lip 5 2018
PRAWO BEZ SPRAWIEDLIWOŚCI
Prawo jest. Ale gdzie podziała się Sprawiedliwość? Czy ma sens prawo bez Sprawiedliwości?
Nasze środowisko wykazuje i tak dużą cierpliwość.
Sprawę tę zainicjował zgodnie z Prawem w dniu 5 lipca 2017 r. jakiś Starosta z terenu Małopolski, który wszczął z urzędu postępowanie w sprawie cofnięcia naszemu koledze J. R. uprawnienia do wykonywania naszego zawodu.
Nasz kolega dokonał w DR wpisu potwierdzającego pozytywny wynik BT pomimo niezgodności numeru VIN wpisanego w DR, a numerem VIN znajdującym się na nadwoziu tego samochodu osobowego.1
Spraw na pozór prosta ma jednak swoje „smaczki”, albowiem ten samochód osobowy uprzednio figurował w ewidencji Urzędu m. st. Warszawy, gdzie na podstawie wymaganych dokumentów został zarejestrowany w dniu 22 grudnia 2008 r. Zaś decyzją z dnia 28 stycznia 2009 r. pojazd został dopuszczony do ruchu.
I tak to się kulało aż do 2017 r., gdy ten żądny naszej krwi Starosta cofnął koledze uprawnienia. W swoim uzasadnieniu decyzji wskazał, że w styczniu 2017 r. jego urząd powziął informację, że dokumenty wydane przy pierwszym zakupie pojazdu tj. faktura i karta pojazdu zostały wystawione z błędnym numerem VIN, który nie jest zgodny z numerem VIN na nadwoziu pojazdu, co zostało ustalone podczas OBT, kiedy to inny nasz Kolega insp. UDS stwierdził brak zgodności w zapisie nr VIN wpisanego w DR z numerem na nadwoziu pojazdu, co potwierdził prawidłowo wydaniem zaświadczeniem o przeprowadzonym BT z wynikiem „N”-egatywnym.
Tak więc w okresie:
- od grudnia 2007 r.
- do grudnia 2016 r.
przedmiotowy pojazd przechodził systematyczne OBT wykonywane kolejno przez kilku naszych kolegów, którzy realizując czynności identyfikacyjne pojazdu nigdy nie stwierdzili różnicy pomiędzy wpisami w DR a stanem faktycznym (sic!).
OBT tego pojazdu w powyższym przedziale czasowym przeprowadził również nasz kolega J.R., zatrudniony w podstawowej SKP T W. Z., rzekomo w dniu 28 grudnia 2016 r.
Zdaniem naszego kolegi J.R. (skarżącego w tej sprawie) nie ma podstaw do cofnięcia mu uprawnień, ponieważ błąd co do numeru VIN został popełniony przy dopuszczaniu pojazdu do ruchu oraz przy wydawaniu dowodu rejestracyjnego i nie powinien obciążać go jako diagnosty. Rozumowanie to jest logiczne i uzasadnione dowodami.
Jednak decyzją z dnia 30 października 2017 r. Samorządowe Kolegium Odwoławcze tradycyjnie wsparło urzędników i utrzymało w mocy zaskarżoną decyzję Starosty.
W odwołaniu nasz kolega domagał się sprawiedliwości, czyli uchylenia zaskarżonej decyzji w całości i umorzenie postępowania. W uzasadnieniu podał, że drobna rozbieżność pomiędzy nr VIN na nadwoziu pojazdu a nr VIN w DR nie może go obciążać jako diagnostę i spowodować cofnięciu mu uprawnień. Zarzucił też słusznie, że błąd co do nr VIN został popełniony przy wydawaniu DR przez organ administracji i on, jako diagnosta nie może odpowiadać za błąd urzędnika wydającego dowód, bo to jest z gruntu niesprawiedliwe i niegodziwe. Podkreślił, że nr VIN na nadwoziu był prawidłowy więc badanie było prawidłowe. Numer VIN na pojeździe nie był przerobiony, zmieniony ani podrobiony. Różnica nr VIN na pojeździe a widniejącym w DR była bardzo subtelna i trudna do wychwycenia, dlatego nie wykrył tej nieznacznej rozbieżności.2
W skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie nasz skarżący kolega wniósł o uchylenie decyzji w całości oraz zasądzenie od organu na rzecz skarżącego kosztów postępowania. W uzasadnieniu podniósł, że brak jest podstaw do cofnięciu mu uprawnień, ponieważ jako diagnosta wykonał BT poprawnie, sprawdził nr VIN, nie dostrzegając drobnej różnicy między nr widniejącym na nadwoziu, a nr w DR.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie uznał, że skarga nie jest zasadna gdyż zaskarżona decyzja odpowiada Prawu. Ale ta decyzja na pewno jest głęboko niesprawiedliwa! A o jej zgodności z Prawem warto podyskutować.
