lip 28 2021
KOLEDZY DZWONIĄ, PISZĄ, DOKUMENTUJĄ
Koledzy dzwonią, piszą, przysyłają dokumenty, za co bardzo dziękuję, tak w imieniu swoim własnym, jak i w Waszym imieniu. W tym wypadku chodzi o dziwną TR (tablica rejestracyjna) i wieloletni złomik dopuszczany do ruchu.
Tym razem mamy do czynienia z dokumentami przysłanymi nam/mi od Kolegów z południowej Polski.
I. Dziwne numery z tablicami rejestracyjnymi (TR).
Kolega przysłał zdjęcie tej TR (poniżej), bo jej liternictwo odbiega od określonej przepisami normy. Ale nie tylko. Bo wiąże się z nią określona historia. Otóż zjawił się na SKP klient pytając, czy można zrobić tzw. „pierwsze” OBT pojazdu ściągniętego z jednego z krajów UE, gdy nie posiada on tamtejszego „briefu” (dowodu rejestracyjnego), gdyż w tamtym kraju nie wymaga się jego rejestracji.
Klient był nieco tajemniczy, więc dopiero po chwili rozmowy okazało się, że sprawa dotyczy przyczepy rolniczej. Gdy już wszelkie niejasności zostały wyjaśnione, to po paru dniach zjawił się ten klient tą zagraniczną przyczepą na to I-OBT.
W związku z tym, że przyczepa ta nie posiadała TZ (tabliczki znamionowej), to wynik tego BT był uzgodniony i do przewidzenia, czyli „N”-negatywny.
Teraz wystarczyło już tylko, aby klient:
-
pojechał do swojego WK/starostwa z otrzymanym zaświadczeniem z I-OBT po skierowanie na nabicie/przyklejenie zastępczej TZ,
-
przyjechał na OSKP tą przyczepą w celu umieszczenia zastępczej TZ na ramie przyczepy.
I po kilku dniach – w opisanym wyżej celu – ten klient wrócił na omawianą OSKP z przyczepą rolniczą. Tyle, że . . . . . . . – to nie była już ta sama przyczepa rolnicza!
No owszem, ona była także rolnicza, także bez TZ (tabliczki znamionowej) i do tego z dziwną TR (tablicą rejestracyjną) – poniżej.
Na szczęście nasz spostrzegawczy Kolega nie przeoczył tej próby wprowadzenia go w maliny, nie dał się oszukać. Polecił klientowi przywieźć już właściwą przyczepę rolniczą.
No cóż, prawda okazała się banalna. Ten klient chciał mieć dwie przyczepy na prawie tych samych TR, choć z tymi samymi numerami.
II. Wieloletni stan korozji podwozia.
Nie trzeba być biegłym, aby zorientować się z tych przysłanych nam/mi zdjęć (poniżej), że ten pojazd od dawna nie powinien być dopuszczony do ruchu.
Tym razem pojazd ten trafił na Kolegę, który postanowił nie robić z tego faktu afery. Ale co by było, gdyby pojazd ten trafił na takiego z naszych Kolegów, który jest mniej wyrozumiały dla tzw. „poczty”?
Przypominam więc, ku przestrodze (!), że podobne przypadki kwalifikują się do odebrania uprawnień, przed czym bardzo serdecznie przestrzegam – także w imieniu Kolegi, który był uprzejmy przysłać nam te trzy dokumenty jednego z pojazdów, który niedawno gościł na jego ścieżce diagnostycznej.
I pozdrawiam
dziadek Piotra
– – – – – – – – – – – –
28 lipca 2021 @ 13:55
No właśnie co zrobić z takim pseudo kolegą, który na drugi dzień po moim negatywie dopuszcza do ruchu pojazd ze zgniłym łożem. Minęło 14 dni od mojej N-ki, a klient na poprawkę nie przyjechał. Tknęło mnie żeby sprawdzić czy nie zrobił czasem badania gdzieś indziej i ku mojemu zaskoczeniu na drugi dzień po mojej N-ce pojazd został dopuszczony do ruchu na sąsiedniej SKP czyt. „URZĘDZIE POCZTOWYM”. Co byście zrobili w takim przypadku?
28 lipca 2021 @ 15:50
Olej temat , nie ma co się narażać, wiesz zgłosisz zgnilca, sprawa pójdzie na policje, koleś szybko wymieni co trzeba np w 2 dni, a ciebie będzie straszył sprawą o zniesławienie.
Trzeba robić swoją robotę dobrze, najlepiej jak się umie i tyle.
29 lipca 2021 @ 09:59
Jestem przekonany, że jest to temat tylko i wyłącznie dla nadzoru!
Negatywne BT powinny być monitorowane przez pracowników WK/starostwa.
Efektem tego monitorowania powinny być wyciągane wnioski co do wdrażania stosownych postępowań administracyjnych w celu wyjaśniania okoliczności tych i takich zdarzeń.
Pozdrawiam
dP
29 lipca 2021 @ 13:15
Kilka tygodni temu rozmawiałem z panią z mojego rodzimego nadzoru. Ta pani nie miała bladego pojęcie o tym, że podczas corocznej kontroli, w większości programów do BT, może sobie odtworzyć komunikat z CEP, który otrzymuje diagnosta po rozpoczęciu badania (w tym informacją o wyniku N sprzed kilkudziesięciu minut). Jednak po tej rozmowie tak sobie pomyślałem, co z tego że pani inspektor zobaczy iż np. godzinę wcześniej pojazd na innej stacji otrzymał wynik N, skoro pracownicy kontrolowanej SKP bez problemów będą jej mogli wmówić, że w tym czasie da się „prawidłowo” wymienić np. skorodowane progi i jeszcze na BT przyjechać, ponieważ pani z nadzoru nie mając żadnego styku z pracą na warsztacie w żaden sposób nie będzie umiała tego zweryfikować…
To samo tyczy się dokumentów dozorowych na zbiornik LPG. Czy nasz nadzór w jakikolwiek sposób weryfikuje prawdziwość numerów protokołu i decyzji wpisanych w rejestr? Śmiem wątpić, ponieważ kilka dni temu na OBT stawił się pojazd, który 5 (słownie: PIĘĆ!) lat przechodził okresowe badanie techniczne z WYIMAGINOWANYMI numerami protokołu oraz decyzji TDT… Klient jedyny dokument jaki posiadał na zbiornik LPG to certyfikat producenta o pomyślnie przebytej kontroli jakości w/w zbiornika.
29 lipca 2021 @ 13:40
Wniosek taki że w tym kraju lepiej ma pan pieczątka niż diagnosta. Siedzi sobie na krześle, stuka pieczątki w dowód, coś tam sobie pogada, sporo napiwków przytuli i ma mniejsze szanse że go ktoś przyłapie niż normalny co coś robi. Pieczątkę to i szefu ładnie potrafi bronić, ba nawet klienci. Normalnemu to zaraz będą rzucać kłody pod nogi typu donosu z zawiści za N czy jakieś świnie podkładać. Wniosek jest jeden, zostać panem pieczątką, a olać bycie diagnostą.