Diagnosta, dziwny Sąd, handlarz i . . . . – swąd?!?! Ale skąd ten swąd? Czy to nasi koledzy go narobili, czy też sąd się do tego przyłożył? A może i swoje prokurator dołożył?
Po raz pierwszy pisałem o tym aferalnym przypadku w dniu 28 lutego br., gdzie wszystko wskazywało na to, że nasi koledzy ze wsi pod Ostrołęką (jeśli jesteś ciekawy, ta wieś ma nazwę Ławy) inaczej interpretowali przypadek niesprawnego pojazdu sprowadzonego z Niemiec na tzw. „pierwszym” BT – http://www.diagnostasamochodowy.pl/2017/handlarz-i-diagnosta/
Warto zaznaczyć, że najistotniejsze zeznania świadków w tej sprawie były bardzo rozbieżne (miasto kontra wieś), choć zdaniem tego dziwnego sądu były to jedynie cyt.:
„drobne nieścisłości występujące w niektórych fragmentach” (?).
Np. inny nasz kolega z długoletnim stażem diagnosta G. twierdził, że usterki, które stwierdził w przedmiotowym pojeździe nie mogły powstać po przejechaniu kilku kilometrów po drodze gruntowej.
Kolejny nasz kolega diagnosta J. S. ze wsi wskazał, że „Jeżeli do mnie na stacje przyjeżdża stary samochód 20-25 letni, to nawet jeśli ja stwierdzę, że on się nadaje do ruchu, to w bardzo krótkim czasie od badania on się może już do tego ruchu nie nadawać. Luzy w wahaczach przy starym samochodzie mogą się pojawić po przejechaniu nawet 10 km. Wystarczy takim samochodem wjechać w 2-3 dołki, żeby się pojawiły luzy, albo w jeden większy.”
Choć nie było ani słowa o tym, gdzie i po czym oraz przez jaki czas należy jeździć pojazdem tej marki, aby powstała w nim „perforacja blach na wskroś”.
Biorąc za podstawę pisemną opinię biegłego, Sąd ten nie wnosił o objęcie części naszych kolegów zarzutem składania fałszywych zeznań, zapomniał też o treści artykułu 197 KK. Tym samym, naszym kolegom ze wsi Ławy się nieco (?) udało (czyżby ten sąd też był ze wsi?). Bo najciekawsza jest opinia tego Sądu uzasadniająca i aprobująca fakt składania fałszywych zeznań. Zdaniem tegoż sądu winę za to ponosi biegły sądowy, którego opinia budzi wątpliwości z uwagi na:
kategoryczność tez biegłego zwartych w opinii odnośnie tego, że wymienione przez niego usterki powstały przed dniem 22 maja 2012 r. (sic?),
biegłyS. składając ustną opinię uzupełniającą na rozprawie wprawdzie formalnie oświadczył, że podtrzymuje swoją opinię pisemną w całości, jednakże w trakcie zeznań, faktycznie wycofał się z kluczowych twierdzeń opinii pisemnej, stwierdzając ostatecznie, że nie jest w stanie wykluczyć, że stwierdzone usterki powstały jednak po dacie tzw. pierwszego BT wykonanego przez naszego kolegę T. K.
Czyli, zdaniem tego kuriozalnego Sądu, jeśli opinia biegłego nie koresponduje (z fałszywymi?) zeznaniami świadków1, to jest niewiarygodna (sic!!!)???2
Przypomnę tylko, że w powszechnej praktyce postępowania prokuratosko-sądowegp, gdy są wątpliwości do pracy biegłego, to powołuje się drugiego biegłego lub fachowy instytut w takim charakterze.
Ale mamy takie sądy, jakie mamy, i na jakie podobno sobie zasłużyliśmy. Dlatego w rozpatrywanej sprawie odnośnie obu naszych branżowych oskarżonych (diagnosta + handlarz) ten sąd uznał, że brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa (a art. 197 kk?).
Ten dziwny Sąd chyba nie zwrócił uwagi na zeznania jednego z naszych Kolegów z miasta Ostrołęka, czyli J. M., który po przeprowadzeniu w dniu 08.06.2012 r. BT pojazdu marki F. wydał zaświadczenie z wynikiem „N”. Albowiem przesłuchiwany na rozprawie w charakterze świadka zeznał m.in:
„Skoro napisałem, że podwozie było nadmiernie skorodowane to oznacza, że w tym podwoziu były dziury”.