Albowiem w przypadkach, gdy zachodzą przyczyny określone w innych przepisach, np. w Konstytucji, to obowiązkiem Sądu jest stwierdzenie o wydaniu decyzji lub postanowienia z naruszeniem prawa.
Ten WSA twierdzi bzdury, gdy stwierdza w tym przypadku, że cyt.: „… przeprowadzenie wadliwego badania może mieć bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo ruchu drogowego, a przez to godzić w życie i zdrowie ludzkie.”. Bo o żadnym zagrożeniu nie ma w tym przypadku mowy!
Zaś do kuriozalnych stwierdzeń, które powinny znaleźć się na trwale w historii najgorszych uzasadnień orzeczeń należy zaliczyć cytat w tej sprawie o tym, że :„Ważkość obowiązków i odpowiedzialność spoczywająca na diagnoście pozostaje w proporcjonalnym związku z sankcją za ich uchybienie (wyrok z 24 stycznia 2017 r. NSA sygn. akt II GSK 2988/15), wszystkie wyroki na: http://orzeczenia.nsa.gov.pl).”
Więc jak to ma być, urzędnik zawinił a diagnosta odpowiada? To są te właściwe proporcje?!?!
I to ma być ta dobra zmiana w sądownictwie? To takie ma być to Prawo i taka Sprawiedliwość?
I oszczędzę Wam tego dalszego bełkotu prawnego.
Teraz tylko czekać, aż w swojej „sprawiedliwości?” poustalają kilku kolejnych naszych kolegów, którzy w ubiegłych latach także przez nieuwagę dopuścili ten samochód nie dając wyniku „N” po zakończeniu OBT.
I pozdrawiamy wszyscy tego warszawskiego urzędnika, który zapewne jeszcze pracuje, choć to on popełnił błąd przez którego nasi koledzy tracą pracę.
I musicie wiedzieć, że tak jak możliwe jest obecne rozwiązanie w art. 83 ust. 3 PoRD, tak samo możliwe jest określenie w przyszłym Prawie, że to jednak urzędnik będzie odpowiadał w takich przypadkach, a my będziemy jedynie weryfikatorami ich uczciwej i rzetelnej pracy. Ale warunkiem takiego rozwiązania jest tylko . . . – Wasza chęć takiej zmiany.
Dziadek Piotra
– – – – – – – – – – –
1 III SA/Kr 32/18 – Wyrok WSA w Krakowie. Data orzeczenia: 2018.05.30 – orzeczenie nieprawomocne. Data wpływu: 2018-01-09. Sąd: Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie.
2 Ponadto podniósł, że w uzasadnieniu decyzji organ stwierdził, że wykonał badanie 28 grudnia 2016 r., a on w tej dacie nie wykonywał badania i dlatego decyzja powinna zostać uchylona.
5 lipca 2018 @ 16:09
SITK RP O/Krosno w ramach pomocy doradczej wskazaną w treści artykułu niesprawiedliwość pomaga diagnostom samochodowym obalić. Należy dodać, że G.K. z Łodzi jakiś czas temu wspomógł diagnostę, który nie stracił uprawnień z powodu np. błędnego wpisu tj. wprowadzenia do obrotu prawnego wady procesu myśloworedakcyjnego w wydanym zaświadczeniu.
6 lipca 2018 @ 07:50
Sam nie wierzysz w to co piszesz, idiotyczna propaganda dla nieuków.
6 lipca 2018 @ 18:53
Zerknij w lustro i ponownie przeczytaj anonimie co napisałeś , to być może dojdziesz do wniosku jaką wartość poznawczą mają twoje komentarze.
