mar 7 2020
CZY OPŁACA SIĘ BYĆ DIAGNOSTĄ SAMOCHODOWYM
Witam,
Na wstępie chciałbym pogratulować prowadzenia strony, która stara się zjednoczyć diagnostów i dać im do myślenia co się dzieje z naszym zawodem.
W nawiązaniu do tej wartości strony, chciałbym podzielić się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami, które może pobudza do refleksji dokąd zawód diagnosty zmierza.
Pracując na podstawowej stacji zaczęło mi doskwierać kilka rzeczy, które są praktykowane na większości stacji, między innymi :
-
Czas pracy – przepisy wymagają zatrudnienia 2 diagnostów ale nie wymagają, żeby drugi diagnosta wykonał jakiekolwiek badanie, więc wiemy jak to wygląda w praktyce. 1 diagnosta pracuje 6 dni w tygodniu wyrabiając normę grubo ponad regulaminowych 40 godzin.
-
Obowiązki diagnosty – wiadomo nadeszły trudne czasy, badań coraz mniej, koszty coraz wyższe itd., więc już rzadko się zdarza aby diagnosta robił tylko badania. Tylko jeszcze a to ustawi zbieżność chociaż nie powinien, a to jak jest warsztat obok stacji to „dorabia” na warsztacie lub w biurze obsługi klienta, bądź co tam pracodawcy przyjdzie do głowy a przyniesie mu zyski kosztem diagnosty.
-
Nacisk pracodawcy aby przymykać oko i pretensje, że czas badania jest 30min a nie 8.
-
Ja wystawiam wynik negatywny a za godzinę auto jedzie już z pozytywnym z innej stacji.
-
Interpretacja przepisów – nie będę się rozpisywał temat dobrze znany.
-
Odpowiedzialność diagnosty bez gradacji kar.
-
Diagnosta wróg dla wszystkich, dla klientów i pracodawców, bo nie chce podbić. Dla nadzoru też, bo podbija za dużo.
-
Wypłata nieadekwatna do obowiązków, odpowiedzialności i posiadanych kwalifikacji oraz jej podział, co na umowie, co pod tak zwanym stołem – i o tym rozpisze się poniżej.
Mając na uwadze powyższe punkty zacząłem szukać pracy na innej stacji, gdzie chociaż punkty zależne od pracodawcy można zmienić. Okazało się że jest to praktycznie niemożliwe.
Odbywając kilka rozmów kwalifikacyjnych oraz rozmawiając ze znajomymi diagnostami okazało się, że praktycznie wszędzie jest tak samo. Co prawda zdarzają się białe kruki ale to naprawdę ciężko znaleźć taką stację, nie mówiąc o dostaniu pracy.
Niektórzy powiedzą że, aby podnieść wypłatę wystarczy zatrudnić się na stacji okręgowej.
Owszem zgadzam się tylko niestety podczas rozmowy na takiej stacji uświadomiono mnie, że badanie ciągnika siodłowego z naczepą nie może trwać dłużej niż osobówki i 30 min to zdecydowanie za długo. Bogatszy o nowe doświadczenia życiowe postanowiłem sprawdzić, ile można zarobić w innych zawodach i dla ciekawości wysłałem CV do fabryki na linie produkcyjną. Jakież było moje zdziwienie, gdy na dzień dobry zaproponowano mi 3000 zł netto za 40 godzin pracy.
Może końcowa kwota była mniejsza niż ta, która by mnie satysfakcjonowała. Ale licząc na godzinę wyszło tyle, co mam teraz stojąc przy linii produkcyjnej bez większego doświadczenia, umiejętności oraz odpowiedzialności i całość opodatkowana.
Idąc za ciosem pomyślałem, że może i znajdę coś, co by mnie satysfakcjonowało. I znalazłem i na razie rezygnuje z zawodu diagnosty samochodowego, gdyż okazuje się, że jest po prostu nie opłacalny!
Oprócz dość zacnego tytułu zawodowego, który ciężko uzyskać i łatwo stracić, nie było argumentów za tym, abym został przy aktualnym miejscu pracy.
Większa wypłata mniej godzin mniejsza odpowiedzialność i wszystko na umowie. Będąc na wypowiedzeniu i widząc pielgrzymki kolegów po fachu przychodzących na rozmowy z nadzieją o lepszą pracę stwierdzam, że nie tylko ja mam wątpliwości co do tego, czy diagnosta samochodowy to dobry pomysł na życie.
Na zakończenie niestety trzeba stwierdzić jedno – jeżeli diagności by na to nie pozwolili, nie ulegali żądaniom pracodawcy i stali wszyscy jednym murem, to warunki pracy były by inne i diagnosta byłby bardziej poważany a nie słyszał by tekst „nie ty, to inny podbije”.
Sami sobie zgotowaliśmy taki los i sami musimy go naprawić. Jednak próbując coś zmienić, naprawić ten stan chociaż, w mojej okolicy słyszałem od kolegów diagnostów „źle Ci to zmień zawód”. I tak też robię nie mogąc zmienić tej patologii, nie chcę w niej uczestniczyć.
Pozdrawiam wszystkich uprawnionych diagnostów samochodowych i życzę powodzenia w dalszej walce o swoje.
