kwi 28 2020
DIAGNOSTA NA FRONCIE WALKI Z KORONAWIRUSEM
Uprawniony Diagnosta Samochodowy (insp. UDS) na froncie walki z koronawirusem. Czyli, gdzie są dla nas testy lub jakieś nasze przywileje? Czy musimy je uzyskać pod groźbą lub przymusem?
Co w tym Kraju się dzieje? Dzicz tryumfuje, gdy Prawo truchleje?
Wszyscy frontowcy od stuleci mają niezbywalne prawo do licznych przywilejów. I na ten przykład są zawsze pierwsi:
-
po resortowe i państwowe medale oraz odznaczenia,
-
do specjalnego i dodatkowego zabezpieczenia rentowego i emerytalnego,
-
w kolejkach do aptek, do lekarzy, rehabilitantów i szpitali,
-
z prawem do zniżki za zamieszkanie w lokalach socjalnych,
-
itd., itp., et’cetera.1
Nikt nie zaprzeczy, że decyzją rządzących i przy aprobacie naszych branżowych organizacji umieszczono nas na froncie walki z koronawirusem. Łatwo poszło, bo w zamian otrzymaliśmy . . . . – ?
No właśnie, co otrzymaliśmy, bo jakoś nie mogę sobie przypomnieć.
Wydaje się nawet, że nic nie otrzymaliśmy w zamian. Prawdopodobnie też nic nie otrzymamy. Mam nawet przeczucie graniczące z pewnością, że w zamian za nasze poświęcenie na froncie walki z koronawirusem w niedługim czasie spadnie na nas kolejna fala hejtu, pomówień i insynuacji. Będzie to kolejna plaga, która będzie miała za zadanie usprawiedliwić zaostrzenie przepisów wobec naszego środowiska branżowego i zawodowego.
Bo na ten przykład nasi branżowi urzędnicy:
-
w naszym (?) resorcie transportu, czyli w DTD pracują zaledwie na pół gwizdka albo wcale, rezygnując z koniecznych narad i konsultacji. Będą teraz mieli usprawiedliwienie dla swoich wieloletnich zaniechań.
-
WK/starostw się w tym czasie dość skutecznie pochowali się i na L4 pouciekali, zostawiając nas bez obowiązkowych, corocznych i terminowych kontroli (w okresie, który nie może przekroczyć 12 miesięcy!),
-
nadzieja naszej branży (?), czyli urzędnicy TDT (Transportowy Dozór Techniczny) zawiesili na kołku swoje obowiązki związane z dostarczaniem na SKP nowego narybku (mięsa armatniego?). Nawet nie bardzo wiadomo dlaczego zaprzestali egzaminów, gdy z uwagi na małą liczbę egzaminowanych zawsze istniała tu możliwość oddzielenia ich ofiar od siebie, co skutecznie zapobiega zakażeniu się koronawirusem.
Nie zgadzam się też z tymi głosami naszych niektórych branżystów (jest ich niewielu, ale jednak są), którzy sugerują, że nasza praca nie jest tak niebezpieczna, jak np. praca sprzedawców w marketach i sklepach. Widocznie dawno nie byli na zakupach i nie widzieli maseczek na twarzach personelu, dostępnych dla nich środków odkażających i ochronnych, już nie mówiąc/pisząc o przegrodach z pleksi skutecznie oddzielających kasjerów od kupujących.
Gdy się ma takie zabezpieczenia, to nawet duża ilość kupujących nie stanowi żadnego zagrożenia dla Życia lub Zdrowia.
Już nie mówiąc/pisząc o tym, że na czas walki z koronawirusem pracownicy marketów dostają dodatkowe bodźce ekonomiczne (sic!).
A u nas . . . . – ?
Nic nie otrzymując w zamian zbyt łatwo daliśmy się spacyfikować do roli mięsa armatniego. Bo choć jesteśmy na tej pierwszej linii frontu walki z koronawirusem, to potraktowano nas niczym frontowe lub obozowe ciury, które najchętniej dekują się przy taborach.
A przecież to nie my się dekujemy, tylko większość tych wymienionych wyżej naszych (?) urzędników.
Zauważcie też, że ci, którzy nam to zgotowali, czyli rządowi urzędnicy mają natychmiastowy dostęp do testów, do specjalnej opieki medycznej, choć nie są na pierwszej linii frontu. To jest według starej zasady, którą jeszcze pamiętam z czasów tzw. Komuny, że rząd się sam wyżywi, a rządzący się sami wyleczą, czemu plebs się wcale nie dziwi.
Zaś nam nie zabezpieczono nawet takiego pierwszeństwa w dostępie do testów, jak mają rządzący.
Czy nie uważacie, że nasze branżowe organizacje powinny nas wesprzeć w tej sprawie? Może już wreszcie trzeba coś z tym zrobić?
Czy to nie jest racja?
Czy Wam odpowiada ta sytuacja?
