Minister od rewolucyjnych pomysłów na drogach, co ma jak wiemy zatrzeć jego osiągnięcia w ich budowie, ogłosił na konferencji prasowej, że nie mam rozumu. Cyt -” Tylko ktoś kompletnie bez rozumu może być przeciwko polityce, która zmierza do ratowania życia na drogach”.
No dobre. Przyznam, że do dzisiaj żyłem w przekonaniu, iż jest odwrotnie.
Śmigłowce, drony, fotoradary, porządkowanie znaków nie na swoim podwórku (sic.), to wszystko wydaje się upoważniało mnie do takiego przekonania, że to jednak minister odleciał. Myliłem się. Minister, jak to urzędnik, wziął do ręki statystykę i przekonał się na jej podstawie, że 43% wszystkich wypadków na drogach, ma swoje źródło w nadmiernej prędkości. W takiej sytuacji nic innego nie zostaje ministrowi, jak uszczęśliwić na siłę użytkowników dróg i obłożyć ich swoimi złotymi pomysłami. Nawet wbrew ich woli.
Bo minister rozum ma i wie, lepiej od innych, wicie rozumicie, że jego rolą jest dbać, za wszelką cenę, o moje bezpieczeństwo. Wie też jak to zrobić. I nie ma kompletnie znaczenia, że może się mylić. On wie.
Ja też wiem, choć mam świadomość, że waga mojego „wiedzenia” jest inna jak urzędnika, iż:
ograniczenia prędkości stawiane są wszędzie tam, gdzie odpowiedzialny urzędnik nie radzi sobie ze stanem drogi.
Czy to z jej nawierzchnią, czy szerokością, czy poboczami, przejściami, chodnikami, rozdzielczością pasów ruchu, rozdzielczością ruchu pojazdów od pieszych, itd. Lekarstwem na taki stan w naszym kraju jest ograniczenie prędkości. Łatwiej bowiem postawić znak ograniczający prędkość, niż wybudować kładkę, chodnik, załatać dziury w jezdni, czy rozdzielić pasy ruchu.
Postawić znak, to łatwiej, to szybciej, to taniej. Ja to wiem, ale czy to wie także minister ?
Z jego wypowiedzi „o polityce bezpieczeństwa na drogach” może niestety wynikać, że nie wie. Więc, jak jest z tym jego rozumem. Jeżeli chcemy ratować ludzkie życie na drogach, a przecież chcemy, to inwestujmy w drogi. Łatajmy dziury, budujmy chodniki, rozdzielajmy pasy ruchu!
Nie leczmy brzydkiej choroby pudrem mówiąc, ze wszystko jest ok.
Środki zastępcze na krótką metę są oczywiście, w jakimś stopniu skuteczne, ale to nadal środek zastępczy. Prowizorka, która w tym kraju zbyt często nabiera jeszcze charakteru trwałego.
Mamy w naszym kraju kilku klasyków, których czasami warto poisłuchać. Jeden z nich niedawno, historycznie rzecz biorąc, powiedział, siedząc w fotelu w przerwie meczu golfa na Florydzie, że Polska to taki dziki kraj, w którym sprawy proste stawia się na głowie. Inny mówił o tym, aby nie iść tą drogą. Ich głos w sprawie ministerialnych „fotoradarów” brzmi szczególnie trafnie.
Łażenie na skróty, prowizorki, leczenie syfa pudrem nie załatwia sprawy. To nie żadna polityka, tylko chwilówka.
Dostawić ileś tam urządzeń kontrolnych i drenować kieszenie obywateli w imię lepszego budżetu. Jaka w tym strategia i pomysłowość. Jaka polityka. Ja bardzo bym chciał usłyszeć, jakie będą obowiązywały nas wszystkich, a więc i ministra i mnie, standardy bezpieczeństwa użytkowników dróg w przedmiocie inżynierii i organizacji ruchu drogowego, profilaktyki BRD, czy pracy organów kontrolnych na drogach i SKP. Co ma być obligiem, dla kogo i kiedy. Jakie i kiedy przyniesie to efekty.
No chyba, że komuś zabrali prawo jazdy i dlatego się nie dowiemy. Kolejny klasyk stwierdził bowiem w 2007 roku – „Tylko facet, który nie ma prawa jazdy, może wydawać takie pieniądze na fotoradary, a nie na drogi”.