Nazwałeś diagnostów samochodowych nieukami z powodu wprowadzenia do obrotu prawnego błędnego wpisu ( bez znaczenia jest kto go popełnił).
7 lipca 2018 @ 07:21
SUNGK, SUNRISE i w dodatku LOBBYSTA i DORADCA MINISTRA , PREMIERA to misi szokować – ile ty masz lat i komu chciałeś zaimponować?
WSTYD I HAŃBA.
9 lipca 2018 @ 13:16
„idiotyczna propaganda dla nieuków.”
„WSTYD I HAŃBA.”
Bezsensowna inkryminacja legalnie działającego podmiotu, powinna być usunięta przez wydawcę.
9 lipca 2018 @ 17:07
za podmiot legalnie działający?
Jak się nazywa??
9 lipca 2018 @ 17:16
Kolejna dysleksja, czy udawanie greka?
9 lipca 2018 @ 20:13
słynny diagnostyk Azjata SUNGK, dysklektyk.
5 lipca 2018 @ 17:12
tu nie tylko ten ale i kilku innych PANOW DIAGNOSTOW POWINNO BYC UKARANYM.
tak zie wszystko zaczyna a potem robi sie badania z zagranicy bez pojazdu a tabliczka znamionowa jest jako foto w telefonie.
5 lipca 2018 @ 17:49
Do rzeczy, proszę się zastanowić?
Kolegów diagnostów się każe pozbawieniem wykonywania zawodu okej
Kara powinna być, ale nie taka drastyczna, przykładowo ( wpisanie do akt lub finansowa, itp. )
Jedyna formacja gdzie każe się pozbawieniem zawodu ( utrata środków pieniężnych do życia ) .
A pana naczelnika wydziału Urząd Skarbowego z Gdańska ( afera Amber Gold ) za niedopilnowanie swoich obowiązków zawodowych i narażenie budżetu Państwa na milionowe straty, i Polaków , nie pozbawia się wykonywania zawodu tylko przenosi do Wrocławia.
Obydwa zawody korzystają z prawa
Pytam gdzie sprawiedliwość??
Pozdrawiam
5 lipca 2018 @ 22:36
dzięki,
bardzo celne zestawienie i . . . . – na czasie!
Pozdrawiam serdecznie
dP
5 lipca 2018 @ 22:28
Pracownicy WK również w wyrokach dostają zakaz wykonywania zawodu. Poza tym w szeroko pojętej administracji nawet bez takiego zakazu pracy, jako osoby karane i tak już nie podejmą. Wobec diagnostów póki co takiego obostrzenia nie ma i osoby z wyrokami spokojnie pracują. Więc nie ma co histeryzować.
Zgodzę się natomiast, że zakrawa nieco na skandal, że w wyniku tej sprawy nie wszczęto również postępowania wobec pracowników WK. No i de facto przeciwko wszystkim „pośrednim” diagnostom, którzy przez lata powielali błąd. Cóż – Temida jest ślepa.
Pozdrawiam
Błażej K.
PS. „Kazać” i „karać” to jednak różne czasowniki 🙂
6 lipca 2018 @ 08:00
też mogę być tym pechowcem choć staram sie
6 lipca 2018 @ 14:33
Wina diagnosty jest bezsporna. Cała sytuacja jest kuriozalna, bo badań technicznych omawiany pojazd przeszedł przynajmniej 4 i jakoś żaden z diagnostów nie dostrzegł nieprawidłowości w numerze VIN 🙁 . Niestety ale taki jest poziom badań technicznych. Nawet gdyby była gradacja kar, to i tak poziom wykroczenia diagnosty był by uznany za wysoki jak nie za najwyższy.
6 lipca 2018 @ 15:46
Cyt.: „Najwyższy” – ???
Pozwolę sobie wyrazić stanowisko wręcz przeciwne!
Z dokumentów wynika bezspornie, że:
1/ była spowodowana przez urzędnika, a nie przez naszego kolegę,
2/ różnica była minimalna i trudna do uchwycenia,
3/ kłamstwem tego sądu było stwierdzenie, że ta sytuacja stanowi jakieś zagrożenie, bo nie ma tu żadnego, Żadnego, ŻADNEGO zagrożenia dla BRD!