W ten sposób, zdaniem tego sądu korozja z perforacją blach na wskroś powstała w okresie od dnia 22 maja do 8 czerwca 2012 r., czyli w rekordowym okresie 18 dni. Podobnie zresztą jak i inne jeszcze i dodatkowe usterki, czyli: uszkodzenie lusterka lewego, brak lusterka wstecznego, nie działające obrotomierz i prędkościomierz.
Nawet, jeśli korozja jest maskowana za pomocą pianki montażowej3 i malowania, to każdy doświadczony insp. UDS widzi to, albowiem faktura malowanej pianki różni się zasadniczo od faktury malowanych elementów metalowych. Niewątpliwie, nieco (?) trudniej odróżnić fakturę malowanych elementów metalowych zdrowych i skorodowanych. Ale i tu różnią się one stopniem porowatości oraz wydawanym odgłosem, przy pukaniu zgiętym palcem.
Już sam fakt nałożenia świeżej konserwacji przed pierwszym BT musi budzić naszą uwagę, co może przecież zaowocować poleceniem zwrócenia się o opinię do rzeczoznawcy.
Ja wiem, że nie mamy uprawnień do innego sprawdzania stanu korozji niż poprzez oględziny. Ale gdzieś musi zostać wyznaczona granica szaleństwa polegającego na naszym współudziale w oszukiwaniu naszych, Naszych, NASZYCH klientów!
Piszę „naszych”, bo przecież ten dopuszczony na wsi przez naszego kolegę pojazd może przecież przyjechać – najpóźniej za rok – na naszą SKP. I co wówczas mamy zrobić? Zamykać oczy i ponownie dopuścić go do ruchu? A jeśli tak, to jak to długo ma trwać? Jeszcze dwa lata, jeszcze pięć lat?
A jeśli nie dopuścimy tego pojazdu, to co powiedzieć klientowi o pracy tego kolegi, który przed rokiem dopuścił go do ruchu? Że działał/współpracował z mafią handlarzy, czyli oskarżyć naszego kolegę (ze wsi?), aby potem włóczyć się po sądach, jak nasi Koledzy z miasta Ostrołęki?
A o to, czy korozji zagraża BRD warto zapytać jednego z pracodawców z naszymi uprawnieniami ze Śląska, który ma w tej sprawie postępowanie karne. Gdyż pojazd dopuszczony przez niego do RD cyt.:
„rozdarł się, jak kartka papieru”
po uderzeniu w drzewo, a śmierć poniósł dwudziestoletni chłopak.
W opisanym przypadku Sąd uniewinnił naszego kolegę ze wsi i handlarza. Ten sąd także nie objął aktem oskarżenia składających fałszywe zeznania. Możemy powiedzieć, że to był „ludzki sąd”. Ale pozostał niesmak i swąd.
Mam/miejmy nadzieję, że te osiem spraw w tej sprawie było wystarczającą przestrogą dla tych kolegów ze wsi pod Ostrołęką. Miejmy nadzieję, że przeprosili oni naszych Kolegów z miasta za kłopot i stratę czasu związaną z koniecznością udziału w prokuratorskim, a potem sądowym postępowaniu.
Miejmy nadzieję, że pracodawcy z tamtejszej wsi Ławy wyciągnęli już wnioski z tej sprawy. Miejmy nadzieję, że sprawa ta zmobilizowała też tamtejszy nadzór.
Ale ja jeszcze jestem tylko jednego ciekawy. Co potem stało się z tym pojazdem marki F.? Kto i kiedy ponownie dopuścił go do ruchu, a jeśli nie to dlaczego?
Czy zechcesz mi/nam na to odpowiedzieć drogi kolego ze wsi Ławy? Bo ja jestem tego bardzo okropnie ciekawy!
A może tamtejszy nadzór zechce to sprawdzić?
Pyta i pozdrawia
dziadek Piotra
– – – – – – – – – – –
1Ten sąd dał też wiarę oskarżonemu handlarzowi R., jakoby sprowadzając przedmiotowy pojazd z tak licznymi i zasadniczymi usterkami z Niemiec przyjechał nim do Polski, jakby nie wiedział, że są do tego lawety.
