Liczebność naszych organizacji i wybory, jako święto branżowej demokracji.
Zastanawiałem się, na ile pisanie o tych problemach jest tylko wewnętrzną sprawą naszych branżowych organizacji. Sprawa jest ważna, gdy weźmiemy pod uwagę uczestnictwo w ostatnich wyborach na Prezydenta RP, w których uczestniczyło aż 64,51 procent uprawnionych. Więc przypomnijmy sobie, ilu uprawnionych członków naszych branżowych organizacji uczestniczyło w ostatnich wyborach naszych liderów. A, gdy już sobie to przypomnicie, to warto zadać sobie pytanie, dlaczego to nie było radosne święto naszej branżowej demokracji.
Oczywiście, że to zagadnienie uczestnictwa w demokratycznych wyborach naszych branżowych władz jest jakoś powiązane z liczebnością członków w naszych organizacjach. Myślę, że jest to zależność wprost proporcjonalna, choć także inne aspekty mają na to wpływ.
Miło świętuje się w dużym gronie. Gdy grono świętujących jest małe, to i chęć do uczestnictwa słabnie.
Trzeba wziąć pod uwagę, że choć niewątpliwie jest to sprawa naszych branżowych organizacji, to jednak nie tylko. Bo istnienie, status, powaga i znaczenie naszych organizacji (lub nie-), to jest jednak sprawa publiczna, gdyż dotycząca całej naszej branży i jej przyszłości, a także nasze ewentualnej pomyślności.
Gdy na wyborcze zebranie przyjeżdża zaledwie nieco ponad 10 % członków, to jest to temat, na którym koniecznie trzeba się pochylić!
Trudno nawet o sensowną debatę o branży i jej przyszłości, gdy liczbę jej uczestników można policzyć na palcach. Wymiana poglądów w tak małym gronie nawet nie ma praktycznego sensu, bo w takiej sytuacji lepiej wejść na jakąkolwiek branżową stronę w Internecie, gdzie zawsze można zasygnalizować nowy i ważny dla branży temat. A ewentualnie czytających komentarze i dyskusje jest kilkakrotnie więcej.
Pytanie o to, jaki mandat do decydowania o losie branży ma grono 20 – 30 osób zawsze będzie podważało nawet najlepsze intencje uczestników podobnych branżowych zebrań/zjazdów.
Ja wiem, że nie wszyscy mają świadomość, jak ten problem rozwiązać (z liczebnością naszych organizacji i z uczestnictwem w ważnych branżowych zabraniach/spotkaniach). Ale z tego nie wynika wcale, że nikt nie wie, jak taki problem się rozwiązuje. Często dochodzi tu do kuriozalnych wypowiedzi, wynikających z błędnych przekonań i z braku stosownej wiedzy w tym zakresie.
Ostatnio zdziwiła mnie odważna wypowiedź jednej z Uczestniczek w podobnej dyskusji. Ona zadeklarowała, że sama przyprowadzi na kolejne spotkanie za rok dwóch kolegów, którzy wesprą branżową organizację.
No fajnie! Chociaż ta wypowiedź jakoś nie spotkała się z entuzjazmem pozostałych uczestników tego spotkania. Ja także nie jestem zwolennikiem sytuacji, aby zaprzęgiem kierował koń – zamiast woźnicy!
Jestem zwolennikiem sensownego podziału zadań i obowiązków. Nie przekonuje mnie idea pospolitego ruszenia lub improwizacji w takim zakresie.
Niech każdy robi swoje.
Niech członkowie płacą składki i niech głośno mówią, piszą i postulują, czego każdy z nich oczekuje w zamian. Zaś zarząd każdej naszej organizacji ma właściwie koordynować swoje działania tak, aby realizować postulaty swoich członków – także w kwestii zwiększania liczebności organizacyjnej.
Jeśli jakiś zarząd nie potrafi realizować postulatów swoich członków (np. w zakresie liczebności), to powinien honorowo podać się do dymisji lub zostać odwołany, gdyż w ten sposób sprzeciwia się temu, kto go utrzymuje opłacając składką członkowską.