I – dziękując za merytoryczny komentarz! – pozdrawiam
dP
6 lipca 2018 @ 17:27
Nieważne kto popełnił błąd. Ważne, że kolejni diagności przez lata nie potrafili go wychwycić. Błąd to błąd. To może w ogóle dać sobie spokój ze sprawdzaniem r VIN, bo to generalnie ciąg znaków i cyfr i zawsze można się pomylić…Zgadzam się jednak, że nie ma to wpływu na BRD, a kara za tego rodzaju pomyłki powinna być stosunkowo znikoma. Nie można jednak sprawy zamiatać pod dywan. Ukarany w tej sprawie powinien być i pracownik WK i wszyscy „ślepi” diagności po drodze.
Pozdrawiam
Błażej K.
9 lipca 2018 @ 18:24
Cała ta sprawa i dyskusja o niej,obrazuje dobitnie do jakiego poziomu zeszliśmy jako grupa zawodowa.
Ja jestem w tym zawodzie od 27 lat. Prowadziłem własną SKP przez 23 lata, później pracowałem w kilku miejscach, pracuję nadal więc doświadczenia różnorakie mam za sobą i widząc co dzieje się w branży BT nasuwają mi się różne refleksje.
Nie sądziłem jednak,że zejdziemy do tego poziomu, żeby elementarne zaniedbania tłumaczyć i składać winę i odpowiedzialność na „KOGOŚ”.
Wiem, że utrata pracy i uprawnień jest bardzo przykrym doświadczeniem życiowym, nie życzę tego nikomu!
Mam świadomość, że ja również w swojej pracy nie raz nie dwa się pomyliłem. Zdaję sobie sprawę z absurdalnego uzasadnienia wyroku, ale…PANOWIE, na miły Bóg! Nie próbujcie tłumaczyć elementarnych błędów naszych kolegów pomyłką urzędnika!!!
To jest zupełnie inna bajka! Prawda jest taka, że jako grupa zawodowa schodzimy na psy!
Chcę wierzyć w to, że jest jeszcze spora liczba uczciwych i solidnych zawodowców w naszej branży. Lecz, to co widzę dookoła podkopuje fundamenty tej wiary. Jest mi ogromnie przykro, że zaufanie i fachowość za którą kiedyś NAS ceniono rozmieniliśmy na drobne i staliśmy się sprzedajnymi sługusami.
Taka niestety jest prawda o naszym środowisku.
9 lipca 2018 @ 22:29
Przykro mi bardzo, ale nie zgadzam się!
Szkoda, że Pan/Kolega:
1/
nie odniósł się do stanowiska z dnia 5 lipca, godz. 17,49, gdy wypowiedział się Kolega „Maki”. Bo to w tym komentarzu jest właśnie istota problemu.
2/
nie pokazał, kiedy wcześniej było już tak dobrze, że teraz już tylko cyt. „schodzimy na psy” . . . – ?
Czy tak dobrze było za pierwszej kontroli NIK, czy za drugiej kontroli NIK? Czy jeszcze kiedyś wcześniej?
Bo ja uważam, że jest z dnia na dzień lepiej, i mam na to niezbite dowody w ręku. To są statystyki (np. z Krakowa) o wzrastającej ilości wskazywanych usterek.
I dziękując za merytoryczny komentarz
serdecznie pozdrawiam
dP
– – – – – – –
P.S.
Wylał Pan/Kolega swoje żale bez wcześniejszej stosownej analizy całego problemu – wraz z jego złożonością.
10 lipca 2018 @ 07:35
Poniżej zamieszczam cytat opini klienta o jednej ze stacji w Krakowie.
