wrz 29 2020
NAPAD NA DIAGNOSTĘ W PRACY NA SKP
Napad na diagnostę samochodowego w czasie pracy na SKP i . . . . – ?
Polecam Wam gorąco ten tekst (poniżej) i wszystkie komentarze na forum Norcom: https://forum.norcom.pl/index.php?/topic/15409-napad-na-diagnoste/
Zacznijmy może od tego, cyt.:
-
„(…). Właściciel komisu przyjechał z dryblasem , otwarli samochód i chcieli mnie do niego wciągnąć na siłę !!!!!!!!! (…).”
-
Albo: ”(…). Po około godzinie zadzwonił na numer stacjonarny i cytuje- masz przeje*** , za**b**** cie , wpierd****** masz gwarantowany, przyjadę tam i ****** (…).”
-
Lub jeszcze: „(…) często zdarzało się, że naciskali na podwyższenie daty produkcji o rok wyżej.”
-
W tym temacie: „(…). Niestety udało im się raz mnie uderzyć. (…)”
-
I dalej: „(…) Wezwałem policje, na co mój szef, żebym nie robił kłopotów!!!!!!!!!!!!!! (…)”
-
itd., itp., et’cetera.
Nie ma sensu, żebym przytaczał po kolei wszystkie zdania, które są w tym strasznym tekście, który ilustruje warunki, w jakich często pracują nasi Koledzy. Zresztą macie to poniżej w całości. Chodzi o to, czego zabrakło mi w komentarzach do tej wypowiedzi naszego Kolegi. Bo poza dobrymi radami – tylko gadulstwo i gadulstwo – prawie nikt (chyba tylko jedna osoba!) nie zaproponował merytorycznej i fachowej pomocy w tej sprawie.
Organizując się w SDS, a potem w OSDS liczyłem, że będzie to organizacja wspierająca nasze Koleżanki i Kolegów, co wyraziłem w Statucie:
„ROZDZIAŁ II; CELE I ŚRODKI DZIAŁANIA; 7. Celem Stowarzyszenia jest:
a) (…), b) (…), c) (…), d) niesienie szeroko rozumianej pomocy w środowisku uprawnionych diagnostów samochodowych, a w szczególności pomocy prawnej, szkoleniowej i socjalnej.”
Co zostało z tego statutowego zapisu możemy przekonać się czytając te komentarze na forum Norcom. Bo komentującymi są także członkowie OSDS-u, którzy zamiast pomagać raczyli się nawet wzajemnie żartami w tej sprawie, jak np.:
„blakop; Forumowicz 201; 17 355 odpowiedzi; Napisano 27 Marzec;
Ja zawsze oferowałem możliwość zarejestrowania dowolnej lewizny bez papierów – wg życzenia. Fakt, że miałem wyższą stawkę, ale też się nikt nie zgłosił.”
Jest faktem, że ta sprawa ujrzała światło dzienne pod koniec marca br. Ale to oznacza, że od tamtego czasu, przez całe pół roku w tej sprawie nikt i nic nie zrobił. Zastanawia mnie ten przykry fakt. Znikąd żadnej pomocy. Przecież forum Norcom czytają też pracownicy naszych WK/starostw, którzy mają dostęp do prawników. Co za znieczulica.
To dlatego choćby musi powstać ZZDS!
Tylko w tej związkowej organizacji widzę możliwość sprawczą w zakresie realnej pomocy wielu naszym pokrzywdzonym Kolegom w podobnych przypadkach, jak niżej.
Pozdrawiam
dziadek Piotra
– – – – – – – – – – –
„Grocho – Nowicjusz.
Witam, chciałbym się dziś podzielić z Wami tym co dziś przeżyłem.
Zacznę od tego że to moja pierwsza praca w zawodzie diagnosty. Trafiłem na stację w okolicy której jest pełno komisów.
Szef mojej stacji jest dosyć pobłażliwy co skutkuje tym że właściciele komisów czują się na stacji jak u siebie w domu- mam na myśli otwieranie sobie bramy wjazdowej, wjeżdżanie samemu na stanowisko. Często siadają obok diagnosty przy komputerze !
Nie wspomnę już o tekstach do diagnosty, które brzmią jakby był ich kolegą.
