paź 24 2020
KOLEJNA RUNDA – KONTROLE I SZKOLENIA
Kolejna runda.
W projekcie tej zmiany naszej ustawy PoRD zaproponowano wyznaczenie Dyrektora Instytutu Transportu Samochodowego (ITS), jako jednostki właściwej do organizowania i przeprowadzania egzaminów kwalifikacyjnych dla kandydatów na Uprawnionych Diagnostów Samochodowych (UDS-ów). To taka kość rzucona tej renomowanej instytucji, której znaczenie w ostatniej dekadzie nieco (?) podupadło. Bo, gdy nie jesteśmy samodzielni, gdy nie mamy własnego zdania lub nie potrafimy go obronić, to kończy się to w podobny sposób – właśnie marginalizacją znaczenia.
Prowadzenie seminariów dla wykładowców zatrudnionych w ośrodkach szkolenia dla Uprawnionych Diagnostów Samochodowych zostało także powierzone Dyrektorowi ITS-u. Ale proponuje tu się także dość znamienne rozwiązanie, które ma formę takiej dość krótkiej smyczy dla tej instytucji. Bo pozostawiono też (w odwodzie?) zapis, że Dyrektor TDT (Transportowego Dozoru Technicznego) także może prowadzić takie seminariów dla wykładowców zatrudnionych w ośrodkach szkolenia UDS-ów. W ten sposób, jeśli ITS wychyli się ze swoimi prawdziwymi i obiektywnymi naukowymi ocenami, np. co do rzeczywistych przyczyn wzrostu ilości wypadków śmiertelnych na naszych drogach, a co będzie niezgodne z linią rządowej propagandy, to zaraz zostanie sprowadzony do szeregu. Będzie to przeprowadzone w ten sposób, że szkolenia takie zaraz zostaną mu odebrane, co wiąże się z pozbawieniem źródła dodatkowych pieniędzy.
Pozwolę sobie teraz zacytować dość ważny – moim skromnym zdaniem – akapit:
„W zakresie wykonywania BT na SKP przez podmioty prywatne tj. przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą w zakresie prowadzenia SKP, jako działalności regulowanej, stan prawny nie ulegnie zmianie.” !!!
-
to niewątpliwy sukces przedsiębiorców prowadzących nasze SKP. W ten sposób całe to szkodliwe odium tego projektu jest skierowane tylko i wyłącznie przeciwko nam! Bo nasi przedsiębiorcy nie są niczemu winni (?).
Sami widzicie, jak dalece urzędnicy naszego (?) resortu transportu (DTD + TDT?) są oderwani od branżowej rzeczywistości. Jeśli jej aż tak nie znają, to musi paść pytanie, czy można im w ogóle zaufać? Moim zdaniem: nie, Nie, NIE!
Zaś w zakresie wymaganego dla nas wykształcenia i praktyki, wynikającego z pkt 1 załącznika IV do naszej Rewolucyjnej Dyrektywy nr 45 z 2014 r.1, to konieczne jest stworzenie systemu przeprowadzania odpowiednich egzaminów oraz obowiązkowych szkoleń dla Uprawnionych Diagnostów Samochodowych:
-
wstępnych,
-
cyklicznych, po każdej zmianie naszego Prawa, które będzie rozszerzać naszą wiedzę,
-
cyklicznych, które będzie utrwalać naszą wiedzę,
z zakresu konstrukcji pojazdów oraz sposobu przeprowadzania BT (warsztaty doskonalenia zawodowego).
O tych i o takich szkoleniach mówimy od dekady, gdy jeszcze nie było naszej Rewolucyjnej Dyrektywy. Nasz (?) resort transportu (DTD) miał na to całą dekadę i nic w tej sprawie nie zrobił, 10 lat leżenia na biurku lub patrzenia w okno – za nasze pieniądze.
Przez te 10 lat tyle było zmian i gmerania w ustawie PoRD, wszystko było ważniejsze od „WIEDZY”.
