lis 4 2024
ULŻYĆ SĄDOM, CZYLI KOMISJA ARBITRAŻOWA W BRANŻY MOTO
Ulżyć sądom, czyli Komisja Arbitrażowa w branży moto.
Sądy w Polsce są niewydolne. Na rozpatrzenie swojej sprawy czeka się za długo, a jak się już doczekamy wreszcie pierwszej wokandy, to na ostatnią czekamy całymi latami. Winni tego stanu jesteśmy po trosze wszyscy, przez tę naszą skłonność do sądowego pieniactwa. Chodzi o to, że nawet drobne i mało istotne sprawy wnosimy do sądu, zamiast rozstrzygać je w postępowaniach arbitrażowych.
Ponadto należy założyć, że nasze sądy jeszcze długo będą zawalone i przeładowane sprawami związanymi z przywracaniem praworządności po 8 latach rządów PiS-u. To wszystko sprawia, że w Polsce należy pilnie zinstytucjonalizować kwestię arbitrażu w branży moto. Przyniesie to korzyść całemu społeczeństwu, gdyż może przyczynić się nie tylko do zmniejszenia czasu oczekiwania na rozstrzygnięcie danej sprawy w sądzie, ale także do obniżenia dotychczasowych kosztów takich spraw.
Powyższy postulat przedkładany jest bezskutecznie od paru lat przez środowisko skupione wokół rzeczoznawców samochodowych. Ta bezskuteczność tych działań może wynikać z faktu, że w dotychczas proponowanym rozwiązaniu brak jest jednego ważnego elementu. Tym elementem jest przedstawiciel naszego zawodowego środowiska insp. UDS-ów, który reprezentując nasze środowisko zawodowe jest osobą zaufania publicznego:
-
jednocześnie reprezentuje Państwo Polskie, które właśnie nam powierzyło codzienne dbanie o stan techniczny pojazdów;
-
jest gwarantem profesjonalnego i codziennego doświadczenia w zakresie stanu technicznego pojazdów.
Warto w tym zakresie wziąć przykład z naszych sąsiadów za Odrą, gdzie funkcjonuje około 100 centrów arbitrażu samochodowego. W 2020 roku odnotowały one około 5 900 wniosków o arbitraż. Największa liczba tych wniosków tradycyjnie dotyczy usług warsztatowych w zakresie ich ceny i jakości.
Warto zasygnalizować też, że motoryzacyjny arbitraż w Niemczech jest dwustopniowy.
Pierwszy etap jest postępowaniem wstępnym, w bezpośredniej wymianie stanowisk między komisją arbitrażową, klientem i firmą motoryzacyjną, gdzie rozpatrywane jest około 90 % wniosków, bez zbędnej biurokracji i bez wstępnego przesłuchania.
Drugi etap dotyczy postępowania przed komisją arbitrażową. To postępowanie dotyczy pozostałych 10 %. Prawie 50 procent z nich kończy się ugodą. Pozostałe przypadki rozstrzygane są prawie równomiernie na korzyść i na niekorzyść wnoszącego klienta.
Większość wniosków dotyczy napraw i konserwacji pojazdów. Klienci skarżyli się głównie na:
-
niewłaściwą jakość wykonanej pracy,
-
niezrozumiałe lub rzekomo zawyżone faktury,
-
prace, które nie zostały zlecone, ale i tak zostały wykonane.
20 procent wniosków składanych do komisji arbitrażowych dotyczy samochodów używanych, gdzie najczęściej rozpatrywane są przypadki wad technicznych pojazdów, a następnie nienazwane uszkodzenia powypadkowe.
Miejsce prowadzenia działalności warsztatu lub salonu samochodowego ma decydujące znaczenie dla odpowiedniego centrum arbitrażu pojazdów. W Niemczech można je znaleźć na internetowej stronie.1
Komisji arbitrażowej przewodniczy prawnik. W przypadku sporów wynikających ze zleceń naprawy zaangażowany jest również ekspert z uznanej organizacji rzeczoznawców. Dla członków organizacji motoryzacyjnych usługa arbitrażu wstępnego jest bezpłatna.
Jestem przekonany, że warto bardziej zdecydowanie zabiegać o taki arbitraż z udziałem przedstawicieli naszego środowiska zawodowego. Pomoże to nam, Państwu, Społeczeństwu i naszemu niewydolnemu Sądownictwu.
