maj 15 2016
TRADYCYJNE PATOLOGIE
Tradycyjne patologie, do których już się przyzwyczajamy (???). Czyli to i owo o udawaniu, że problemu nie ma. Bo to ściema. Problem istnieje, ale oni udają, że nic się złego nie dzieje.
Kolejna afera w Zgorzelcu, chociaż po poprzedniej nie opadł jeszcze kurz (smród?) – http://www.diagnostasamochodowy.pl/2014/zgorzelec-luksusowe-limuzyny/
Tradycja patologii w naszej branży ma już stosunkowo długą historię, jak historia PISKP (?), którą piszą urzędnicy wespół z właścicielami naszych SKP.
Chodzi mi informację zamieszczoną przez Policję o kolejnych policyjnych działaniach skierowanych p-ko naszym dwóm kolegom pracującym na terenie powiatu zgorzeleckiego, którym zarzuca się kilkadziesiąt wirtualnych BT w zamian za łapówki – http://www.diagnostasamochodowy.pl/2016/zgorzelec-praca-stacji-kontroli/
Od poprzedniej afery w tym (aferowym/aferalnym?) mieście minęło ledwie niecałe dwa lata . . . .
To musi, Musi, MUSI nas wreszcie skłaniać do refleksji!
Bo nic innego nie psuje nam tak opinii, jak te pojawiające się systematycznie afery!
A biorąc za wzór moją wcześniejszą korespondencję z niektórymi urzędnikami „aferalnych miast/powiatów” pomyślałem sobie, że nie ma sensu pytać zgorzeleckich urzędników o to czy–, i jak sprawowali nadzór nad naszymi i swoimi SKP. Prawda bowiem jest taka, że ten problem jest bagatelizowany przez WK/starostwa. Dla nich problemu nie ma. Bo to nie na nich urzędniczym wizerunku kładzie się cieniem taka sytuacja, choć byśmy przez rok powtarzali codziennie, że to efekt braku właściwego nadzoru. Bo oni wcale nie nadzorują, oni tylko raz do roku KONTROLUJĄ, a to dość istotna różnica (przypomnę: pojęcie „nadzór” obejmuje współodpowiedzialność za nadzorowany podmiot. Zaś pojęcie „kontrola” takiej współodpowiedzialności nie zawiera).
Także dla ministerialnych urzędników jest to woda na młyn, gdyż w ten sposób mogą mówić/pisać o nas, jako o branżowym wrogu publicznym nr 1, co umożliwia im tworzenie dodatkowych struktur administracyjnych za nasze pieniądze dla swoich kolesi. A przecież wystarczy zmienić w paru punktach PoRD . . .
Więc już wiemy, że taka sytuacja kładzie się cieniem na naszym zawodowym wizerunku – tylko i wyłącznie!
Przez pryzmat takich właśnie afer jesteśmy postrzegani w obiorze społecznym. Społeczeństwa nie interesuje to, co jest skreślone lub nie- w naszych zaświadczeniach. Społeczeństwo widzi w nas wyłącznie łapówkarzy – dzięki ministerialnym urzędnikom, którzy nie chcą wprowadzić stosownych zmian do PoRD!
Więc wiemy już, że jesteśmy sami z tym problemem.
I tu nie wystarczy informację o takich aferach umieszczać tylko na naszych forach, co od wielu lat czynią nasi Koledzy. Tu trzeba wreszcie zdecydowanych działań naszych organizacji. Bo dobre imię, ochrona wizerunku, walka o godność naszego zawodu, to nie tylko obowiązek wynikający ze stosownego wpisu w statut danej organizacji.
Wchodzę więc na stronę PISKP i szukam info o tym, jak też Zarząd PISKP zamierza walczyć z tym problemem, który kładzie na naszej wiarygodności cieniem. I, jak się zapewne domyślacie, nic nie znalazłem na ten temat. Dla niech problemu nie ma, nie sygnalizują potrzeby jakichkolwiek działań w tym kierunku. I słusznie (?!?!?), bo to nie dotyczy przedsiębiorców, tylko ich pracowników (niewolników?).