Bardzo często zdarzało się, że naciskali na podwyższenie daty produkcji o rok wyżej. Nikt nigdy z tych właścicieli komisów nie dostał negatywa. To była by obraza ich majestatu.
Przechodzę do setna:
Jestem młodym, nowym osobnikiem w tym zawodzie i zacząłem się buntować. Ponieważ zaczęły przychodzić pisma i telefony o korekty, co do dat produkcji, a na stronie stacji pojawiły się opinie od klientów komisów którzy wprost napisali że mamy układy z właścicielami komisów.
Dziś nie uwierzycie co się stało ??????
Powiedziałem jednemu z sprzedawcy aut- był z klientką na auto ze robimy przegląd na zasadach na jakich się powinno. Powiedział ze mogę jechać na inna stację, jak mi nie pasuje.
Odpowiedziałem ze nie ma problemu żeby jechał. Po około godzinie zadzwonił na numer stacjonarny i cytuje- masz przeje*** , za**b**** cie , wpierd****** masz gwarantowany, przyjadę tam i ******
Włączyłem monitoring i schowałem pilot od alarmu i ochrony do ręki, gdyż nie wiedziałem, czy to żarty czy prawda.
Zadzwoniłem do właściciela żeby szybko przyjechał.
Miałem nadzieję, że to żarty ale !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Właściciel komisu przyjechał z dryblasem , otwarli samochód i chcieli mnie do niego wciągnąć na siłę !!!!!!!!!
Uciekłem, mój szef stanął w futrynie i zablokował dostęp. Niestety udało im się raz mnie uderzyć.
Ten klient był na tej stacji wiele razy, to stały klient. Byłem w szoku. Wezwałem policje na co mój szef, żebym nie robił kłopotów!!!!!!!!!!!!!!
Szef zadzwonił do tego wyrostka, że niby ma mnie przeprosić i będzie ok !!!!!!!!!!!!!!
Policja wezwała tego właściciela komisu spisali protokół , ja powiedziałem, że nie wnoszę sprawy – szerze bałem się zemsty, tym bardziej ze nie widziałem wsparcia z strony szefa, który był przeciwny wzywaniu policji.
Zwolniłem się w tym samym dniu (dzisiaj) z tej pracy. Chciałem się tym podzielić z wami”1
1 Nasz Kolega musiał być bardzo zdenerwowany, bo w tej jego wypowiedzi roi się od błędów, które trochę poprawiłem dla lepszego zrozumienia tekstu.
30 września 2020 @ 08:22
Diagności powinni być niezależni od pracodawcy, to jest jedyny warunek na zakończenie kolesiostwa na linii wlaściciel-klient. Ponadto diagności tak jak nauczyciele powinni zostać funkcjonariuszami publicznymi, przecież to my odpowiadamy za bezpieczeństwo na drogach tak jak policja i inspekcja z tą różnicą,że jesteśmy kopani po d……e przez wszystkich zaczynając od właściciela poprzez klienta, WK itd.
30 września 2020 @ 08:30
Jak pragnę zdrowia… Do mnie też przyjeżdżają komisiarze. Dla mnie to to są takie drobne cwaniaczki z bańką w nosie. Też próbowali się szarogęsić bo to taka naleciałość po poprzedniku ale szybko zostali doprowadzeni do pionu. Wystarczyło potraktować ich ze wzajemnością. Troszkę więcej asertywności i po problemie.
