Polskie fury i niemieckie wraki przerabiane dla niepoznaki, a na koniec „ręce do góry”.
To możliwe – tak między nami, czyli o tym, jak „Niemieckie wraki stawały się w Polsce super furami.”[1]
A jeśli pytacie „jak?”, to odpowiadam, a to było tak:
„Akt oskarżenia w tej sprawie ma ponad 2000 stron. Zaczęło się w styczniu 2007 r. Do częstochowskiej Policji zgłoszono kradzież Hondy Accord. Po krótkim dochodzeniu policjanci odnaleźli zaginione auto. Znajdowało się w złodziejskiej dziupli. Z samochodem miało niewiele wspólnego. Jak się później okazało, auto miało dużo wcześniej w Niemczech dosyć poważną kolizję, a dokładniej, to z pociągiem! W Polsce natomiast jakimś cudem ubezpieczono je na 150 000 zł (sic!).
Niewiele później zgłoszono kolejną kradzież – również w Częstochowie. Małżeństwo z Aleksandrowa Łódzkiego twierdziło, że zniknęła ich luksusowa terenówka.
Fakty były jednak inne – tak naprawdę to znajomy przywiózł ich do Częstochowy. Policja połączyła te dwa śledztwa ze sobą i okazało się, że za tymi przestępstwami stoi jeden z największych gangów samochodowych operujących w Polsce. Po wnikliwej analizie oraz dowodach zebranych przez policjantów CBŚ wyszło, iż gang działał od co najmniej 2005 roku. Cały proceder był dosyć skomplikowany i ryzykowny – mimo to skuteczny.
1/ Pierwszym etapem było znalezienie w Niemczech wraku auta luksusowego, który posiadał wszystkie potrzebne do rejestracji dokumenty. Później resztki samochodu przywożono do Polski.
2/ Następny krok to fikcyjne BT[2] dokonane przez opłaconych UDS[3]-ów na SKP[4].
3/ Auto rejestrowano na tzw. słupy (osoby, którym płacono od stu do kilkuset złotych), zawierano fikcyjne umowy kupna-sprzedaży, z pomocą zaprzyjaźnionych finansistów zaciągano kredyty, a potem ubezpieczano na duże kwoty. Uwiarygodnieniu miały służyć zdjęcia zrobione przez przestępców – oczywiście nie wrakowi, ale identycznemu samochodowi stojącemu na parkingu lub w komisie. Na czas szybkiej sesji przyklejano odpowiednie TR. Czasem nie było tak łatwo. Jeśli złodzieje mieli problem ze znalezieniem identycznego samochodu, w znajomym warsztacie przemalowywano inne auto na potrzebny kolor. Wystarczył na to nawet jeden dzień. Jedną z ofiar takiego procederu był pewien łodzianin, który po przeglądzie odebrał swoje Audi ze śladami… złotej farby. Dlaczego tak było dowiedział się po kilku latach po wezwaniu do częstochowskiej prokuratury.
W całym procederze brały również udział inne osoby. To choćby 30-letni grafik komputerowy, który zajmował się wspomnianymi zdjęciami i odpowiednim ich dostosowaniem do konkretnej potrzeby. Na liście podejrzanych znaleźli się też dwaj policjanci, z których pierwszy pilnował, aby śledztwa były szybko umarzane (dzięki czemu możliwe było wypłacanie odszkodowań), a drugi sprawdzał czy danego auta nie ma rejestrze poszukiwanych pojazdów. Sprawa ma właśnie swój finał. Do sądu trafił akt oskarżenia, na którego składa się aż 40 tomów. Oprócz szefów gangu (Krzysztofa K. i Piotra B.), na liście oskarżonych znalazło się 39 osób, z czego 10 to diagności, 4 to pracownicy banków, a kolejni 4 to właściciele komisów samochodowych. W latach 2005-2007 cała szajka wyłudziła przynajmniej 4 miliony złotych. Na liście świadków znalazło się 518 osób.”
======================
P.S.
1. Na liście oskarżonych jest aż 10 UDS-ów, co jest bardzo przykre.
Myślę, że jak zwykle najbardziej zadowolonymi z pracy tych UDS-ów byli właściciele SKP, którzy „oczywiście (?!)” o niczym nie wiedzieli. A ich zadowolenie wynikało z tych obrotów, które ci diagności dla nich osiągali, także kosztem popełnianych przestępstw.
2. Ja też popieram nowe oznaczenie TR (tablic rejestracyjnych) dla Poznania, bo PY dla mnie także kojarzy się z przepiękną PYrlandią.
Od początku moim zamiarem było, aby dostęp do tej strony pozostał zawsze bezpłatny. Tak, jak i dostęp do wszystkich zamieszczanych tu tekstów.
Pierwotnie strona ta miała on należeć do SDS-u, potem do OSDS-u. Ale stało się inaczej i nie czas wracać do przeszłości.
Nie planuję żadnych ograniczeń dostępu ani żadnych opłat. Ale niestety, są i koszty prowadzenia tej strony. Dlatego, po 7-miu latach pisania, jeśli chcielibyście nas/mnie wesprzeć swoją dobrowolną wpłatą dowolnej wielkości/wysokości, to będzie mi/nam bardzo miło.
Wasze wsparcie będzie jednocześnie wsparciem naszego "wolnego słowa" w branży, choć zapewne pomoże w oczekiwanym rozwoju naszej strony. A plany mamy ambitne i ciekawe.
Jeśli się zdecydujecie, to bardzo proszę o wpłatę/datek na podane poniżej konta bankowe.