A, jeśli nawet jakiś przedsiębiorca jest także właścicielem SKP i zaliczy kryminalną wpadkę, to wspólnie i w porozumieniu, czyli za wiedzą i pełną akceptacją:
- urzędników resortu transportu,
- TDT i
- WK/starostwa,
najwyżej przepisze tę swoją SKP na tzw. słupa (śwagra, brata, syna, itp., itd., et’cetera), na co mamy dowody w nieomal każdym powiecie.
W tej sytuacji, jako ostatnia deska ratunku, pozostaje mi tylko już nasz OSDS. Wchodzę i szukam czegoś, co by wskazywało, że jest jakiś program walki z naszymi co-kwartalnymi patologiami. Szukam, szukam, szukam i . . . . – nic (sic!).
Wygląda na to, że dla naszego OSDS także nie ma problemu wizerunkowego z systematycznymi patologiami na naszych SKP.
Jest za to o „czekoladkach” dla wybranych, czyli o rzekomym projekcie zmiany PoRD. Na razie jednak jest tak, że jeśli nawet to projekt, to nieoficjalny. Ja też mam w swoim laptopie mój osobisty projekt PoRD, więc też nieoficjalny. Jeśli ktoś ma ochotę, to proszę . . . . .
Tyko, czy nie ma większego problemu . . . . – na pewno?
Albowiem, restrykcyjność różnych projektów wynika ze skali powtarzających się – co kwartał! – patologii na naszych SKP. Więc może uszeregujmy wreszcie problemy.
Czy nie sądzicie, że zamiast walczyć z restrykcyjnymi projektami może zawalczmy z patologiami, jako ich przyczynami? Ale już nie werbalnie, czyli słownie. Tylko zawalczmy prawdziwie, czyli skutecznie i dosłownie, angażując w to wszystkie swoje siły, czyli intelekt, czas, wiedzę, doświadczenie (nie bacząc na zmęczenie).
A opłacanie składki nie może być jedynym kryterium przynależności członkowskiej dla różnych „tomków” ze zgorzeleckiej, jarosławskiej, żorskiej lub innej-ej SKP.
I to tyle na ten raz,
i tradycyjnie pozdrawiam Was
dziadek Piotra
Ciekawy
16 maja 2016 @ 19:32
No to może na początek Pan – jakie Pan ma pomysły na uzdrowienie??
Bo ja to widzę tak – paru ludzi postanowiło się wzbogacić na łapówkach – i pewnie takich rzeczy w żadnej branży nigdy się nie wytępi. A Pan twierdzi, że to wina WK, TDT, właściciela stacji, systemu – no generalnie wszystkich dookoła. Ale na pewno nie tych biednych łapówkarzy.
No to słucham Pana pomysłów 🙂
dziadek Piotra
16 maja 2016 @ 20:06
Super.
Tylko dlaczego znowu ja? Tego typu pytania należy zadawać liderom naszych organizacji!!!
Ja przecież jestem sam i nie mam za sobą żadnej siły sprawczej/organizacji . . .?!
Ale – już merytorycznie – na pierwszy ogień i naszą szczególną uwagę zasługuje pomysł mec. dr Rafała Szczerbickiego z Kancelarii Prawnej SKP-Lex o systemie koncesji dla SKP (jak punkty alkoholowe w mieście).
To może rodzić szereg bardzo pozytywnych konsekwencji dla naszej branży.
Np. ilość punktów ograniczona do ilości pojazdów lub mieszkańców oraz zakaz prowadzenia danej działalności – w razie kryminalnej wpadki przedsiębiorcy – w danym miejscu, co uniemożliwi przepisywanie SKP na tzw. słupa (wspólnie i w porozumieniu z urzędnikami).
