ZAWIROWANIE W GŁOWIE

5/5 - (1 vote)

Zawirowanie w głowie.

 

No i chodzę prawie codziennie do mojej mądrej i serdecznej sąsiadki, z którą mogę sobie swobodnie porozmawiać na wszystkie tematy, a w tym i polityczne. Oglądamy czasem telewizję popijając kawę i otwierają mi się coraz szerzej oczy na wiele spraw, których nawet w najmniejszym stopniu nie pokazuje telewizja niby publiczna, ta moja, nawet teraz po wyborach. Nic się kompletnie nie zmieniło, a przecież niby wygrała połączona opozycja jak tak zliczyć głosy trzech zjednoczonych partii.

Prawdę mówiąc sama nie wiem, czy wygrała, czy też nie i tego nie wie nikt. Sąsiadka mówi, że też nie wie a najdziwniejsze jest to, że już rozliczają opozycję z obietnic, chociaż jeszcze nie rządzą i daleko do tego. Poplątanie z pomieszaniem. A na dodatek ważni ludzie mówią, że służby podsłuchiwały przed wyborami polityków, że to kryminał tango. No…kryminał na pewno, ale tango to już chyba nie. A już na pewno źle odtańczone, z wyraźnymi potknięciami. Miała wrócić praworządność i co? I nic. Nie wróciła. Pani Maria powiada, że to zależy od głowy państwa, komu powierzy rząd, że jeszcze za wcześnie, jeszcze głowa państwa waży to wszystko i zastanawia się. No dobra. Poczekamy aż zważy. Widać to ciężkie.

Szkoda, że znowu taki chaos i nienawiść, kto komu lepiej przykopie. W każdym razie ta pani co pocierała palcem oko powiada złośliwie, że opozycji pomogli Niemcy, że tyle głosów dostał ten główny, co po niemiecku mówi i dziadka folksdojcza miał, i że on nadal knuje zdradę, a przynajmniej oszustwo i nadal trwa dewastacja państwa.

Nie wiem tylko kto to nasze państwo dewastuje; czy ci co nadal rządzą, czy ci co wygrali wybory większością głosów. Normalnie mam już zawirowanie w głowie, nie wiem komu wierzyć, czy swojemu telewizorowi, czy pani sąsiadki? Ale myślę, że pani Maria raczej nie kłamie a nawet na pewno nie kłamie. To mądra kobieta, wszystko potrafi udokumentować i wyciągnąć logiczne wnioski. No i przykładowo mówi, że jaka to publiczna telewizja, skoro nie pokazuje nawet okruchów prawdy? Że ja nic nadal nie wiem i jestem ciemna jak tabaka w. rogu. A choćby i z tego powodu, że nastąpiły zmiany w wojsku na wysokich stołkach? No faktycznie – przeczytała mi w gazecie, akcentując stopnie generalskie. Odeszło aż trzynastu! Pechowa liczba…Nic dobrego nie wróży. Skoro tak blisko naszych granic mamy wojnę a i dalej też wojna, nie mówiąc już o wojnie między zwykłymi ludźmi.

Się narobiło i nadal się kiełbasi. Nawet w codziennym życiu. To chyba jeszcze gorsze. Jeden drugiego, inaczej myślącego gotowy pobić, a przynajmniej na niego nawrzeszczeć.

Na mnie też nawrzeszczał jakiś pan, gdy opowiedziałam mu grzecznie na kogo zagłosowałam. – Na tego ryżego Niemca?! – krzyknął tak głośno i jeszcze podniósł rękę, jakby chciał mi dać z pięści, ale rozpłakał się mój synek, zwykle bardzo spokojny, i jeszcze obronił mnie mój niewielki, bo niewielki, ale jednak pies. Chwycił tego pana za nogawkę spodni i potrząsnął głową, warcząc i obnażając swoje kły. Zbiegło się też trochę ludzi. Pan odszedł, klnąc na głos. Chyba na mnie, ale takimi facetami się nie przejmuję a poza tym też klnę, tyle że w duchu. Tak więc przeklęłam – ty chu….i zwróciłam się do mojego obrońcy.

– Dobry piesek – powiedziałam do Kajtusia – i nie dam cię zjeść tym, co to lubią psinę. Bo tacy też są w naszym kraju. Ten, co chciał mi przywalić też pewnie do takich należy. Coś podobnego! Zjeść mi psa…

Przykre to wszystko, aż trudno dojść do siebie. I właśnie w tym, w tym dochodzeniu do siebie pomaga mi pani Maria. Zauważyła, że idę i kopię kamyki, więc otworzyła okno.

– Chodź, kochanieńka, na kawkę, uspokój się, posłuchamy w porządnych mediach wiadomości, a nuż coś się zmieniło od wczoraj?

A gdzie tam! Nic się nie zmieniło, choć zapowiadali, że już teraz będzie spokój i dobrobyt.

– A słyszała pani, kochanieńka, jaki mamy olbrzymi dług? – wypaliła.

– No…mówili w moim telewizorze, że stan finansów jest wspaniały.

– Wspaniały? Dobre sobie. Dwa biliony to wspaniały stan. Jeszcze pani dziecko – tu wskazała na mojego synka – i jego przyszłe dzieci będą ten dług spłacać I wiem co mówię – zaakcentowała. – No ale nic nie poradzimy. Teraz czas na rozliczenia i czasy mądrych rządów. A telewizję trzeba odpolitycznić! Już czas na przyzwoitość i tworzenie nowego rządu. Przyzwoitość nakazuje szanować wybory większości! – dodała ze złością. – Rządów coś mi się zdaje tak łatwo nie oddadzą – mruknęła pod nosem. – Może nawet jeszcze ludzie wyjdą na ulicę? Przecież co poniektórzy stali w komisjach obwodowych po kilka godzin. Marzli i nie po to, by znowu budzić się w starych realiach w chaosie i zamęcie. Oj niedobrze. Niedobrze A o tym słyszała pani, kochanieńka? Nakupowali niszczarek do papierów, co to w nich się tnie papiery aż huczą i to za wielkie miliony?

– Ale po co? I co niszczą? – Zdenerwowana od natłoku tych wiadomości potrąciłam ręką filiżankę z kawą.

– Nie domyślasz się, kochana, co? Niszczy się coś, co się chce ukryć przed światem. Nic, nic się nie stało, oby tylko nie było gorzej – podniosła filiżankę. Wytarła ściereczką fusy. Oby nie ulica! –. Ale ty, kochanieńka się nie denerwuj. W końcu wszystko się ułoży. Chaos też minie. A na koniec puentując liczę jednak na mądrość prezydenta. A kawkę zrobię ci drugą – pocieszyła mnie.



Anna Dalia Słowińska

Loading