Minister wprawdzie tłumaczy , co klasyk miał na myśli, ale jego tłumaczenie jest wyjątkowo nieudolne, cyt.: ” Oni chcieli stawiać fotoradary, nie budując dróg, my zaczęliśmy od drugiej strony ”.
Rozumiem tym samym, że budowę dróg minister zakończył i przyszedł czas na fotoradary. Kosmos.
Oczywiście mam świadomość, że moje wymagania adresowane do ministra, w przedmiocie przedstawienia strategii działań na drogach są duże. Ale oczekuję tego od wybrańca narodu, a nie od Jasia, syna sąsiada, który na przykład potrafi przy naszej drodze wiejskiej postawić czasami rzeczy różne, nie koniecznie cudowne. Tym się Jaś różni od urzędnika, że stawianie tego przy drodze Jaś nie nazywa polityką. My u nas na wsi, na to co Jaś czasami robi w nieuporządkowany sposób przy drodze, nazywamy zwyczajnie sra…m, bo my ludzie prości.
Od początku moim zamiarem było, aby dostęp do tej strony pozostał zawsze bezpłatny. Tak, jak i dostęp do wszystkich zamieszczanych tu tekstów.
Pierwotnie strona ta miała on należeć do SDS-u, potem do OSDS-u. Ale stało się inaczej i nie czas wracać do przeszłości.
Nie planuję żadnych ograniczeń dostępu ani żadnych opłat. Ale niestety, są i koszty prowadzenia tej strony. Dlatego, po 7-miu latach pisania, jeśli chcielibyście nas/mnie wesprzeć swoją dobrowolną wpłatą dowolnej wielkości/wysokości, to będzie mi/nam bardzo miło.
Wasze wsparcie będzie jednocześnie wsparciem naszego "wolnego słowa" w branży, choć zapewne pomoże w oczekiwanym rozwoju naszej strony. A plany mamy ambitne i ciekawe.
Jeśli się zdecydujecie, to bardzo proszę o wpłatę/datek na podane poniżej konta bankowe.
Z góry dziękuję za Wasze życzliwe wsparcie!
R. Błażej Kowalski
vel dziadek Piotra ("dP")
R. Błażej Kowalski,
Nazwa banku: PKO BP,
Tytuł wpłaty: na rozwój Informatora,
Nr konta 24 1020 3017 0000 2802 0073 3170
Redakcja
Tytuł
„Informator insp. UDS-a”
Adres siedziby redakcji
64-920 Piła, ul. Wenedów 7/15
Redaktor naczelny
Romuald Błażej Kowalski, ur. 27.01.1952 r. Wolsztyn; PESEL 52012713096, obywatelstwo Polska; zam. ul. Wenedów 7/15, 64-920 Piła
Wydawca
Romuald Błażej Kowalski, zam. ul. Wenedów 7/15, 64-920 Piła
Używamy plików cookies w celu optymalizacji naszej witryny i naszych serwisów.
Funkcjonalne
Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.
sty 10 2013
Kto nie ma
Kto nie ma . . . – rozumu?
Minister od rewolucyjnych pomysłów na drogach, co ma jak wiemy zatrzeć jego osiągnięcia w ich budowie, ogłosił na konferencji prasowej, że nie mam rozumu. Cyt -” Tylko ktoś kompletnie bez rozumu może być przeciwko polityce, która zmierza do ratowania życia na drogach”.
No dobre. Przyznam, że do dzisiaj żyłem w przekonaniu, iż jest odwrotnie.
Śmigłowce, drony, fotoradary, porządkowanie znaków nie na swoim podwórku (sic.), to wszystko wydaje się upoważniało mnie do takiego przekonania, że to jednak minister odleciał. Myliłem się. Minister, jak to urzędnik, wziął do ręki statystykę i przekonał się na jej podstawie, że 43% wszystkich wypadków na drogach, ma swoje źródło w nadmiernej prędkości. W takiej sytuacji nic innego nie zostaje ministrowi, jak uszczęśliwić na siłę użytkowników dróg i obłożyć ich swoimi złotymi pomysłami. Nawet wbrew ich woli.
Bo minister rozum ma i wie, lepiej od innych, wicie rozumicie, że jego rolą jest dbać, za wszelką cenę, o moje bezpieczeństwo. Wie też jak to zrobić. I nie ma kompletnie znaczenia, że może się mylić. On wie.