Projekt zakłada także wprowadzenie przepisów określających:
-
instrumenty oddziaływania przez organy nadzoru nad systemem badań technicznych pojazdów, umożliwiające szybkie reagowania na ujawniane nieprawidłowości, a także wykonywanie działań prewencyjnych – ten rzad, zamiast walczyć z Covid19 będzie walczył z nami. Zamiast wydawać pieniądze na lekarzy i szpitale będzie wydawał pieniądze na budowę tej nowej instytucji sprzątającej, jaką ma być TDT;
-
wyznaczenie Dyrektora TDT jako organu prowadzącego punkt kontaktowy odpowiedzialny za wymianę informacji związanych z badaniami technicznymi, z pozostałymi państwami członkowskimi UE oraz z Komisją Europejską – przy braku stosownego wykształcenia prawnego zatrudnionego tam inżynierstwa będą to trudne rozmowy, gdy poruszone zostaną kwestie naszych przepisów, które są niezgodne z Prawem UE;
-
wprowadzenie obowiązku dokumentowania fotograficznego obecności pojazdu na badaniach technicznych i przechowywania tej dokumentacji przez okres dwóch lat od dnia przeprowadzenia BT, co umożliwi identyfikację i weryfikację, czy dany pojazd faktycznie został poddany BT – oczywiście i tradycyjnie bez stosownej rekompensaty finansowej za nasze dodatkowe obowiązki.2
Trzymajcie się ciepło (i z dala od TDT i DTD),
dziadek Piotra
– – – – – – – – – – – –
1 Mając na uwadze przepisy dyrektywy 2014/45/UE, niezbędne jest dostosowanie wymogów nałożonych na kandydata na diagnostę, określonych aktualnie w art. 84 ust. 2b-2e ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2020 r. poz. 110, z późn. zm)
2 Organ odpowiedzialny za opracowanie projektu: MI; Osoba odpowiedzialna za opracowanie projektu: Rafał Weber – Sekretarz Stanu; Organ odpowiedzialny za przedłożenie projektu RM: Ministerstwo Infrastruktury; Planowany termin przyjęcia projektu przez RM: III kwartał 2020 r.
marek44
26 października 2020 @ 12:51
cytuje/
to niewątpliwy sukces przedsiębiorców prowadzących nasze SKP. W ten sposób całe to szkodliwe odium tego projektu jest skierowane tylko i wyłącznie przeciwko nam! Bo nasi przedsiębiorcy nie są niczemu winni #
przeciez to diagnosta podpisuje sie pod badaniem i on bierze odpowiedzialnośc za to co firmuje!!
Anonim
28 października 2020 @ 12:14
Czy Pan „marek44” pracuje jako UDS? Zna realia? Wielu UDSów pracuje na akord i ma płacone od przerobu i nie specjalnie interesuje ich co firmują. Nie każdy pracuje jako UDS a np. wulkanizator czy mechanik a BT robi jak coś przy okazji przyjedzie i często tylko spojrzy na auto bez wykonania badania „klepnie” stemplem. A wszystko to dlatego że rynek pracy w niektórych regionach jest jaki jest i pracodawcy robią co mogą żeby związać koniec z końcem i wykorzystując wszelkie możliwe środki. Podwyżka cennika dałaby oddech właścicielom i nam zarazem bo stalibyśmy się bardziej rentowni. Inną sprawą jest że skoro jesteśmy nierentowni to i tak powinniśmy się zacząć bardziej szanować i przestać klepać stemplem jak Reksio w czołówce. Może wtedy pracodawcy też zaczęliby nas bardziej szanować. Może czas abyśmy zaczęli pracodawców edukować? Po moim wiem że nie ma on zielonego pojęcia o pracy diagnosty, o ustawie PORD, nie ma wyobraźni o skutkach jego nacisków na „przymykanie oczu”. Szkoda gadać… Tak czy inaczej hajs ma się zgadzać. Gdyby badanie miało kosztować 266 pln (ktoś przeliczył kwotę bazową plus inflacja i deflacja) to diagnosta w sześć dni by zarobił na siebie i kolegę (na urlopie, zwolnieniu, kwarantannie itd.) i jeszcze na podwyżkę by starczyło a przez kolejne 15 na właściciela. Gwarantuję że podejście właściciela się zmienia bo nikt nie zabija kury znoszącej złote jaja. To o to trzeba walczyć bo zmiany na lepsze w naszym przypadku powinny iść od dołu a nie od góry.