolska perspektywa powoduje tylko to wrażenie?
Policja w Gliwicach wpadła na trop tej sprawy, potem Prokurator a potem Sąd Karny, z Sądem Najwyższym po złożeniu skargi kasacyjnej.
Dość opieszale, choć tradycyjnie dla większości naszego nadzoru, bo dopiero po otrzymaniu odpisu wyroku ze sprawy karnej nasze WK/starostwo podjęło kroki w kierunku art. 84 ust. 3 PoRD.
Starosta kłobucki w tej sprawie przesłuchał właścicieli tego motocykla, którzy potwierdzili nielegalne działania naszego kolegi R. B. Dowody były mocne, więc zapadła decyzja o pozbawieniu naszego kolegi uprawnień.
Nasz kolega odwołał się do SKO w Częstochowie, które podtrzymało decyzję organu pierwszej instancji.
Nasz kolega (ze swoim pełnomocnikiem prawnym) walczył o utrzymanie swoich uprawnień argumentując, że przecież jego skarga do Sądu Najwyższego (w sprawie karnej) przyniosła dla niego ten pozytywny skutek, że sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia. Ale w swoim ustnym uzasadnieniu NSA stwierdził, że nie ma to absolutnie żadnego znaczenia dla toczącego się postępowania administracyjnego, które jest postępowaniem odrębnym od karnego.
W ten sposób kolejny nasz kolega został pozbawiony naszych uprawnień, więc jakaś SKP straciła kolejnego pracownika.
I w kontekście tego wszystkiego warto zadać pytanie, czy nie lepiej byłoby jednak zwiększyć lub chociaż polepszyć jakość nadzoru właścicielskiego nad swoją własną SKP i jej pracownikami?
A pamiętajmy jeszcze słowa dr Wiesława Czerwińskiego, że jakość nadzoru nad naszą pracą jest pochodną tego wszystkiego, co dzieje się na SKP.2
Pozdrawiam
dziadek Piotra
– – – – – – – – – – – – –
1 Sygnatura II GSK 1949/21
18 marca 2025 @ 17:17
Obawiam się że nadzór ze strony pracodawcy polega li tylko i wyłącznie na pilnowaniu klepania wszystkiego co da radę dojechać na skp a czasem nawet nie musi przyjechać na badanie.
Żaden normalny człowiek bez nacisków i presji na wynik P nie będzie ryzykował utraty ciężko zdobytych uprawnień.
Codzienna presja ze strony pracodawcy i w większości roszczeniowych klientów powoduje takie sytuacje i człowiek w końcu się poddaje, klepie co podjedzie z wiadomym skutkiem, prędzej czy później.
Teraz tylko niech pracodawcy wywalczą ułatwienie w dostępie do zawodu, wzrost stawek za badania i będzie miodzio.