Trzymajcie się zdrowo,
pozdrawiam poniedziałkowo
dziadek Piotra
– – – – – – – – – – – –
1 np.: kfz-schiedsstellen.de , wymienione według krajów związkowych.
4 listopada 2024 @ 09:35
Pomysł dobry ale trzeba się zastanowić jak go zrealizować by nie był do bani. 😉
Arbitraż będzie skuteczny jak strony będą miały świadomość zaistnienia korzyści – dla jednej ze skrócenia czasu dochodzenia sprawiedliwości, dla drugiej uniknięcie przykrych konsekwencji przegranej sprawy.
O ile rozstrzygnięcie sporów w arbitrażu odciążyło by wymiar sprawiedliwości o tyle by do niego doszło strony muszą najpierw odzyskać zaufanie do sądów w kwestii sprawiedliwych wyroków .
Na chwilę obecną wszyscy co róż słyszymy o absurdalnych wyrokach wydawanych w imieniu RP za które żaden sędzia nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Mając więc na uwadze to co usłyszałem w rozmowie z pewnym adwokatem, że o ile kilkanaście lat temu na podstawie argumentów można było zakładać jaki będzie finał sprawy, a dzisiaj już nic nie daje się przewidzieć to myślę, że i skłonność ludzi do arbitrażu może okazać się znikoma w sytuacji gdy każdy sobie zdaje sprawę, że ostatecznie za N lat finał sporu w sądzie będzie taki jak babka wróżyła.
Uważam, że arbitraż będzie się sprawdzał wtedy gdy sądy będą wydawać w przewidywalnym czasie sprawiedliwe wyroki, a na dzisiaj tak nie jest i jesteśmy skazani na widzimisię sędziego i całkowicie odmienne wyroki w identycznych sprawach.
Przykładem patologii sytemu sprawy rejestracji przed SKO w Koszalinie gdzie SKO rozpatrując identyczne sprawy dotyczące rejestracji w indywidualnych 115 sprawach orzeka, że nie doszło do rażącego naruszenia prawa w sytuacji gdy już wcześniej zapadło 16 wyroków WSA stwierdzających w takich sprawach, że rejestracja odbyła się z rażącym naruszeniem prawa. Prokurator więc do tych 115 decyzji SKO zmuszony jest składać indywidualne sprzeciwy do WSA a sądy muszą je rozpatrywać. Jak więc system ma być wydolny przy tak funkcjonującym SKO nie ponoszącym żadnej odpowiedzialności za swój błąd popełniony w pierwszej sprawie i tkwienie przy swoim w kolejnych nie zwracając uwagi na koszty jakie poniesie budżet państwa na dalsze procedowanie tych spraw przez WSA po wcześniejszym po drodze zaangażowaniu w to prokuratury?
Żyjemy w chorym środowisku prawnym którego prawnicy nie są sami skłonni uzdrowić bo tak im jest wygodnie. Przychodzą do sądu jak do fabryki podbić kartę, zarobić pieniądze a reszta nic nikogo nie obchodzi, ani koszty, ani sprawiedliwość, ani misja jaką powinni wypełniać w zależności od funkcji którą wykonują.
Jak już wcześniej było pisane na tym forum, ryba psuje się od głowy, a więc bez uzdrowienia systemu na szczycie wymiaru sprawiedliwości nie da się osiągnąć sukcesu na najniższym szczeblu.
Za każdą negocjacją musi stać argument ostateczny w postaci pałki skrywanej za plecami. Tylko wtedy strony będą miały chęć negocjować czyli tylko wtedy będzie miejsce dla arbitrażu. Na chwilę obecną tej pałki nie ma.
Uważam, że najpierw na sądach trzeba wymóc poczucie odpowiedzialności za wydawane wyroki, a następnie dążyć do skracania czasu procesów i uzdrawiania systemu. Arbitrażem już teraz mogą zajmować się Rzecznicy Konsumenta, w sprawach spornych instytucja mediatora. Kiepsko to jednak funkcjonuje.
P.S.