Kaziulis.
7 marca 2020 @ 09:59
Smutne to ale i prawdziwe. Trzeba powiedzieć prawdę : System badań technicznych kuleje bardzo. I sławetne BRD również. Przyczyny? Jest ich bardzo wiele. Można książkę napisać albo i kilka prac naukowych. Niestety diagności nie szanują Siebie, zawodu ale i co najgorsze innych diagnostów. „Dobrych wujków” przybywa. Opieszałość nadzoru WK jest porażająca : nie aktualne wykazy UDsów od 2 lat, zatrudnianie na zlecenia umowę, brak zatrudnienia dwóch UDSów. Ale co się dziwić jak WK nie szanuje siebie również : przyjazd na coroczną kontrolę a tam stacja zamknięta ( brak diagnostów, jedyny UDS chory albo w ogóle właściciel stacji nie przyjechał). Ciekawe co jest w protokole kontroli? Notoryczne przymykanie oka an UDSów nie wykonujących zakresu badania na kontroli : np. zapomniał dokonać pomiaru zadymienia. Nie wspomnę o klepaniu WK po plecach w przypadku ewidentnych wtop: np. pojazd Le6 kierownica po prawej S1=4. Wynik? P. Albo pojazd N1 czy N2 kierownica po prawej. Wynik? P. A WK pomacha palcem i jest wesoło.
Dlatego ubolewam ,że TDTe jeszcze nie ma kontroli nad UDSami. No ale właściciele lobbują jak mogę. Pamiętacie sławetne prace w podkomisji MI? Oni wiedzą że nadzór przez TDT zabierze im „dobrych wujków” czyli obniży przychody.
Jestem dumny z bycia diagnostą. Niestety środowisko jest jakie jest. Prawda jest taka , że jest zbyt dużo ludzi z uprawnieniami którzy nie powinni być diagnostami. Zaczyna się na NAS patrzeć jak na sędziów i lekarzy. Bez rozcięcia rany środowisko nie oczyści się same.
Kiedyś diagnosta miał autorytet za wiedzę, doświadczenie. Teraz stał się dawcą pieczątek. Szkoda.
P.S. Przed chwilą właściciel pojazdu na OBT: ” Mam ten pojazd 4lata. Jest Pan pierwszy, który sprawdza spaliny ( ZS) ” Ręce opadły.
8 marca 2020 @ 21:59
Niestety ale… muszę się pod tym podpisać obiema rękoma… :/
O ile szef jest w porządku, jestem tyko diagnostą i dobrze zarabiam- tak trafiłem białego kruka! To niestety, ale moi koledzy którzy pracują w tym zawodzie mają przerąbane…
No ale jak nie szef, to klienci którzy myślą, że ja szukam na siłę usterek, potrafią wszcząć awantury, czy nawet napisać donos do WK, że się czepiam 😉
Diagnosta jest traktowany jako osoba stawiająca pieczątki w dowodzie „za stUwe”- stan techniczny ich nie interesuje, a dobrych wujków Ci u mnie w okolicy pod dostatkiem, i mało tego samochód z 10 poważnymi usterkami (których czas naprawy to co najmniej 12h ) już po 30 minutach mają pozytywny wynik badania…
Czas zwiewać z tej patologii koledzy!!
9 marca 2020 @ 07:19
I nic się tu nie zmieni. W komisjach sejmowych pracujących nad zmianą zasad pracy skp nie ma ani jednego diagnosty. Są za to utytułowani teoretycy wszelkich nauk i spraw i wpływowi właściciele stacji. A rachunek jest prosty. Lepiej by diagnosta w ciągu godziny klepnął 5-6 pieczątek 100 zł/ szt. niż pod presją nagłej kontroli z TDT 2 za nawet 150.
9 marca 2020 @ 08:17
Podpisuje się obiema rękami pod powyższym artykułem. Jeśli już być diagnostą samochodowym, to tylko i wyłącznie na jakąś część etatu, gdzie przychodzimy na stację na parę godzin w tygodniu i nie jesteśmy uzależnieni od właściciela stacji. Nie narażamy się wtedy na niepotrzebne naciski ze strony jego, klientów itp.
Na wschodzie naszego kraju wielu diagnostów na zarobek rzędu 3000 netto, może jedynie pomarzyć.
Śmiać mi się chce z siebie samego oraz innych UDSów w tym kraju.
9 marca 2020 @ 22:48
Ja wróciłem do swojego zawodu – Frezer. Przynajmniej nie mam nacisków a finansowo mam lepiej. pensja plus dofinansowanie Pfron do wypłaty. Kazik
16 marca 2020 @ 00:04
Macie rację. Ja doszedłem do podobnych wniosków rok temu, i zmieniłem pracę. Czekam na zmianę nadzoru nad stacjami. W dzisiejszych czasach Diagnosta odpowiada prawnie za wszelkie błędy i uchybienia, a jedyną karą jest pozbawienie uprawnień. Praca Diagnosty przypomina kucie metalu na gorąco. Jesteście Panowie pomiędzy młotem (pracodawcą) a kowadłem (nadzorem). Ogień podsycają klienci. Ja nie dałem się przekuć, czego i Wam życzę.