lut 8 2018
SPECYFICZNY WYROK
Specyficzny wyrok – aspekt pierwszy.
Jakiś czas temu pojawił się kolejny wyrok, który nie odbił się zbyt głośnym echem w środowisku – a szkoda. W mojej ocenie wyrok ten jest bardzo specyficzny i jakże symptomatyczny dla branży, ale po kolei.
Wyrok, który można przeczytać pod tym adresem http://orzeczenia.lukow.sr.gov.pl/content/$N/153005350001006_II_K_000940_2015_Uz_2017-11-10_001 opisuje kolejną aferę z udziałem diagnosty niestety. Nie mam jednak zamiaru roztrząsać tu jego treści (takich historii jest tu już sporo), a raczej skupić się na tym, jak do sprawy podszedł Sąd.
Zaznaczę od razu, że sprawa ma tutaj dwa ważne, ale niejako niezależne od siebie aspekty, które chciałem omówić oddzielnie.
Przyznam, że na początku byłem nieco zaskoczony wyrokiem i jego sentencją.
Dlaczego?
Otóż postępek będący przedmiotem tego wyroku w powszechnym odczuciu można by chyba zaliczyć do najgorszych możliwych do popełnienia na SKP – tak przynajmniej do tej pory myślałem, ale okazuje się, że patrząc oczyma Temidy nie wszystko co czarne jest czarne. Otóż wina oskarżonego w tej sprawie (nie wdając się w szczegóły, bo nie w tym rzecz) polegała na tym, że nie dość, iż wykonał tzw. badanie „wirtualne” (czyli pojazdu w ogóle na stacji nie było), to jeszcze tak naprawdę dotyczyło pojazdu którego stan nawet nie pozwalał by na podjechanie na ową SKP!
Diagnosta dopuścił zatem do ruchu wrak pojazdu, którego nawet nie widział na oczy. Jak wspomniałem w pierwszym odczuciu zakwalifikowałem ten czyn do najgorszych możliwych do popełnienia na SKP. Jakże ten czyn porównać do czynów diagnostów, którzy w trakcie faktycznego badania popełniają taki czy inny, zamierzony czy też nie błąd?
Oni też ponoszą odpowiedzialność, ale przecież oni przynajmniej faktycznie poddali pojazd badaniu a jedynie na etapie tegoż badania dopuścili się potencjalnej nieprawidłowości.
A tu? Występek na całego.
Ale czy na pewno?
Okazuje się, że nie. Otóż w świetle prawa bardzo trafna okazuje się stara dewiza – „jak już kraść, to miliony”. Sąd wymierzył bardzo łagodny wyrok w tej sprawie, albowiem uznał nie aż tak dużą szkodliwość społeczną w tej sprawie, jak i wyłączył spory zakres odpowiedzialności karnej.
Szokujące?
Początkowo tak, ale po namyśle niekoniecznie. Sąd ten przyjął mianowicie następującą linię orzecznictwa – przedmiotowy występek wyczerpuje tylko znamiona poświadczenia nieprawdy a więc przestępstwo przeciwko dokumentom, natomiast czyn ten, wobec faktu, że auto i tak nie było w stanie uczestniczyć w ruchu (był to wrak pojazdu po pożarze), nie jest występkiem przeciwko bezpieczeństwu ruchu drogowemu!
Innymi słowy – skoro stan pojazdu i tak nie pozwalał na faktyczne poruszanie się w ruchu drogowym, wystawienie mu pozytywnego badania de facto nie naruszyło zasad BRD.
Konkluzja jest prosta – jeśli w trakcie badania technicznego diagnosta „przymknie oko” na taką czy inną wadę pojazdu (załóżmy niesprawne zawieszenie, hamulce etc.), to w razie „wypłynięcia” sprawy na grunt postępowania karnego będzie odpowiadał nie tylko za poświadczenie nieprawdy z tytułu wydania pozytywnego wyniku badania technicznego, ale w zależności od kwalifikacji również za przestępstwo przeciwko bezpieczeństwu ruchu drogowego – i to wszystko mimo tego, że cała reszta okoliczności, a więc faktyczne przeprowadzanie badania w pozostałym zakresie prawidłowo.
Z kolei diagnosta, który mówiąc kolokwialnie „pójdzie na całość” i wyda pozytywne badanie na pojazd kompletnie niesprawny i przez to nie mogący nawet uczestniczyć w ruchu, już takiej rozszerzonej kwalifikacji swego czynu mieć nie będzie.
Zatem panowie – jak już, to lepiej wydać pozytywne badanie na kompletny wrak – nawet „wirtualnie”, niż podczas normalnego badania nie zwrócić uwagi na jeden, ale istotny szczegół. Prawo bowiem bazuje bardziej na ocenie stanu faktycznego i związku przyczynowo-skutkowego, niż na moralno-etycznej ocenie czynu w takim przypadku.
Pozdrawiam
Błażej K.