Jeśli chodzi o samowolny wjazd na stanowisko to przed nim stoi znak STOP, każdy kto go minie z automatu ma N i wszyscy to już respektują. Jak by mi jakiś pajac zameldował się z mojej strony biurka co mi się nie zdarzyło to by sobie tam kwitł aż by wpadł na pomysł że uniemożliwia mi wykonywanie pracy. Zawyżanie roczników? Przecież widziały gały co brały – a ja mam się podkładać? Szybko się nauczyli rozpoznawać rocznik pojazdu. Wal się – BYZNESMENIE! Natomiast gdyby ktoś mnie uderzył… to po pierwsze mamy monitoring. Napaść, naruszenie nietykalności, groźby karalne. I kto mu ten grajdół pociągnie jak pójdzie siedzieć? Po drugie są inne środki ale do tych Cię nie namawiam. Szkoda że właściciel okazał się trokami od kaleson a nie chłopem z jajami i się za tobą nie wstawił – nie warto dla kogoś takiego pracować. Te wszystkie rzeczy opisane przez Ciebie to nie jest żadna norma w naszej pracy a wynaturzenie na które pozwolił Twój pracodawca i być może poprzednik (pytanie czemu go tam już nie ma?) Pójdź do WK i złóż „wyjaśnienie” odnośnie wszystkich niezgodności ze wzgl. na naciski pracodawcy i rzeczy mające miejsce w SKP – mające znamiona działalności przestępczej w zorganizowanej grupie (właściciel SKP i przedsiębiorcy komisiarze) mającej na celu wprowadzenie do obrotu na terytorium RP pojazdów o zafałszowanych danych i niech się uczy na błędach. Niech sprzedażą kartofli się zajmie czy coś. Nie poddawaj się, nie zrażaj. Głowa do góry!
PS. W tym przypadku stowarzyszenie lub związek pomoże udzielając wsparcia prawniczego tyle że wszystko od A do Z musiałby ogarniać sam z pominięciem drogi służbowej. Chłopak nie ma poparcia u swojego pracodawcy, prawdopodobnie też i u zmiennika w pracy. Tu musi zawalczyć sam o swoje dobre imię i przy okazji o dobro jego następców.
30 września 2020 @ 10:05
Jedynym rozwiązaniem gwarantującym bezpieczeństwo diagnoście jest uniezależnienie go od pracodawcy i całkowite wyeliminowanie kontaktu z klientem (właścicielem pojazdu). Przeglądy powinny być umawiane na konkretny dzień, a klienci zostawiali samochody na placu należącym do SKP. Diagnosta przychodzi rano, na placu czeka 20 samochodów na badanie, on wykonuje po kolei i wystawia pozytywny wynik lub negatywny. Następnego dnia klient zgłasza się do SKP i odbiera pojazd po badaniu gotowy do jazdy lub z listą usterek i zaświadczeniem z wynikiem N. W ten sposób klient, nie zna diagnosty, nie ma z nim kontaktu, nie namawia go do łamania prawa, nie zastrasza, nie wręcza łapówek itp.
Pozdrawiam.
30 września 2020 @ 10:17
Pomysł ciekawy, na pewno antykorupcjogenny 🙂 tylko czy wszystkie SKP mają plac na 20 aut? Widziałem takie, które miały problem z miejscem wymaganym przez warunki a także takie, które miały tak zaaranżowany plac że Carringtonowie by się nie powstydzili i bez tylu miejsc a to całe cztery 🙂
30 września 2020 @ 10:46
Przy obecnym sposobie wykonywania badań, żadna SKP nie potrzebuje tylu miejsc parkingowych. Zmiana ustawy musiała by pociągnąć za sobą zmiany w infrastrukturze SKP – tych nowych, oraz już istniejących.
30 września 2020 @ 11:15
Tyle tylko, że takie wymuszone zmiany skreśliłby SKP istniejące „od wieków” w centrach (zwłaszcza) dużych miast i powstawanie kolejnych na ich rogatkach. Szukaj teraz stacji jak miałeś pod nosem 🙂 Jeździj, szukaj, twórz korki, smog itd…
Z ekonomicznego punktu widzenia, sprzedaż działki w centrum dużego miasta NA PEWNO zaspokoiłaby potrzeby finansowe nowej inwestycji i jeszcze by coś zostało ale…
30 września 2020 @ 13:03
Ulalal Panowie, czy wy chcecie zamęczyć diagnostę? 20 badań w 8 czy nawet 10 godzin?
Skoro egzaminatorzy na prawo jazdy nie mogą wykonywać więcej niż 8 egzaminów to myślę, że dla diagnosty limit na tym samym poziomie też nie byłby zły.