Ale liczebność organizacyjna i uczestnictwo w zebraniach/spotkaniach ma jeszcze jeden wspólny mianownik. Jest nim atrakcyjność rozumiana, jako możliwość aktywnego realizowania się w danej organizacji i w danym momencie. Gdy np.:
zarząd zdominował organizację tak dalece, że nie ma możliwości swobodnego wypowiedzenia się w wielu ważnych kwestiach,
wybory nie spełniają wymogów nowoczesnej demokracji, np. wybór elektorów: archaiczny system pośredni,
organizacja nie współpracuje z mediami i nijako zeszła „do podziemia” w obawie przed publiczną oceną jej działania, co może być dla niektórych śmieszne lub powodować obawy o działania naruszające normy,
statut nie spełnia wymogów wynikających z obecnej sytuacji (np. pandemia) i nie wykorzystuje nowoczesnych rozwiązań (np. zakaz głosowania elektronicznego dla wszystkich członków organizacji),
itd., itp., et’cetera.
To oczywiście nie wszystko w tym ważnym zagadnieniu, jakim jest liczebność naszych organizacji i udział członków w organizacyjnym życiu. Może ktoś z Was ma swoje własne przemyślenia w tym zakresie? Jeśli tak, to zapraszam, bo sprawa jest aktualna i bardzo ważna.
Od początku moim zamiarem było, aby dostęp do tej strony pozostał zawsze bezpłatny. Tak, jak i dostęp do wszystkich zamieszczanych tu tekstów.
Pierwotnie strona ta miała on należeć do SDS-u, potem do OSDS-u. Ale stało się inaczej i nie czas wracać do przeszłości.
Nie planuję żadnych ograniczeń dostępu ani żadnych opłat. Ale niestety, są i koszty prowadzenia tej strony. Dlatego, po 7-miu latach pisania, jeśli chcielibyście nas/mnie wesprzeć swoją dobrowolną wpłatą dowolnej wielkości/wysokości, to będzie mi/nam bardzo miło.
Wasze wsparcie będzie jednocześnie wsparciem naszego "wolnego słowa" w branży, choć zapewne pomoże w oczekiwanym rozwoju naszej strony. A plany mamy ambitne i ciekawe.
Jeśli się zdecydujecie, to bardzo proszę o wpłatę/datek na podane poniżej konta bankowe.
Z góry dziękuję za Wasze życzliwe wsparcie!
R. Błażej Kowalski
vel dziadek Piotra ("dP")
R. Błażej Kowalski,
Nazwa banku: PKO BP,
Tytuł wpłaty: na rozwój Informatora,
Nr konta 24 1020 3017 0000 2802 0073 3170
Redakcja
Tytuł
„Informator insp. UDS-a”
Adres siedziby redakcji
64-920 Piła, ul. Wenedów 7/15
Redaktor naczelny
Romuald Błażej Kowalski, ur. 27.01.1952 r. Wolsztyn; PESEL 52012713096, obywatelstwo Polska; zam. ul. Wenedów 7/15, 64-920 Piła
Wydawca
Romuald Błażej Kowalski, zam. ul. Wenedów 7/15, 64-920 Piła
Używamy plików cookies w celu optymalizacji naszej witryny i naszych serwisów.
Funkcjonalne
Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.
lip 1 2020
LICZEBNOŚĆ ORGANIZACJI I WYBORY – ŚWIĘTO DEMOKRACJI.
Liczebność naszych organizacji i wybory, jako święto branżowej demokracji.
Zastanawiałem się, na ile pisanie o tych problemach jest tylko wewnętrzną sprawą naszych branżowych organizacji. Sprawa jest ważna, gdy weźmiemy pod uwagę uczestnictwo w ostatnich wyborach na Prezydenta RP, w których uczestniczyło aż 64,51 procent uprawnionych. Więc przypomnijmy sobie, ilu uprawnionych członków naszych branżowych organizacji uczestniczyło w ostatnich wyborach naszych liderów. A, gdy już sobie to przypomnicie, to warto zadać sobie pytanie, dlaczego to nie było radosne święto naszej branżowej demokracji.
Oczywiście, że to zagadnienie uczestnictwa w demokratycznych wyborach naszych branżowych władz jest jakoś powiązane z liczebnością członków w naszych organizacjach. Myślę, że jest to zależność wprost proporcjonalna, choć także inne aspekty mają na to wpływ.
Miło świętuje się w dużym gronie. Gdy grono świętujących jest małe, to i chęć do uczestnictwa słabnie.
Trzeba wziąć pod uwagę, że choć niewątpliwie jest to sprawa naszych branżowych organizacji, to jednak nie tylko. Bo istnienie, status, powaga i znaczenie naszych organizacji (lub nie-), to jest jednak sprawa publiczna, gdyż dotycząca całej naszej branży i jej przyszłości, a także nasze ewentualnej pomyślności.