2Biegły tłumaczył te rozbieżności tym, że w opinii pisemnej przyjął, że pojazd w ostatnim okresie praktycznie nie był użytkowany. Podnieść należy, że w ustnej opinii biegły podał: „Nie jestem w stanie powiedzieć, czy zauważone przeze mnie luzy i luzy, które wynikły na badaniu diagnostycznym w dniu 07.12.2012 roku były identyczne pod względem wartości odchyleń, co w dniu badania technicznego wykonanego przez diagnostę K., ponieważ, nie widziałem i nie byłem przy badaniu, czy w dniu 22.05.2012 r. były takie same luzy i czy w ogóle były. Ja uznałem, że te luzy były już w dacie badania przez oskarżanego, bo uznałem za wiarygodne oświadczenie ojca właściciela pojazdu. Te luzy, gdy pojazd ma już przejechane dużo kilometrów i luzy przekraczają te punkty graniczne zużywania się dalsze współpracujących części jest bardziej intensywne i intensywniej powstają większe luzy. Nie potrafię powiedzieć jaki jest punkt graniczny luzów pozwalający na dopuszczenie pojazdu do ruchu”.
3biegły S. w swojej pisemnej opinii podał, że jeśli chodzi o spód samochodu, to w kilku miejscach stwierdzono wstrzyknięcie pianki monterskiej.
Od początku moim zamiarem było, aby dostęp do tej strony pozostał zawsze bezpłatny. Tak, jak i dostęp do wszystkich zamieszczanych tu tekstów.
Pierwotnie strona ta miała on należeć do SDS-u, potem do OSDS-u. Ale stało się inaczej i nie czas wracać do przeszłości.
Nie planuję żadnych ograniczeń dostępu ani żadnych opłat. Ale niestety, są i koszty prowadzenia tej strony. Dlatego, po 7-miu latach pisania, jeśli chcielibyście nas/mnie wesprzeć swoją dobrowolną wpłatą dowolnej wielkości/wysokości, to będzie mi/nam bardzo miło.
Wasze wsparcie będzie jednocześnie wsparciem naszego "wolnego słowa" w branży, choć zapewne pomoże w oczekiwanym rozwoju naszej strony. A plany mamy ambitne i ciekawe.
Jeśli się zdecydujecie, to bardzo proszę o wpłatę/datek na podane poniżej konta bankowe.
Z góry dziękuję za Wasze życzliwe wsparcie!
R. Błażej Kowalski
vel dziadek Piotra ("dP")
R. Błażej Kowalski,
Nazwa banku: PKO BP,
Tytuł wpłaty: na rozwój Informatora,
Nr konta 24 1020 3017 0000 2802 0073 3170
Redakcja
Tytuł
„Informator insp. UDS-a”
Adres siedziby redakcji
64-920 Piła, ul. Wenedów 7/15
Redaktor naczelny
Romuald Błażej Kowalski, ur. 27.01.1952 r. Wolsztyn; PESEL 52012713096, obywatelstwo Polska; zam. ul. Wenedów 7/15, 64-920 Piła
Wydawca
Romuald Błażej Kowalski, zam. ul. Wenedów 7/15, 64-920 Piła
Używamy plików cookies w celu optymalizacji naszej witryny i naszych serwisów.
Funkcjonalne
Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.
mar 5 2017
DIAGNOSTA, DZIWNY SĄD, HANDLARZ I SWĄD
Diagnosta, dziwny Sąd, handlarz i . . . . – swąd?!?! Ale skąd ten swąd? Czy to nasi koledzy go narobili, czy też sąd się do tego przyłożył? A może i swoje prokurator dołożył?
Po raz pierwszy pisałem o tym aferalnym przypadku w dniu 28 lutego br., gdzie wszystko wskazywało na to, że nasi koledzy ze wsi pod Ostrołęką (jeśli jesteś ciekawy, ta wieś ma nazwę Ławy) inaczej interpretowali przypadek niesprawnego pojazdu sprowadzonego z Niemiec na tzw. „pierwszym” BT – http://www.diagnostasamochodowy.pl/2017/handlarz-i-diagnosta/
Potem jeszcze pisałem o tym samym przypadku w dniu 2 marca br. – http://www.diagnostasamochodowy.pl/2017/diagnosta-i-handlarz/
Warto zaznaczyć, że najistotniejsze zeznania świadków w tej sprawie były bardzo rozbieżne (miasto kontra wieś), choć zdaniem tego dziwnego sądu były to jedynie cyt.:
„drobne nieścisłości występujące w niektórych fragmentach” (?).
