sty 17 2020
SPRAWDZANIE POJAZDÓW NA SKP
Sprawdzenie pojazdu na tle sądowego wyroku?1
Czy mocniej się w ten problem zaangażować, czy też stać nieco (?) z boku?
27 lutego 2019 r. w Kielcach wydano wyrok w sprawie odwoławczej z powództwa K.G. przeciwko W.Z. o zapłatę.2 Sprawa, jak jedna z wielu, gdzie sprzedający samochód (pomimo procesu odwoławczego) musi zapłacić wszelkie możliwe koszty wraz ze stosownymi odsetkami od pierwszej przegranej sprawy.3
W.Z. w 2014 roku zakupił samochód marki O. model C., rok produkcji 2010. Pojazd ten był sprowadzony z Niemiec osobiście przez pozwanego. Pozwany był jego trzecim właścicielem. W. Z. nabył przedmiotowy samochód, jako samochód powypadkowy z uszkodzonym przodem.
28 lipca 2016 roku K. G. znalazł opisany powyżej samochód na platformie internetowej. Powód chciał otworzyć własną działalność gospodarczą, związaną z przewozem osób, polegającą na świadczeniu usług taksówkarskich. Znaleziony na platformie internetowej samochód marki O. początkowo spełniał wymagania powoda: był ładny, miał mały przebieg i był to samochód z typem nadwozia C..
Więc już na drugi dzień, tj. 29 lipca 2016 roku powód zdecydował się na jego kupno. W tym celu udał się do miejsca zamieszkania pozwanego w M.. Przy transakcji towarzyszyła mu matka – M. G.. Podczas zakupu samochodu, powód został poinformowany o:
-
konieczności napełnienia układu klimatyzacji czynnikiem chłodzącym,
-
uszkodzeniu czujnika temperatury spalin i konieczności jego wymiany,
-
nieszczelności zbiornika płynu do spryskiwacza szyb.
Pomimo tych usterek, powód nadal zainteresowany był zakupem tego samochodu. Po wstępnym wywiadzie i jego obejrzeniu, strony udały się do K., na SKP celem sprawdzenia stanu technicznego przedmiotowego.
Nasz Kolega przeprowadził BT polegające na sprawdzeniu następujących elementów:
-
numeru VIN,
-
TR (tablic rejestracyjnych),
-
pasów bezpieczeństwa,
-
siedzeń,
-
luzu na kierownicy,
-
wycieraczek,
-
spalin,
-
układu hamulcowego,
-
zawieszenia,
-
amortyzatorów.
Nie wiem dlaczego nie sprawdzono w tym przypadku np. oświetlenia. Może ktoś uznał, że to nie ma wpływu na BRD, a może zlecający sprawdzenie sobie tego nie życzył (ma w garażu własny przyrząd do sprawdzenia poziomu świateł mijania?). Tym niemniej to sprawdzenie zakończyło się pozytywnie. Samochód był sprawny technicznie, choć nasz Kolega nie wydał w tym zakresie żadnego dokumentu. Tym samym możemy założyć, że to BT nie zostało ujęte w rejestrze BT.
W tym stanie rzeczy umowa kupna-sprzedaży samochodu marki O., model C. została sfinalizowana. Przebieg samochodu na dzień zakupu, podany w umowie wynosił 84000 km. Strony ustaliły wartość przedmiotu umowy na kwotę 18 000 zł i taka też kwota została wypłacona pozwanemu przez powoda.
Po około dwóch miesiącach, tj. we wrześniu 2016 roku K. G. rozpoczął prowadzenie własnej działalności gospodarczej, jako kierowca taksówki. Pracował w okresie od 12 września 2016 roku – tylko do 23 września 2016 r, gdy stwierdził, że samochód stracił moc i z komory silnika dochodziły dziwne odgłosy – stuki. Udał się więc do warsztatu, gdzie po wstępnym badaniu, zdiagnozowano uszkodzenia wtryskiwaczy paliwa oraz wału korbowego silnika.
Nie ma sensu przytaczanie szczegółów tej sprawy, bo takich spraw jest bardzo dużo. Podkreślę tylko, że sprzedający samochód musiał zwrócić wszystkie koszty wraz z odsetkami z tytułu wady ukrytej silnika.