I jestem ciekawy, co W. Szan. „Ciekawy” na to?
pyta i pozdrawia
dP
Ciekawy
16 maja 2016 @ 21:45
Ograniczanie liczby SKP?? Na jakiej zasadzie? Nacjonalizacja jak za komuny? Tak podejrzewam, że Pan jest starszej daty, ale że aż tak daleko sympatie sięgają to nie podejrzewałem.
Nie – no poważnie – proszę mi napisać jak Pan konkretnie widzi zamykanie tych prywatnych podmiotów – na jakich zasadach. Arcy-ciekawy pomysł.
Bo mnie interesuje jak przekształcić aktualny stan faktyczny, a nie dywagacje, jak by to można hipotetycznie zorganizować jakby – no właśnie – jakby co? Cofnąć czas? „Wyzerować licznik”?
Poza tym nie bardzo wiem jak ograniczona liczba SKP ma się do indywidualnej nieuczciwości człowieka-diagnosty. A że jeszcze przedsiębiorca ma odpowiadać karnie za nieuczciwego pracownika to nie chciałbym być takim przedsiębiorcą. Chyba nikt by nie chciał.
A jak Pana tak interesują wypowiedzi liderów to rozumiem że jako rzetelny dziennikarz wysłał Pan już stosowne zapytania? To niecierpliwie (z wrodzoną ciekawością) jako czytelnik czekam na odpowiedź.
dziadek Piotra
16 maja 2016 @ 22:11
Czy „ciekawy” = „nerwowy”?
Ponadto warto pamiętać, że dyskusja merytoryczna jest co do zasady twórcza, gdy pozbawiamy ją wątków osobistych. Proponuję kulturalną rozmowę o problemie, a nie o osobach.
Ale wyjaśniam po kolei . . .
Nacjonalizacja a ograniczenie, to dwa różne terminy, których nie należy mylić.
Czy ktoś rozmawiający o ilości punktów alkoholowych w mieście/na osiedlu czyni zarzut interlokutorowi o komunistyczne skłonności? No nie przesadzajmy – proszę!
W kulturalnej dyskusji starajmy się także nie insynuować, bo to niegrzeczne i nieładne! Bo ja nigdzie nie napisałem, że chcę zamykać prywatne podmioty.
I słusznie W.Szan. „Ciekawy” pyta, gdy czegoś nie wie, bo to jedyna droga do wiedzy, cyt.:
„Poza tym nie bardzo wiem jak ograniczona liczba SKP ma się do indywidualnej nieuczciwości człowieka-diagnosty„.
Odpowiadam: NIJAK.
Problem patologii w naszej branży jest złożony i wielowątkowy. Dlatego proponowałem rozmowę/dyskusję uszeregowaną, czyli po kolei i nie o wszystkim naraz (co prowadzi tylko do chaosu).
Ograniczona liczba SKP powoduje stabilizację dla branży (patrz przykład Belgii), więc mniejsza jest niszcząca nasz rynek patologia walki konkurencyjnej rabatami, upustami, breloczkami, itp., itd., et’cetera, w tym naciskami na Kolegów Diagnostów.
I pozdrawiam
dP
– – – – –
A, jak W. Szan. „Ciekawy” ciekawy jest innych moich propozycji w walce z patologiami, to zapraszam już jutro, bo jest późno.
Ciekawy
17 maja 2016 @ 08:59
Powtarzam pytanie – bez filozofowania proszę i lania wody jak powyżej. Na jakiej zasadzie chce Pan ZAMYKAĆ dotychczas funkcjonujące SKP. Bo nadal nie słyszę.
dziadek Piotra
17 maja 2016 @ 10:26
Najważniejsze, to czytać ze zrozumieniem i bez filozofowania.
Bo pytanie W. Szan. „Ciekawego” było by ciekawe, gdyby nie to, że jest zmyślone, więc nieciekawe.