8 lutego 2018 @ 17:28
cyt.: „Szokujące, nie odbił się zbyt głośnym echem, ocena moralno-etyczna” i . . . – moje nadzieje:
I. Szokujące? – TAK.
Faktycznie, nie tylko ten wyrok, ale cała ta sprawa jest szokująca (z milczeniem tamtejszego starostwa w tle!).
II. Echo tej sprawy.
Przypomnę (z braku skromności?), że pisałem o tej sprawie już w przededniu kolejnej grudniowej rocznicy tej sprawy, czyli 22 grudnia 2017 r. – http://www.diagnostasamochodowy.pl/2017/zdarzylo-sie-lukowie/
III. Ocena moralno etyczna.
Jeśli Prawo abstrahuje od oceny moralno-etycznej, to bardzo zły znak dla PRAWA!
IV. Moje nadzieje.
a/ mam nadzieję, że w starostwie w Łukowie wreszcie coś z tym zrobią. Bo, jak dziś zadzwoniłem, to nic nie wiedzieli.
b/ mam nadzieję, że kolejna jutrzejsza część wywodu w tej sprawie mojego W. Szan. Imiennika (i często Interlokutora) będzie równie ciekawa. Czekam razem z Wami (z nadzieją).
I pozdrawiam
dP
10 lutego 2018 @ 09:53
Ale co niby oni w tym starostwie maja z tą sprawą zrobić?
Przecież Pana Kolega Heniu dość klarownie (?) wyłożył temat.
1. Starosta nie jest ani diagnostą, ani przedsiębiorcą – nie może więc fachowo ocenić pracy tychże podmiotów
2. Starosta ani nie otwierał firmy (SKP), ani nie zatrudniał diagnostów – więc nie może ani zabronić im wykonywania pracy, ani zamykać SKP
To takie proste…
Pozdrawiam
Błażej K.
10 lutego 2018 @ 11:19
„A co starosta może zrobić”?.
Myślę, że milczenie w tej sprawie jest błędem, albowiem:
I.
sprawa jest nietuzinkowa,
II.
a starosta oprócz milczenia ma jeszcze co najmniej dwa wyjścia:
1/
odważnie ogłosić, że nie będzie wszczynał postępowania w tej sprawie i to uzasadnić (prawem UE, Konstytucją, swoim widzeniem/rozumieniem tej sprawy, itd., itp., et’cetera),
2/
wszcząć postępowanie administracyjne w kierunku:
a/ wykreślenie tej SKP z rejestru przedsiębiorców
b/ pozbawienia uprawnień naszego kolegi, który tę „spaleniznę” chciał dopuścić do ruchu.
I pozdrawiam
dP
10 lutego 2018 @ 20:17
Ad.1 Nie wiem czy to dobry pomysł, żeby każdy obywatel zaczął pomijać przepisy prawa materialnego i wg własnego uznania zaczął wyłącznie przepisy konstytucyjne stosować. Pan też przed zmianą przepisów sam z siebie „anglikom” wynik P dawał? Przecież czas pokazał, że tak należało 🙂
Ad.2 Przedsiębiorcę może wykreślić tylko inny przedsiębiorca, a diagnoście zabrać uprawnienia tylko inny diagnosta – tak twierdzi Praktyk, którego wpis na ten temat Pan opublikował. Pan nie podziela tego poglądu? 🙂
A co najważniejsze – musi się Pan zdecydować – Pan chce tego podwójnego karania dla branży, czy nie? Bo krzyczy Pan nie, ale właśnie napisał Pan co innego.
Pozdrawiam
Błażej K.
11 lutego 2018 @ 00:42
1. „Angliki”.
To piękny przykład naszego/mojego kunktatorstwa i braku odwagi oraz słabego wówczas zaplecza prawnego w naszym branżowym środowisku.
Już nie mówiąc/pisząc o braku stosownego wykształcenia naszych (?) ministerialno-resortowych elyt (elit?).
2. „moje stanowisko”
Tu nie rozważamy mojego stanowisko, tylko to wszystko, co może (choć nie musi) zrobić urzędnik WK/starostwa. Urzędnicy muszą mieć odwagę podejmować decyzje i potem umieć ich bronić. Ja wiem, że to trudne. Nie pomaga w tym sfeminizowanie tego zawodu. Ale, jeśli chcą nas nadzorować, to muszą założyć także i ten wariant, że poniosą konsekwencję ewentualnie popełnionych błędów (realizując ten nadzór nad SKP).
I pozdrawiam
dP
14 lutego 2018 @ 21:00
” Ad.2 Przedsiębiorcę może wykreślić tylko inny przedsiębiorca, a diagnoście zabrać uprawnienia tylko inny diagnosta – tak twierdzi Praktyk, którego wpis na ten temat Pan opublikował. Pan nie podziela tego poglądu? ”
Lepiej by było zostawić branżę w spokoju wyspać się i wypocząć zamiast wypisywania totalnych bzdur, które nie mają żadnego pokrycia w faktach.
Szkoda czasu na taką dyskusję.