Z góry dziękuję za Wasze życzliwe wsparcie!
R. Błażej Kowalski
vel dziadek Piotra ("dP")
R. Błażej Kowalski,
Nazwa banku: PKO BP,
Tytuł wpłaty: na rozwój Informatora,
Nr konta 24 1020 3017 0000 2802 0073 3170
Redakcja
Tytuł
„Informator insp. UDS-a”
Adres siedziby redakcji
64-920 Piła, ul. Wenedów 7/15
Redaktor naczelny
Romuald Błażej Kowalski, ur. 27.01.1952 r. Wolsztyn; PESEL 52012713096, obywatelstwo Polska; zam. ul. Wenedów 7/15, 64-920 Piła
Wydawca
Romuald Błażej Kowalski, zam. ul. Wenedów 7/15, 64-920 Piła
Używamy plików cookies w celu optymalizacji naszej witryny i naszych serwisów.
Funkcjonalne
Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.
lip 26 2013
Polskie fury i niemieckie wraki
Polskie fury i niemieckie wraki przerabiane dla niepoznaki, a na koniec „ręce do góry”.
To możliwe – tak między nami, czyli o tym, jak „Niemieckie wraki stawały się w Polsce super furami.”[1]
A jeśli pytacie „jak?”, to odpowiadam, a to było tak:
„Akt oskarżenia w tej sprawie ma ponad 2000 stron. Zaczęło się w styczniu 2007 r. Do częstochowskiej Policji zgłoszono kradzież Hondy Accord. Po krótkim dochodzeniu policjanci odnaleźli zaginione auto. Znajdowało się w złodziejskiej dziupli. Z samochodem miało niewiele wspólnego. Jak się później okazało, auto miało dużo wcześniej w Niemczech dosyć poważną kolizję, a dokładniej, to z pociągiem! W Polsce natomiast jakimś cudem ubezpieczono je na 150 000 zł (sic!).
Niewiele później zgłoszono kolejną kradzież – również w Częstochowie. Małżeństwo z Aleksandrowa Łódzkiego twierdziło, że zniknęła ich luksusowa terenówka.
Fakty były jednak inne – tak naprawdę to znajomy przywiózł ich do Częstochowy. Policja połączyła te dwa śledztwa ze sobą i okazało się, że za tymi przestępstwami stoi jeden z największych gangów samochodowych operujących w Polsce. Po wnikliwej analizie oraz dowodach zebranych przez policjantów CBŚ wyszło, iż gang działał od co najmniej 2005 roku. Cały proceder był dosyć skomplikowany i ryzykowny – mimo to skuteczny.
1/ Pierwszym etapem było znalezienie w Niemczech wraku auta luksusowego, który posiadał wszystkie potrzebne do rejestracji dokumenty. Później resztki samochodu przywożono do Polski.
2/ Następny krok to fikcyjne BT[2] dokonane przez opłaconych UDS[3]-ów na SKP[4].
3/ Auto rejestrowano na tzw. słupy (osoby, którym płacono od stu do kilkuset złotych), zawierano fikcyjne umowy kupna-sprzedaży, z pomocą zaprzyjaźnionych finansistów zaciągano kredyty, a potem ubezpieczano na duże kwoty. Uwiarygodnieniu miały służyć zdjęcia zrobione przez przestępców – oczywiście nie wrakowi, ale identycznemu samochodowi stojącemu na parkingu lub w komisie. Na czas szybkiej sesji przyklejano odpowiednie TR. Czasem nie było tak łatwo. Jeśli złodzieje mieli problem ze znalezieniem identycznego samochodu, w znajomym warsztacie przemalowywano inne auto na potrzebny kolor. Wystarczył na to nawet jeden dzień. Jedną z ofiar takiego procederu był pewien łodzianin, który po przeglądzie odebrał swoje Audi ze śladami… złotej farby. Dlaczego tak było dowiedział się po kilku latach po wezwaniu do częstochowskiej prokuratury.
W całym procederze brały również udział inne osoby. To choćby 30-letni grafik komputerowy, który zajmował się wspomnianymi zdjęciami i odpowiednim ich dostosowaniem do konkretnej potrzeby. Na liście podejrzanych znaleźli się też dwaj policjanci, z których pierwszy pilnował, aby śledztwa były szybko umarzane (dzięki czemu możliwe było wypłacanie odszkodowań), a drugi sprawdzał czy danego auta nie ma rejestrze poszukiwanych pojazdów. Sprawa ma właśnie swój finał. Do sądu trafił akt oskarżenia, na którego składa się aż 40 tomów. Oprócz szefów gangu (Krzysztofa K. i Piotra B.), na liście oskarżonych znalazło się 39 osób, z czego 10 to diagności, 4 to pracownicy banków, a kolejni 4 to właściciele komisów samochodowych. W latach 2005-2007 cała szajka wyłudziła przynajmniej 4 miliony złotych. Na liście świadków znalazło się 518 osób.”
[1] za: http://www.autokrata.pl/galeria/Niemieckie-wraki-stawaly-sie-w-Polsce-super-furami-Jak_s17004
[2] BT, to badanie techniczne pojazdu, przeprowadzone przez UDS-a na SKP.
[3] UDS, to pracownik SKP z państwowymi uprawnieniami, czyli Uprawniony Diagnosta Samochodowy.
[4] SKP, to Stacja Kontroli Pojazdów okręgowa (OSKP) lub podstawowa do 3,5 T. (PSKP), gdzie UDS dokonuje BT.
By dP • Różne sprawy, nie zdiagnozujesz bez kawy