Gdy na wyborcze zebranie przyjeżdża zaledwie nieco ponad 10 % członków, to jest to temat, na którym koniecznie trzeba się pochylić!
Trudno nawet o sensowną debatę o branży i jej przyszłości, gdy liczbę jej uczestników można policzyć na palcach. Wymiana poglądów w tak małym gronie nawet nie ma praktycznego sensu, bo w takiej sytuacji lepiej wejść na jakąkolwiek branżową stronę w Internecie, gdzie zawsze można zasygnalizować nowy i ważny dla branży temat. A ewentualnie czytających komentarze i dyskusje jest kilkakrotnie więcej.
Pytanie o to, jaki mandat do decydowania o losie branży ma grono 20 – 30 osób zawsze będzie podważało nawet najlepsze intencje uczestników podobnych branżowych zebrań/zjazdów.
Ja wiem, że nie wszyscy mają świadomość, jak ten problem rozwiązać (z liczebnością naszych organizacji i z uczestnictwem w ważnych branżowych zabraniach/spotkaniach). Ale z tego nie wynika wcale, że nikt nie wie, jak taki problem się rozwiązuje. Często dochodzi tu do kuriozalnych wypowiedzi, wynikających z błędnych przekonań i z braku stosownej wiedzy w tym zakresie.
Ostatnio zdziwiła mnie odważna wypowiedź jednej z Uczestniczek w podobnej dyskusji. Ona zadeklarowała, że sama przyprowadzi na kolejne spotkanie za rok dwóch kolegów, którzy wesprą branżową organizację.
No fajnie! Chociaż ta wypowiedź jakoś nie spotkała się z entuzjazmem pozostałych uczestników tego spotkania. Ja także nie jestem zwolennikiem sytuacji, aby zaprzęgiem kierował koń – zamiast woźnicy!
Jestem zwolennikiem sensownego podziału zadań i obowiązków. Nie przekonuje mnie idea pospolitego ruszenia lub improwizacji w takim zakresie.
Niech każdy robi swoje.
Niech członkowie płacą składki i niech głośno mówią, piszą i postulują, czego każdy z nich oczekuje w zamian. Zaś zarząd każdej naszej organizacji ma właściwie koordynować swoje działania tak, aby realizować postulaty swoich członków – także w kwestii zwiększania liczebności organizacyjnej.
Jeśli jakiś zarząd nie potrafi realizować postulatów swoich członków (np. w zakresie liczebności), to powinien honorowo podać się do dymisji lub zostać odwołany, gdyż w ten sposób sprzeciwia się temu, kto go utrzymuje opłacając składką członkowską.
Ale liczebność organizacyjna i uczestnictwo w zebraniach/spotkaniach ma jeszcze jeden wspólny mianownik. Jest nim atrakcyjność rozumiana, jako możliwość aktywnego realizowania się w danej organizacji i w danym momencie. Gdy np.:
zarząd zdominował organizację tak dalece, że nie ma możliwości swobodnego wypowiedzenia się w wielu ważnych kwestiach,
wybory nie spełniają wymogów nowoczesnej demokracji, np. wybór elektorów: archaiczny system pośredni,
organizacja nie współpracuje z mediami i nijako zeszła „do podziemia” w obawie przed publiczną oceną jej działania, co może być dla niektórych śmieszne lub powodować obawy o działania naruszające normy,
statut nie spełnia wymogów wynikających z obecnej sytuacji (np. pandemia) i nie wykorzystuje nowoczesnych rozwiązań (np. zakaz głosowania elektronicznego dla wszystkich członków organizacji),
itd., itp., et’cetera.
To oczywiście nie wszystko w tym ważnym zagadnieniu, jakim jest liczebność naszych organizacji i udział członków w organizacyjnym życiu. Może ktoś z Was ma swoje własne przemyślenia w tym zakresie? Jeśli tak, to zapraszam, bo sprawa jest aktualna i bardzo ważna.
Trzymajmy się
dziadek Piotra
– – – – – – – – – – –
By dP • Różne sprawy, nie zdiagnozujesz bez kawy 0 • Tags: branżowe media, branżowe organizacje, branżowe podmioty, konferencje branżowe, OSDS, PISKP, SITK, Społeczeństwo, szkolenia