Np. inny nasz kolega z długoletnim stażem diagnosta G. twierdził, że usterki, które stwierdził w przedmiotowym pojeździe nie mogły powstać po przejechaniu kilku kilometrów po drodze gruntowej.
Kolejny nasz kolega diagnosta J. S. ze wsi wskazał, że „Jeżeli do mnie na stacje przyjeżdża stary samochód 20-25 letni, to nawet jeśli ja stwierdzę, że on się nadaje do ruchu, to w bardzo krótkim czasie od badania on się może już do tego ruchu nie nadawać. Luzy w wahaczach przy starym samochodzie mogą się pojawić po przejechaniu nawet 10 km. Wystarczy takim samochodem wjechać w 2-3 dołki, żeby się pojawiły luzy, albo w jeden większy.”
Choć nie było ani słowa o tym, gdzie i po czym oraz przez jaki czas należy jeździć pojazdem tej marki, aby powstała w nim „perforacja blach na wskroś”.
Biorąc za podstawę pisemną opinię biegłego, Sąd ten nie wnosił o objęcie części naszych kolegów zarzutem składania fałszywych zeznań, zapomniał też o treści artykułu 197 KK. Tym samym, naszym kolegom ze wsi Ławy się nieco (?) udało (czyżby ten sąd też był ze wsi?). Bo najciekawsza jest opinia tego Sądu uzasadniająca i aprobująca fakt składania fałszywych zeznań. Zdaniem tegoż sądu winę za to ponosi biegły sądowy, którego opinia budzi wątpliwości z uwagi na:
Czyli, zdaniem tego kuriozalnego Sądu, jeśli opinia biegłego nie koresponduje (z fałszywymi?) zeznaniami świadków1, to jest niewiarygodna (sic!!!)???2
Przypomnę tylko, że w powszechnej praktyce postępowania prokuratosko-sądowegp, gdy są wątpliwości do pracy biegłego, to powołuje się drugiego biegłego lub fachowy instytut w takim charakterze.
Ale mamy takie sądy, jakie mamy, i na jakie podobno sobie zasłużyliśmy. Dlatego w rozpatrywanej sprawie odnośnie obu naszych branżowych oskarżonych (diagnosta + handlarz) ten sąd uznał, że brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa (a art. 197 kk?).
Ten dziwny Sąd chyba nie zwrócił uwagi na zeznania jednego z naszych Kolegów z miasta Ostrołęka, czyli J. M., który po przeprowadzeniu w dniu 08.06.2012 r. BT pojazdu marki F. wydał zaświadczenie z wynikiem „N”. Albowiem przesłuchiwany na rozprawie w charakterze świadka zeznał m.in:
„Skoro napisałem, że podwozie było nadmiernie skorodowane to oznacza, że w tym podwoziu były dziury”.
W ten sposób, zdaniem tego sądu korozja z perforacją blach na wskroś powstała w okresie od dnia 22 maja do 8 czerwca 2012 r., czyli w rekordowym okresie 18 dni. Podobnie zresztą jak i inne jeszcze i dodatkowe usterki, czyli: uszkodzenie lusterka lewego, brak lusterka wstecznego, nie działające obrotomierz i prędkościomierz.
Nawet, jeśli korozja jest maskowana za pomocą pianki montażowej3 i malowania, to każdy doświadczony insp. UDS widzi to, albowiem faktura malowanej pianki różni się zasadniczo od faktury malowanych elementów metalowych. Niewątpliwie, nieco (?) trudniej odróżnić fakturę malowanych elementów metalowych zdrowych i skorodowanych. Ale i tu różnią się one stopniem porowatości oraz wydawanym odgłosem, przy pukaniu zgiętym palcem.
Już sam fakt nałożenia świeżej konserwacji przed pierwszym BT musi budzić naszą uwagę, co może przecież zaowocować poleceniem zwrócenia się o opinię do rzeczoznawcy.
Ja wiem, że nie mamy uprawnień do innego sprawdzania stanu korozji niż poprzez oględziny. Ale gdzieś musi zostać wyznaczona granica szaleństwa polegającego na naszym współudziale w oszukiwaniu naszych, Naszych, NASZYCH klientów!