Pyta i pozdrawia
dziadek Piotra
– – – – – – – – – –
1 że nie wspomnę o prawie do darmowej porcji wódki przed pracą (czyli przed atakiem na wroga).
diagnostyk
28 kwietnia 2020 @ 10:30
Zgadzam się. Żadnej pomocy dla diagnostów z Ministerstwa a między innymi:
– żadnych popartych rozporządzeniem wytycznych jak powinno wykonywać się w tym szczególnym czasie badania techniczne,
– żadnego wsparcia materialnego w postaci maseczek ani żelu dezynfekujących, rękawiczek przyznanych od Państwa,
– żadnej wzmianki o pracy diagnosty i prośby o wyrozumiałość dla pracowników SKP. Dopiero wczoraj na TVN Turbo w Raporcie było coś na nasz temat.
– żadnych podziękowań za wykonywanie naszej pracy i wspieranie bezpieczeństwa ruchu drogowego. Lekarzom i pielęgniarkom podziękowań nie ma końca w radiu, TV, mediach, kościele i wypowiedziach polityków. Przecież oni tak samo jak np. sprzedawca w sklepie spożywczym, wykonują po prostu swoje obowiązki. Czy oni nagle od 4 marca (pierwszy przypadek COVID-19) przeszli na bezpłatną formę pracy i działają charytatywnie poświęcając się dla innych?
– żadnej organizacji pracy w Wydziałach Komunikacji. Mam kilkanaście badań „pierwszych rejestracji”, które od ponad miesiąca „wiszą” w CEPiKu i właścicielom nie udało się tych pojazdów jeszcze zarejestrować. Albo WK nieczynny, albo jakaś przerwa, albo urzędnik w rejestracji jest na L4, albo proszą dokumenty dostarczać tylko listownie.
– żadnej kontroli nad SKP odkąd zaczęła się pandemia (o czym wspomniał autor powyższego artykułu)
– zaprzestanie egzaminowania diagnostów, których obecnie brakuje na rynku pracy
Można by tak wymieniać bez końca, ale chyba każdy już zdążył wyciągnąć jakieś wnioski. Sytuacja diagnosty w obecnej sytuacji jest fatalna, i nie wierzę, że coś w tej sprawie się zmieni. No chyba, że na gorzej…
Pozdrawiam.
Anonim
28 kwietnia 2020 @ 10:43
Pan dP napisał”..gdy z uwagi na małą liczbę egzaminowanych…” , to rozumiem, że liczba chętnych na diagnostów spada. Tak czy nie Panie dP bo nierozumie za bardzo tego wpisu?
dP
28 kwietnia 2020 @ 11:16
liczba jednorazowo egzaminowanych, a liczba chętnych na diagnostów, to są jednak dwie całkiem różne sprawy (mój Kolego łaskawy).
TDT od wielu lat stosuje taką praktykę, że na egzamin dopuszczają tylko małe grupy kandydatów, których można swobodnie porozsadzać co dwa metry.
trzymajmy się
dP
Diag
29 kwietnia 2020 @ 08:03
Z tym brakiem diagnostów na rynku to bym nie przesadzał bo nie znam stacji, która by się zamknęła z powodu braku diagnosty. A pracodawców, którzy tylko się modlą żeby na jedno miejsce pod bramą stało dwóch, trzech to jest od groma. Chcących żeby taki taki delikwent klepał wszystko jak leci w przerwie naprawy jakiegoś pojazdu. A wiem co mówię bo znam to z autopsji. Także nie narzekajmy że na nasze miejsce nie ma kilku pod bramą. No chyba że ktoś jest pracodawcą.
Anonim
29 kwietnia 2020 @ 09:52
Brakuje diagnostów, którzy spełniali by oczekiwania właścicieli stacji, jak i właścicieli stacji którzy spełniali by oczekiwania diagnostów.
Kiedyś proponowałem Panu dP aby zwrócił sie do Starostw o udzielenie informacji odnośnie liczby uprawnionych diagnostów w powiecie-wszystkich diagnostów nie tylko zatrudnionych.
I w ten sposób dokonał oceny zapotrzebowania na diagnostów, a nie na podstawie anonsów internetowych.
Anonim
29 kwietnia 2020 @ 10:05
Panie dP napisał Pan”– zaprzestanie egzaminowania diagnostów, których obecnie brakuje na rynku pracy” to jest teza czy stwierdzenie faktu?
Prosze podać dane pozyskane z w sposób opisany w poście o godzinie 9:52 z dowolnych pięciu powiatów. Co prawda Starostwa ograniczyły przyjmowanie petentów osobiście ale na maila na pewno Panu udziela takiej informacji
dP
29 kwietnia 2020 @ 11:29
cyt.: „Proszę podać dane z 5 powiatów”
– ciekawe jest to zagadnienie, nie powiem.
Ale co te dane nam pokażą?
To temat na pracę naukową (doktorat?), a nie na medialne dywagacje.
Przecież – na ten przykład – ja pracuję w innym powiecie, niż mieszkam.
Spotkałem kiedyś Kolegę, który mieszkając na styku trzech powiatów pracował na dwóch SKP, gdzie każda SKP była w innym powiecie.
Sami wiecie najlepiej, czy w Waszej okolicy brakuje rąk do pracy na SKP.
A praktyka „martwych dusz” na SKP ma już ponad 15 lat i ni8komu nie przeszkadza. Więc co tu sprawdzać?
trzymajmy się
dP