Ja też wiem, choć mam świadomość, że waga mojego „wiedzenia” jest inna jak urzędnika, iż:
ograniczenia prędkości stawiane są wszędzie tam, gdzie odpowiedzialny urzędnik nie radzi sobie ze stanem drogi.
Czy to z jej nawierzchnią, czy szerokością, czy poboczami, przejściami, chodnikami, rozdzielczością pasów ruchu, rozdzielczością ruchu pojazdów od pieszych, itd. Lekarstwem na taki stan w naszym kraju jest ograniczenie prędkości. Łatwiej bowiem postawić znak ograniczający prędkość, niż wybudować kładkę, chodnik, załatać dziury w jezdni, czy rozdzielić pasy ruchu.
Postawić znak, to łatwiej, to szybciej, to taniej. Ja to wiem, ale czy to wie także minister ?
Z jego wypowiedzi „o polityce bezpieczeństwa na drogach” może niestety wynikać, że nie wie. Więc, jak jest z tym jego rozumem. Jeżeli chcemy ratować ludzkie życie na drogach, a przecież chcemy, to inwestujmy w drogi. Łatajmy dziury, budujmy chodniki, rozdzielajmy pasy ruchu!
Nie leczmy brzydkiej choroby pudrem mówiąc, ze wszystko jest ok.
Środki zastępcze na krótką metę są oczywiście, w jakimś stopniu skuteczne, ale to nadal środek zastępczy. Prowizorka, która w tym kraju zbyt często nabiera jeszcze charakteru trwałego.
Mamy w naszym kraju kilku klasyków, których czasami warto poisłuchać. Jeden z nich niedawno, historycznie rzecz biorąc, powiedział, siedząc w fotelu w przerwie meczu golfa na Florydzie, że Polska to taki dziki kraj, w którym sprawy proste stawia się na głowie. Inny mówił o tym, aby nie iść tą drogą. Ich głos w sprawie ministerialnych „fotoradarów” brzmi szczególnie trafnie.
Łażenie na skróty, prowizorki, leczenie syfa pudrem nie załatwia sprawy. To nie żadna polityka, tylko chwilówka.
Dostawić ileś tam urządzeń kontrolnych i drenować kieszenie obywateli w imię lepszego budżetu. Jaka w tym strategia i pomysłowość. Jaka polityka. Ja bardzo bym chciał usłyszeć, jakie będą obowiązywały nas wszystkich, a więc i ministra i mnie, standardy bezpieczeństwa użytkowników dróg w przedmiocie inżynierii i organizacji ruchu drogowego, profilaktyki BRD, czy pracy organów kontrolnych na drogach i SKP. Co ma być obligiem, dla kogo i kiedy. Jakie i kiedy przyniesie to efekty.
No chyba, że komuś zabrali prawo jazdy i dlatego się nie dowiemy. Kolejny klasyk stwierdził bowiem w 2007 roku – „Tylko facet, który nie ma prawa jazdy, może wydawać takie pieniądze na fotoradary, a nie na drogi”.
Minister wprawdzie tłumaczy , co klasyk miał na myśli, ale jego tłumaczenie jest wyjątkowo nieudolne, cyt.: ” Oni chcieli stawiać fotoradary, nie budując dróg, my zaczęliśmy od drugiej strony ”.
Rozumiem tym samym, że budowę dróg minister zakończył i przyszedł czas na fotoradary. Kosmos.
Oczywiście mam świadomość, że moje wymagania adresowane do ministra, w przedmiocie przedstawienia strategii działań na drogach są duże. Ale oczekuję tego od wybrańca narodu, a nie od Jasia, syna sąsiada, który na przykład potrafi przy naszej drodze wiejskiej postawić czasami rzeczy różne, nie koniecznie cudowne. Tym się Jaś różni od urzędnika, że stawianie tego przy drodze Jaś nie nazywa polityką. My u nas na wsi, na to co Jaś czasami robi w nieuporządkowany sposób przy drodze, nazywamy zwyczajnie sra…m, bo my ludzie prości.
Nandek – w pogoni za rozumem.
—————————————————————————-
By dP • DIAGNOSTA od BRD, Nasi Goście i Współpracownicy diagnozują 0 • Tags: BRD, decyzje urzędnicze, Fotoradar, Min. Nowak, Ministerstwo Transportu, motoryzacja, zdjęty asfalt