W kwestii samego sytemu, jeśli mnie pamięć nie myli to w Słowenii wprowadzona bardzo podobny system BT. Klient składa wniosek o BT (fizycznie lub elektronicznie) do urzędu, z minimum 2 tygodniowym wyprzedzeniem, podobno losowo jest przydzielany do danej stacji i dzień przed OBT odstawia pojazd pod SKP i dobiera następnego dnia po badaniu. Efekt jest taki, że ich system badań technicznych w przeciągu 2 lat z poziomu polskiej fikcji literackiej osiągnął ogólnoeuropejski standard, a współczynnik badań z wynikiem „N” wzrósł kilkaset razy. Do tego stopnia, że niektóre warsztaty stworzyły usługę „przygotowania pojazdu do BT”.
A wracając na naszą ziemię… Deja vu z wpisu… Klient mnie dziś mało nie pobił, bo nie podbiłem mu badania… W tym kraju PATOLOGIA, PATOLOGIĄ, PATOLOGIĘ pogania! Póki co bycie diagnostą to zawód dla fanów sportów ekstremalnych…
Silny związek zawodowy piętnujący patologię naszej branży i uczestniczący w tworzeniu prawa, to nasza ostatnia nadzieja.
30 września 2020 @ 14:51
Słowenia – ok 2 mln ludzi
Polska – 36 mln
W BTP najważniejsze by usunąć absurdy w rozporządzeniu, dać np TDT czas np 3 dni do interpretacji przepisu, który jest niezrozumiały, za wtopę diagnosty zamknąć SKP na np 6 miesięcy, wprowadzić przepis, że włąsciciel pojazdu jest odpowiedzialny za nienaganny stan pojazdu.
Jeśli wprowadzimy podobny system co w Słowenii to nie zlikwidujemy patologii a utrudnimy życie użytkownikom pojazdów.
A bezpieczeństwo na drogach jest najważniejsze a nie szukanie problemów oraz utrudnianie życia innym
30 września 2020 @ 15:36
Nie znam niuansów Słoweńskiego systemu BT, wiem tyle co opowiadał mi klient, który spędził tam kilka lat. Być może wprowadzono tam regulacje powodujące niezależność diagnosty od podmiotu prowadzącego SKP.
Osobiście najbardziej zastanawia mnie „losowe” przydzielanie klienta do danej SKP, obawiam się, że w naszych realiach właściciele SKP dawaliby grube łapówki, żeby tą losowość nieco ukierunkować na ich grajdołek…
Co do komplikowania życia klientom, moim zdaniem zmiany w systemie badań technicznych należy przeprowadzić w taki sposób, aby z punktu widzenia klienta nic się nie zmieniło (poza P na piękne oczy). W tym celu należy czerpać ze wzorca angielskiego i włoskiego.
Z angielskiego systemu należałoby zapożyczyć to, że diagnosta jest zatrudniony w odpowiedniku ichniejszego ITD i przerzucany od stacji do stacji maksymalnie co 12, a zazwyczaj co 6 miesięcy (w promieniu iluś km od miejsca zamieszkania).
A z włoskiego systemu, to wprowadzić przepis, który zwalnia ubezpieczalnie z odpowiedzialności cywilnej za szkody w przypadku braku ważnego badania technicznego.
Do tego rzeczywiście, powiązanie odpowiedzialności diagnosty z właścicielem SKP i niektórzy szybko zeszliby na ziemię.
1 października 2020 @ 08:29
Myslę, że to dobry pomysł zapożyczać pewne dobre wzorce z innych państw. Choć jest pewien problem, bo SKP trzeba by znacjonalizować, pewnie wypłacić odszkodowania właścicielom SKP ( nie wiem jak działa prawo w tym przypadku w PL).