Pytanie to brzmi, cyt.:
„Na jakiej zasadzie chce Pan ZAMYKAĆ dotychczas funkcjonujące SKP. Bo nadal nie słyszę.”
1/ Trudno słyszeć, gdy się pisze.
2/ Nigdy nie twierdziłem, że zamykamy SKP.
Więc jeszcze raz proszę W. Szan. „Ciekawego”, aby nie posługiwać się podłą insynuacją, bo to niekulturalne. A jeśli się mylę, to proszę zacytować mój wpis o zamykaniu SKP tak, jak i ja pozwoliłem sobie zacytować.
Bo myślę, że jesteśmy zgodni co do potrzeby zamykania SKP za przestępstwa kryminalne właścicieli i po skazaniu prawomocnym wyrokiem – bez możliwości przepisywania SKP na tzw. „słupa” – we współdziałaniu z urzędnikami.
i pozdrawiam serdecznie
dP
Ciekawy
17 maja 2016 @ 23:05
No to słucham – skoro „ograniczanie liczby SKP” – a to już dosłowny cytat – to nie to samo co zamykanie to co????
Po polskiemu proszę…
dziadek Piotra
18 maja 2016 @ 07:48
Nie, ograniczenie, to nie to samo, co zamykanie!
To „ograniczenie” dla nowych podmiotów, które chcą zainwestować w rynek SKP, gdy ich liczba na danym terenie przekracza uzgodnioną ilość (wskaźnik mieszkańców lub pojazdów).
Stare, dotychczasowe SKP pozostają bez zmian (tzw. b/z).
I pozdrawiam
dP
Ciekawy
19 maja 2016 @ 22:21
Tylko dwa ale Panie Kochany 🙂
Jakoś nie widzę, żeby nowe SKP powstawały jak grzyby po deszczu gdzie tylko spojrzeć. To raz. Dwa – na wielu terenach nowe SKP od lat nie powstają, a przesyt i patologie i tak już są – co wtedy? Można sobie jakiś tam wskaźnik wyliczyć, co nie zmienia faktu, że na wielu terenach będzie on i tak przekroczony.
Zresztą może jakieś konkrety – jaki to miałby być wskaźnik? Jak liczony? Jak dla powiatu w Bieszczadach, a jak dla aglomeracji miejskich? jakieś propozycje? Czyli liczy Pan, że ktoś poda, a Pan tylko tradycyjnie skrytykuje?
dziadek Piotra
20 maja 2016 @ 15:06
W. Szan. „Ciekawy”.
Nie wiem, gdzie się Pan chowa, że nie widzi Pan systematycznego i stałego przyrostu SKP (z wyłączeniem Krakowa, gdzie nie pozwala na to stara i zabytkowa zabudowa).
W moim 12 tysięcznym grajdołku, gdzie do niedawna były 3 podstawowe SKP już wybudowano czwartą, a w budowie są kolejne dwie, w tym jedna okręgowa. Będzie więc 6 (słownie: sześć).
Przykład Bieszczadu, czy też innego rejonu/regionu lub jakiejkolwiek aglomeracji miejskiej lub wiejskiej nie ma tu nic do rzeczy.
To przyjęcie jednego z dwóch wskaźników przesądzi o tym, że system ten w Polsce będzie wreszcie racjonalny.
Wskaźnik ilości pojazdów na terenie powiatu jest dotknięty tą wadą, że dane będące w dyspozycji CEP (stsarostw/WK) są mocno nieaktualne, a na dodatek z licznymi błędami.
Dlatego osobiście optuję za wskaźniekiem ludnościowym (1 SKP na 10 tys. mieszkańców), jako bardziej oddający rzeczywistość.
Nie jest prawdą, że ja tylko krytykuję.
Wspieram dr Wiesława Czerwińskiego, który jako pierwszy w Polsce dostrzegł niekonstytucyjność obowiązujących nas przepisów.
Wspieram dr mec. Rafała Szczerbickiego w zakresie konieczności wprowadzenia koncesji na działalność SKP.