Mi w tym przypadku chodzi o dyskutowaną już przed wieloma laty sprawę sprawdzeń dokonywanych na naszych SKP. Czy mamy je ewidencjonować, czy też nie i dlaczego. Jeśli ewidencjonować, to jaka powinna być pozycja cennika?
W wielu podobnych przypadkach nasi Koledzy występują przed sądem w charakterze świadków, ale sądy nie pytają, czy proces sprawdzania był sformalizowany. Więc zasadne jest pytanie, czy skóra warta jest wyprawki (stracony dzień, przesłuchanie, wyjazd na sprawę).
Jeśli ten samochód padł 2 miesiące po tym sprawdzeniu, to zasadne jest postawienie pytania, czy to sprawdzenie pojazdu za 18.000 zł na SKP było wiarygodne? Ja nie twierdzę, że mamy tu do czynienia ze złą wolą naszego Kolegi. Ale może należało się bardziej przyłożyć . . . . .
Czy nie macie czasem wrażenia, że jednoznaczne sformalizować takich sprawdzeń (np. każdy wjazd na nasze SKP jakiegokolwiek pojazdu powinien być wpisany do rejestru) pomoże nam zwiększyć naszą wiarygodność w społecznej ocenie?
No zastanówmy się, czy konieczność wpisania każdego takiego pojazdu do CEP2,0 nie spowoduje, że zwiększymy swoją „czujność”?
Myślę, że sformalizowanie tej problematyki może przyczynić się do dalszej poprawy naszego wizerunku.
I pozdrawiam
dziadek Piotra
– – – – – – – – – – –
1 Sąd Okręgowy w Kielcach z 2019-02-27; Data orzeczenia: 27 lutego 2019; Data publikacji: 15 stycznia 2020; Data uprawomocnienia: 27 lutego 2019; Sygnatura: II Ca 1605/18; Sąd: Sąd Okręgowy w Kielcach; Wydział: II Wydział Cywilny Odwoławczy.
2 na skutek apelacji pozwanego od wyroku Sądu Rejonowego w Kielcach z dnia 19 lipca 2018 r., sygn. akt I C 3120/16 oddala apelację i zasądza od W. Z. na rzecz K. G. kwotę 1800 (jeden tysiąc osiemset) złotych tytułem kosztów postępowania apelacyjnego.
3 Wyrokiem z dnia 19 lipca 2018 roku sygn. I C 3120/16, Sąd Rejonowy w Kielcach zasądził od pozwanego W. Z. na rzecz powoda K. G. kwotę 22045,27 zł z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od kwoty 21 488,27 zł od dnia 21 października 2016 roku do dnia zapłaty i z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od kwoty 560 zł od dnia 19 lipca 2018 roku do dnia zapłaty (pkt I), zasądził od pozwanego na rzecz powoda kwotę 3 617 zł tytułem kosztów procesu (pkt II), nakazał ściągnąć od pozwanego W. Z. na rzecz Skarbu Państwa – Sądu Rejonowego w Kielcach kwotę 1 449,47 zł tytułem nieuiszczonych kosztów sądowych (pkt III).
17 stycznia 2020 @ 10:46
Diagnosta nawet podczas badania technicznego nie może stwierdzić czy silnik jest w 100% i czy nie rozsypie się za 2 miesiące. Gdyby sprawa dotyczyła luzów w elementach zawieszenia, korozji podwozia lub przewodów hamulcowych albo stanu tarcz i klocków, to jak najbardziej diagnosta mógłby być winny potwierdzenia nie do końca sprawnego auta 2 miesiące wcześniej.
Jestem za tym, aby nie wprowadzać takich sprawdzeń do CEPiKu. Zawsze klient może zażyczyć sobie wydruk z pomiarów i będzie miał dokument potwierdzający wizytę na SKP.
17 stycznia 2020 @ 13:55
Kim ty jesteś diagnostą samochodowym czy diagnostykiem?
Mechanik może być diagnostykiem ale nie diagnostą samochodowym.
Na stacjach kontroli pojazdów nie pracują diagnostycy tylko diagności samochodowi,
którzy muszą spełniać ściśle określone wymagania i proszę ich nie łączyć z diagnostykami prędzej być może z gimnastykami?
Proszę szanować ten zawód i nie mieszać go z błotem.