A w pierwszej kolejności należy zamykać SKP, w których robione są przekręty ( np na czas określony) . Państwo nasze nie będzie chciało znacjonalizować SKP, bo w pewnym sensie jest to ” gorący kartofel „
1 października 2020 @ 12:50
I tak i nie. Tamtejsze SKP są prywatne, ale pracownicy vel diagności są państwowi. W naszych realiach na pewno podniosły by się głosy, że kłóci się to ze swobodą prowadzenia działalności gospodarczej, w końcu czemu ktoś ma dyktować przedsiębiorcy kogo ten ma zatrudniać. Ale, ale, ale… SKP jakby nie patrzeć jest w działalnością gospodarczą regulowaną, więc de facto to państwo dyktuje warunki funkcjonowania tej działalności. Także jeśli wprowadzić konstrukt prawny wymuszający na właścicielach SKP dzierżawę swojego zakładu np. WK/ITD/TDT w zamian za przychód z wykonanych BT, to ja nie widzę w tym nic złego. Ba, miało by to nawet swoją pozytywną stronę, gdyż właścicielom SKP spadłyby z głowy koszty utrzymania pracowników, pozostałoby tylko utrzymanie sprzętu i budynku, więc dochody z prowadzenia SKP wzrosłyby. Natomiast, jeśli ktoś by się na to nie godził, to nikt mu nie kazał z pistoletem przy głowie budować SKP. Wchodząc w działalność regulowana trzeba się liczyć z tym, że państwo może zmienić reguły tej „gry”. A stanowiska kontrolnego na potrzeby własne, np. prowadzonego równolegle warsztatu, nikt nikomu nie zabroni posiadać.
Rozwiązanie na pewno dalekie od ideału, ale obecna sytuacja na rynku badań technicznych nie pozwala na wprowadzenie rozwiązań, które zadowoliłoby wszystkich: klientów, diagnostów i właścicieli SKP.
1 października 2020 @ 12:15
Przecież to było usiłowanie porwania!
To jest zbrodnia.
Art. 252 KK | Porwanie dla Okupu | Kodeks Karny
§ 1. Kto bierze lub przetrzymuje zakładnika w celu zmuszenia organu państwowego lub samorządowego, instytucji, organizacji, osoby fizycznej lub prawnej albo grupy osób do określonego zachowania się, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.
§ 3. Kto czyni przygotowania do przestępstwa określonego w § 1, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
5 października 2020 @ 14:01
Nim ponarzeka się na innych, że nie pomogli, wypadałoby samemu się pochwalić jak ty dP pomogłeś autorowi słów, które zapożyczyłeś ?
Bo jak czytam, to cytując twoje własne słowa ” Bo poza dobrymi radami – tylko gadulstwo i gadulstwo” też nic więcej tutaj nie znalazłem. Więc czy się różnisz od tych których wyśmiewasz ?
Jednak przyznaje, bardzo dobre sposoby na zjednanie sobie przyszłych głosujących, jeśli mimo wszystko jakimś cudem powstanie ten związek zawodowy.
5 października 2020 @ 16:58
Jednak różnię się od części naszych kolegów. Ja nie reprezentuję żadnej organizacji, żadnego Stowarzyszenia.
1.
Żadna z tych osób nie wskazała, że to jednak jest zbrodnia, Zbrodnia, ZBRODNIA.
A Więc czyn ścigany z urzędu.
Więc Policja i Prokurator nie mogli tego umorzyć, bądź odmówić wszczęcia postępowania. Prawo tego zabrania.
2.
Z uwagi na to, że mnie wyrzucono z OSDS-u (bez stosownej podstawy formalno-prawnej), to nie mogłem przecież zarekomendować temu prześladowanemu Koledze instytucjonalnej pomocy ze strony naszego (?) OSDS-u.
Ale część tych (także wesołych) dyskutantów miało tę możliwość. Ale taka zinstytucjonalizowana pomoc nie przyszła im do głowy, bo oni promowali swoje gadulstwo i popisywali się własną erudycją.
Czy jakaś nasza organizacja włączyła się formalnie do prowadzonego przez Prokuraturę postępowania? Czy w ogóle wystąpiono z takim wnioskiem przez te 6 miesięcy?
Niestety, wielu Kolegów myli swoje internetowe gadulstwo w komentarzach z rzeczywistą pracą u podstaw na rzecz organizacji, środowiska, Koleżanek i Kolegów.
Czy ta różnica jest już widoczna?
Pyta i pozdrawia
dP
– – – – – –
P.S.
A postawione pytania są z rodzaju tych, o których często piszę w odpowiedziach, czyli „a u Was biją Murzynów”. W ten sposób argumentował Chruszczow brak demokracji w USA. Tego rodzaju pytania nie rozwiązują problemów, co widać na przykładzie Rosji, gdzie tej demokracji od czasów Chruszczowa nadal nie ma. To jest zawsze tylko próba przerzucenia uwagi na inne tory. A sam problem pozostaje skostniały i nierozwiązany.