Wspieram wszelkie działania służące jednoczeniu naszego środowiska zawodowego, czego dowodem jest ten oto fakt, że jako pierwszy podjąłem inicjatywę spotkania się w Bydgoszczy i skutecznie zrealizowałem tę ideę zakłądając SDS, który stanowił wstęp do powołania naszego OSDS-u.
I pozdrawiam dążąc do tego,
że wreszcie zaspokoiłem ciekawość PT „Ciekawego”
dP
.
Ciekawy
20 maja 2016 @ 19:13
Czyli cały Kraków w swych granicach administracyjnych to stara i zabytkowa zabudowa – i to jedynie nie pozwala na ich dalszy rozwój SKP tam? Ciekawa argumentacja… Tak ciekawa, że prawie się zachłysnąłem ze śmiechu.
Zastanawiam się, czy dziadek Piotra czasami czyta to co sam napisze 🙂
Może następnym razem pozwiedza Pan trochę ten Kraków? Ale nie tylko Wawel i Rynek, co? 🙂 Zachęcam – stosunkowo ładne miasto.
dziadek Piotra
21 maja 2016 @ 12:31
Dziękuję za zaproszenie do zwiedzania Krakowa.
Następnym razem skorzystam, co już obiecałem p. Kierownikowi Konradowi Kuźmie. Najpierw chciałbym odwiedzić te 3 najlepsze SKP w Krakowie, zrobić kilka ładnych fotek.
Na, a potem chciałbym – oczywiście w obecności Pana Kierownika! – odwiedzić te trzy najgorsze SKP w Krakowie.
Mam nadzieję, że uda się zrealizować te plany.
I pozdrawiam tradycyjnie
dP
– – – – –
P.S.
Na końcu kontrowersyjnego zdania zabrakło znaku zapytania (?).
Ciekawy
21 maja 2016 @ 21:50
Lanie wody, lanie wody, lanie wody – czyli to w czym „Plotek Diagnosty” w osobie dP się specjalizuje 🙂 Odpowiedzi nadal brak – dlaczego w Krakowie nie przybywa nowych SKP? Ja tak myślę, że może to tzw. „niewidzialna ręka rynku” sama sprawiła, jako naturalny mechanizm ekonomiczny. Ale dP nadal twierdzi, że zabudowa centrum miasta ma na to wpływ 🙂
Szanowny interkonduktorze czy jak tam zwał… Jak czujesz, że dałeś gdzieś ciała, to chociaż zamilcz, a nie lej wodę dalej. A jak już lejesz, to na jakiś inny temat a nie przywołuj nieszczęsnego Kuźmę, którego sposób sprawowania urzędu sprawia, że jest jedynie pośmiewiskiem w całym środowisku 🙂
No ale Pan się specjalizujesz w wiązaniu się z osobami, które nawet z pana potem głupków robią, jak chociażby stary przyjaciel z wrocławia Janusz Kozioł hehe…
dziadek Piotra
23 maja 2016 @ 16:58
W. Szan. „Ciekawy”.
Wiadomo wszem i wobec, że nie jestem święty – popełniłem w Życiu błędy.
Jakoś tak się złożyło na tym Padole, że niewielu świętych chodzi wokół nas . . .
Czyżby W. Szan. „Ciekawy” do nich należał, do tych Świętych? Bo „pierwszy rzucił kamieniem” – jeśli tak, to gratuluję.
Przekonanie, że nikt nigdy nie popełnił błędu w swoim życiu należy do tych infantylnych zachowań w naszej branży, które wielokrotnie piętnowałem – dla naszego zdrowia psychologicznego i grupowo-zawodowego.
Bardzo łatwo jest krytykować innych Ludzi wymieniać ich z imienia i nazwiska i dezawuować ich pracę, ich dokonania, gdy samemu pozostaje się anonimowym.
Nie pozdrawiam tym razem
dP