Piszę „naszych”, bo przecież ten dopuszczony na wsi przez naszego kolegę pojazd może przecież przyjechać – najpóźniej za rok – na naszą SKP. I co wówczas mamy zrobić? Zamykać oczy i ponownie dopuścić go do ruchu? A jeśli tak, to jak to długo ma trwać? Jeszcze dwa lata, jeszcze pięć lat?
A jeśli nie dopuścimy tego pojazdu, to co powiedzieć klientowi o pracy tego kolegi, który przed rokiem dopuścił go do ruchu? Że działał/współpracował z mafią handlarzy, czyli oskarżyć naszego kolegę (ze wsi?), aby potem włóczyć się po sądach, jak nasi Koledzy z miasta Ostrołęki?
A o to, czy korozji zagraża BRD warto zapytać jednego z pracodawców z naszymi uprawnieniami ze Śląska, który ma w tej sprawie postępowanie karne. Gdyż pojazd dopuszczony przez niego do RD cyt.:
„rozdarł się, jak kartka papieru”
po uderzeniu w drzewo, a śmierć poniósł dwudziestoletni chłopak.
W opisanym przypadku Sąd uniewinnił naszego kolegę ze wsi i handlarza. Ten sąd także nie objął aktem oskarżenia składających fałszywe zeznania. Możemy powiedzieć, że to był „ludzki sąd”. Ale pozostał niesmak i swąd.
Mam/miejmy nadzieję, że te osiem spraw w tej sprawie było wystarczającą przestrogą dla tych kolegów ze wsi pod Ostrołęką. Miejmy nadzieję, że przeprosili oni naszych Kolegów z miasta za kłopot i stratę czasu związaną z koniecznością udziału w prokuratorskim, a potem sądowym postępowaniu.
Miejmy nadzieję, że pracodawcy z tamtejszej wsi Ławy wyciągnęli już wnioski z tej sprawy. Miejmy nadzieję, że sprawa ta zmobilizowała też tamtejszy nadzór.
Ale ja jeszcze jestem tylko jednego ciekawy. Co potem stało się z tym pojazdem marki F.? Kto i kiedy ponownie dopuścił go do ruchu, a jeśli nie to dlaczego?
Czy zechcesz mi/nam na to odpowiedzieć drogi kolego ze wsi Ławy? Bo ja jestem tego bardzo okropnie ciekawy!
A może tamtejszy nadzór zechce to sprawdzić?
Pyta i pozdrawia
dziadek Piotra
– – – – – – – – – – –
1 Ten sąd dał też wiarę oskarżonemu handlarzowi R., jakoby sprowadzając przedmiotowy pojazd z tak licznymi i zasadniczymi usterkami z Niemiec przyjechał nim do Polski, jakby nie wiedział, że są do tego lawety.
2 Biegły tłumaczył te rozbieżności tym, że w opinii pisemnej przyjął, że pojazd w ostatnim okresie praktycznie nie był użytkowany. Podnieść należy, że w ustnej opinii biegły podał: „Nie jestem w stanie powiedzieć, czy zauważone przeze mnie luzy i luzy, które wynikły na badaniu diagnostycznym w dniu 07.12.2012 roku były identyczne pod względem wartości odchyleń, co w dniu badania technicznego wykonanego przez diagnostę K., ponieważ, nie widziałem i nie byłem przy badaniu, czy w dniu 22.05.2012 r. były takie same luzy i czy w ogóle były. Ja uznałem, że te luzy były już w dacie badania przez oskarżanego, bo uznałem za wiarygodne oświadczenie ojca właściciela pojazdu. Te luzy, gdy pojazd ma już przejechane dużo kilometrów i luzy przekraczają te punkty graniczne zużywania się dalsze współpracujących części jest bardziej intensywne i intensywniej powstają większe luzy. Nie potrafię powiedzieć jaki jest punkt graniczny luzów pozwalający na dopuszczenie pojazdu do ruchu”.
3 biegły S. w swojej pisemnej opinii podał, że jeśli chodzi o spód samochodu, to w kilku miejscach stwierdzono wstrzyknięcie pianki monterskiej.
By dP • DIAGNOSTA od BRD 0 • Tags: art. 84 ust. 3 PoRD, BRD, coroczna kontrola SKP, decyzje urzędnicze, diagnosta, diagnosta samochodowy, kodeks karny, nadzór nad SKP, Prawo o Ruchu Drogowym (PoRD), Prokurator, stan techniczny pojazdów, wyrok sądu