17 stycznia 2020 @ 16:36
Przez dwa miesiące to można zrobić tyle z silnikiem że głowa mała. Wystarczy niech strzeli przewód od płynu chłodzącego to niejeden kierofca da mu radę nie wspominając o czułych układach paliwowych w silnikach diesla i laniu benzyny do baku. Także o czym tutaj jest mowa to ja nie wiem. Dzisiaj to jest strach używane auto sprzedawać.
18 stycznia 2020 @ 12:11
Jak na razie, tylko jeden Kolega „diagnostyk” był uprzejmy wyrazić swoją opinię w tej sprawie, cyt.: „Jestem za tym, aby nie wprowadzać takich sprawdzeń do CEPiKu.”
Jednak nie uzasadnił swojego stanowiska, a szkoda.
W tym kontekście, przy braku innych argumentów pozostaje aktualne moje stanowisko, aby wszystkie tego typu przypadki-sprawdzenia wpisywać do rejestru i stosownie oceniać „N” lub „P”.
Wzrośnie nam ilość ocen stanu technicznego pojazdów, co poprawi BRD.
Ponadto nasza branża zyska na transparentności.
Pozdrawiam
dP
25 stycznia 2020 @ 09:55
Ja tłumaczę klientom że SKP nie jest od tzw. „zakupu kontrolowanego”.
Wprowadzenie pojazdu do systemu CEP powoduje na dzień dzisiejszy
konieczność jego rejestracji wskazując na datę zakupu na umowie czego
sprzedający nie chce.
Sprawdzenie pojazdu w serwisie ASO jest niemożliwe ze względu na brak wskazania właściciela w naszym dowodzie rejestracyjnym którego pojazd jeszcze nie ma.Więc zostaje tylko ta SKP która dokona sprawdzenia pojazdu co niestety może wiązać się z nieprzyjemnościami dla UDS’a mimo jego dobrej chęci.
25 stycznia 2020 @ 12:25
Cyt.: „sprzedający nie chce” i „nieprzyjemności dla UDS-a”
– ja to wszystko rozumiem, czuję te nasze wątpliwości.
Ale staram się patrzeć na tę (nieco chorą?) branżę z punktu widzenia naszego interesu i BRD.
Nasz interes wymaga transparentności.
A dla BRD będzie lepiej, gdy każdy pojazd, który trafia na naszą SKP znajdzie się w Rejestrze BT – z opisem ewentualnie znalezionych usterek (dla dobra BRD).
W tym kontekście z faktu, że cyt.: „sprzedający nie chce” nic dla nas nie wynika. Bo sprzedający chcą likwidacji systemu BT w Polsce, uważając to za zbędną ekstrawagancję. Oni generalnie (choć nie wszyscy) wolą nadal oszukiwać klientów co do stanu technicznego.
Także nasze nieprzyjemności często wiążą się właśnie z faktem, że mamy dobre chęci (stare polskie przysłowie mówi: „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”). Ja też, jak wielu z nas było przesłuchiwanych w podobnych sprawach, czy to na Policji, czy to w Sądzie lub w Prokuraturze.
Często jesteśmy pomawiani o współudział w procederze „wciskania złomu” we współpracy z handlarzami.
Dlatego domaganie się transparentności może pomóc naszej branży. A wpisywanie sprawdzanych pojazdów do bazy Systemu BT ma ścisły związek z tą transparentnością.
I dziękując za merytoryczne zabranie głosu
pozdrawiam
dP
25 stycznia 2020 @ 11:23
Błażeju!CEPiK jest urzędowym rejestrem badań technicznych przeprowadzanych na podstawie PoRD.Co ma wspólnego sprawdzenie pojazdu na życzenie klienta z ustawowym obowiązkiem wykonania badania technicznego?Zakres takich usług jest bardzo różny,zależy od życzenia klienta,a zakres b.t. określa rozporządzenie.Do tego co proponujesz potrzebna byłaby rewolucja a nie o to nam chyba chodzi.Do tego potrzeba większej świadomości kierujących a nie kolejnych zapisów prawnych.Najlepiej obrazuje to sytuacja kiedy właściciel chce sprawdzić pojazd po fakcie zakupu i…wtedy się zaczyna!”Panie,to co ja mam teraz zrobić?”