Co Pan o tym myśli/
(Odradzam. stacje w Krakowie ……. Diagnosta …….. to bardzo czepialski i przede wszystkim nie wychowany gbur, wziął kasę na wstępie poza kasą fiskalną nie dając mi jakiegokolwiek paragonu. Diagnosta zobaczył Check na desce przy instalacji gazowej i stwierdził że emisji spalin moje auto nie przejdzie ale się rozczarował bo wynik go zaskoczyl. Następnie kazał mi wymontowanać pół instalacji gazowej żeby odczytać cały nr zbiornika bo nie widział ostatnich 2 cyfr, dzięki czemu urwałem sobie oryginalną pokrywę od gazu. Po mojej interwencji że to on ma robić przegląd a nie ja zaczął mnie jakąś książką straszyć że ma na to paragrafy (szkoda tylko że sam numeru zbiornika nie szukał) wykonał tel. do szefa z którym zamienił parę zdań i zaczął kontrolować auto najskrupulatniej jak tylko potrafił. Tym razem po mojej uwadze umył z oleju ręce i rozrzucił jakąś czerwoną szmatę na siedzeniu zanim usiadł swoim brudnym du… w moim aucie po czym robił wszystko by znaleźć jakiekolwiek usterki i wyszukał je na siłę by tylko dopiąć swego: olej na silniku oraz słaby hamulec na jednym z kół a w tym roku zmieniałem tarcze i klocki na obu osiach:) Wynik diagnosty oczywiście negatywny. Z takim podejściem do klienta jaki reprezentuje pan wiem juz czemu w godzinach szczytu Stacja świeci pustkami. Żałuję każdej sekundy jaką tam spedziłem. Odradzam omijajcie tą stację jaknajdalej. Pojechałem od razu na inną Stację i nie znaleźli w moim aucie żadnej usterki:) Przypadek?)
10 lipca 2018 @ 10:19
Cyt.: „Co Pan o tym myśli?”
– chciałem zapytać o to samo!
Ale nie uciekając od problemu odsyłam do dzisiejszych rozważań, które stanowią jakieś remedium na takie właśnie sytuacje: http://www.diagnostasamochodowy.pl/2018/wlaczyc-klienta-w-proces-bt/
A pojedyncze i sporadyczne przypadki braku zadowolenia kontrolowanego klienta musimy położyć na karb naszej codziennej pracy.
My także często nie jesteśmy zadowoleni z pracy jakichś fachowców (np. z resortu transportu w procesie stanowienia Prawa). Ale z tego powodu nie rwiemy sobie włosów z głowy, a i oni (w DTD) też tego nie robią.
I, tradycyjnie dziękując za merytoryczne odniesienie się do problemu
– pozdrawiam serdecznie
dP
10 lipca 2018 @ 14:01
Uzupełnienie postu z 10 lipca 2018 @ 07:35
…../ bo właściciel stacji udzielił następującej odpowiedzi, której treść zamieszczam poniżej:
(Jeśli jest Pan zainteresowany wyjaśnieniem zaistniałej sytuacji dysponujemy nagraniem z przebiegu badania, na którym widać, że to właśnie Pan sam sobie uszkadza osłonę (czemu zaprzecza Pan w kolejnej wystawionej przez siebie opinii na innym portalu). Jest to tylko jedno z wielu oszczerstw jakie Pan wypisuje. Rozumiemy, że uszkodzenie które powstało w wyniku Pańskich działań, wzbudziło w Panu negatywne emocje, z którymi nie był Pan w stanie sobie poradzić (widać to na zapisie z kamer). Uważamy jednak, że nie jest to powód do wypisywania oszczerstw zarówno wobec diagnosty jak i stacji kontroli pojazdów, w której on pracuje. Chcemy Pana uświadomić, że badania techniczne pojazdów reguluje Rozporządzenie Ministra i każdy diagnosta musi się do niego zastosować pod groźbą odpowiedzialności karnej. Dla naszej firmy bezpieczeństwo klientów, jeżdżących sprawnymi autami jest priorytetem. W przypadku Pana auta, jeśli jakiś diagnosta dałby wynik pozytywny to zapewne straciłby uprawnienia do wykonywana zawodu. Zachęcamy do kontaktu z nami…. ).
A co Pan myśli o sposobie przeprowadzania badania technicznego przez diagnostę pierwszego i drugiego, mając na uwadze Pana artykułu z 4 lipca 2018 roku zatytułowanego „Mamy potencjał”- w szczególności danych statystycznych?
Dziękuje za remedium: http://www.diagnostasamochodowy.pl/2018/wlaczyc-klienta-w-proces-bt/. Tez ciekawy temat.