Pamiętam, że jeszcze w latach 90 i pierwszej połowie lat 2000-cznych gdy istniał mniej ograniczony system przepływu kapitału i ludzi ze wschodu (często z doświadczeniem afgańskim) ludzie w Polsce byli bardziej skłonni do załatwiania spraw polubownie, bo o ile system sądowy również był niewydolny to osobiste dochodzenie sprawiedliwości było mniej utrudnione. Zwłaszcza jak się posiadało ,,dwa granaty w świątecznym ubraniu,, . 😉
5 listopada 2024 @ 11:38
W przypadku badań technicznych taki arbitraż był planowany w zmianie ustawy PORD. To znaczy diagnosta wystawiał wynik negatywny, klient mówił że pozytywny i w ciągu dwóch dni miało być wykonane badanie arbitrażowe w obecności pracownika TDT który ostatecznie rozstrzygał czy pozytywny czy negatywny 😉
5 listopada 2024 @ 14:27
A’propos, cyt.: „w obecności pracownika TDT który ostatecznie rozstrzygał czy pozytywny czy negatywny”
– z tego przyszłego arbitrażu należy wyeliminować pracowników TDT, którzy nie reprezentują polskiego i narodowego interesu. Wszystko wskazuje na to, że w sprawach homologacji w ślad za MI i DTD mogą reprezentować interes Białorusi.
Tylko nasze zawodowe NIEZALEŻNE środowisko jest gwarancją NIEZALEŻNEJ i merytorycznej oceny.
dP
5 listopada 2024 @ 14:50
Ci pracownicy TDT którzy mieli być obecni przy takim badaniu arbitrażowym czy nawet je wykonywać to także mieli posiadać uprawnienia diagnosty czyli środowisko nasze – diagnostów. Tutaj inna rzecz była kontrowersyjna. Właściciel pojazdu zgłaszał skargę do TDT i termin takiego badania miał wyznaczany w ciągu 2 dni. I teraz kluczowa sprawa. Samochód przecież nie był zabierany na ten czas do depozytu tylko właściciel mógł w ciągu dwóch dni go naprawić i na poprawce u pana z TDT wyszłoby że jednak jest dobrze. Czyli diagnosta niesłusznie odwalił pojazd. Więc reasumując dobrze że zmiany PORD nie weszły czy źle skoro miały tam sie znaleźć takie kwiatki jak to oraz kilka innych kontrowersji ?
6 listopada 2024 @ 10:04
Szkolenia diagnostów przeprowadza TDT, za program szkoleń odpowiada MI. TDT nie jest wiarygodny, a urzędnicy MI w ogóle nie mają najczęściej pojęcia w sprawach oceny technicznej, ewentualnie mogą znać się na przepisach.
Wydaje się, że mając na względzie zasadę, że nie można być sędziom w własnej sprawie to osoby wyznaczone do takiego sądu arbitrażowego najlepiej jakby pochodziły ze środowiska rzeczoznawców motoryzacyjnych, a jedynie wskazywanych/opiniowanych na taką funkcje przez środowisko diagnostów.
Ale do tanga trzeba dwojga, więc najpierw arbitrażem muszą być zainteresowane obie strony, a z tym z uwagi na ostateczny brak zaufania obywateli do sądów i sprawiedliwości wyroków jakie te sądy wydają to może być z tym problem, bo brak poczucia nieuchronności kary/sprawiedliwości sprzyja pieniactwu obu stron potencjalnego konfliktu.
6 listopada 2024 @ 11:28
Temat ponownego BT tego samego pojazdu na SKP był omawiany na Konferencji Naukowej w Sarbinowie’2024r.
Warto przypomnieć, że badania naukowe ekipy dr inż. Ryszarda Mańczaka z Politechniki Poznańskiej opublikowane w 2018 roku wskazywały, że BT ” NIE SĄ POWTARZALNE”!.
Więc ponowne wjechanie tym samym pojazdem na SKP nie daje żadnego racjonalnego wyniku – sic!
A tym samym, wynik taki może być lekko i łatwo podważony na każdym etapie ewentualnego postępowania – właśnie w świetle tych badań naukowych poznańskiej ekipy pod wodzą dr inż. Ryszarda Mańczaka.
O przyczynach „braku powtarzalności BT na polskich SKP” można dywagować długo i szczęśliwie lub też spłodzić doktorat. Jak sami widzicie/wiecie, jest to temat tabu od 2018 r., o czym świadczy fakt, że tych badań naukowych do dziś nie dokończono – ze strachu przed ewentualnym opublikowaniem jego wyników.
Pozdrawiam
dP