kwi 7 2019
JAKOŚĆ BT NA SKP
FELIETON: z teczki szkodowej Tomka: Stacja Kontroli Pojazdów w natarciu ! A raczej jego brak (natarcia oczywiście).
Jak co tydzień, starałem się znaleźć dla moich czytelników ciekawy temat. Analizowałem także ewentualne propozycje z moimi współpracownikami. Miało być o definicjach OC, AC, NNW i Assistance, a jak to w życiu bywa, będzie o czymś zgoła innym.
Analizie poddałem tematy związane z częściami zamiennymi, segmentacją pojazdów, poruszyliśmy temat związany z salą sądową. Były towarzystwa ubezpieczeniowe, przedsiębiorcy. A dziś będzie o kolejnym elemencie na drodze likwidacji szkód – badaniach technicznych.
Jak to zwykle w felietonach moich bywa, opierają się one o rzeczywistość. I tak będzie w tym przypadku. Tak więc do….dzieła !
Zgłosił się do mnie nabywca samochodu segmentu D. Pojazd wyprodukowany w 2016 roku, z niezwykle bogatym wyposażeniem. Nie będę się rozwodził o wszystkich jego opcjach. Pojazd nabyty za kwotę grubo ponad 75 000 zł, z niewielkim przebiegiem, wręcz idealny. Do tego BLACK + piękna felga. Chciałbym napisać: „miłość od pierwszego wejrzenia”. Nabywca postanowił zrobić prezent swojej żonie. I zrobił. Żona była zachwycona. Aby w pełni być pewnym zakupu, a i bezpieczeństwa żony, nasz nabywca udał się do ASO tejże marki, celem przeprowadzenia przeglądu, wymiany materiałów eksploatacyjnych. Po kilkunastu minutach w obecności mechaników miłość do samochodu zaczęła topnieć. Okazało się, iż pojazd został poddany licznym, nieudolnym naprawom blacharsko – lakierniczym. Pomimo, że w ogłoszeniu widniał jako pojazd bezwypadkowy w idealnym stanie. Apogeum topniejących uczuć przyszło w momencie kiedy okazało się, że płyta podłogowa pojazdu i elementy zawieszenia nasuwają pytanie czy pojazd ten powinien poruszać się po polskich drogach (i nie tylko).
Zlecenie przyjęte, czynności czas zacząć. Sam samochód wizualnie bardzo ładny. Można się zauroczyć. Sama jego historia przypomina bardziej bitwę pod Płowcami albo samym Grunwaldem, gdzie niemieckojęzyczni rycerze w pogiętych zbrojach padali na ziemię. Niestety i tak było w tym przypadku, wracając oczywiście do samochodu. Otóż pojazd ten mocno się pogiął w starciu z innym pojazdem i padł właśnie na ziemię. Dla ścisłości dodam, że odbyło się to na ziemi belgijskiej. Cała prawa strona, dach, zawieszenie uległy poważnemu zniszczeniu. Pojazd w Belgii trafił na licytację towarzystwa ubezpieczeniowego jako wrak, po szkodzie całkowitej. Tutaj został zakupiony przez rodzimego przedsiębiorcę, i tak trafił ze wspomnianej wyżej ziemi belgijskiej do Polski.
Zgodnie z zapisami ustawy, pojazd przeszedł odprawę celno – skarbową, zakwalifikowany został jako samochód (choć w mojej, może subiektywnej ocenie powinien to być odpad wprowadzony na teren celny RP), następnie został odbudowany, przeszedł pozytywne (O ZGROZO!) badanie techniczne, i zarejestrowany został przez właściwe starostwo powiatowe. Ależ skrót ten był szybki i bezproblemowy.
Problemy zaczęły się później. Po wnikliwej analizie dokumentacji szkodowej, zarówno krajowej jak i europejskiej, ze smutkiem stwierdziliśmy, iż pojazd jest po tzw. szkodzie całkowitej. Po wprowadzeniu na polski obszar celny, przeszedł weryfikację i jako pełnowartościowy towar wprowadzony został do obiegu. Następnie po naprawie, przeszedł pozytywne badanie techniczne (sic), zarejestrowany został jako pojazd bezwypadkowy w Polsce. Nie chce się wierzyć, ale tak było. Usterek w tym pojeździe była cała litania. My Państwu zademonstrujemy tylko jedną! A może aż jedna! Jej ocenę pozostawiamy Państwu pod rozwagę. Dlaczego? Otóż dlatego, że pojazd ten przeszedł pozytywne badanie techniczne. Liczyłem na to, że diagności w SKP sumiennie i rzetelnie wykonują swoją pracę i obowiązki. Myliłem się. A szkoda.
Nie mogę napisać że „szkoda słów”. Będę niezwykle zadowolony jeżeli choć jedna osoba, na podstawie tego felietonu, ustrzeże się zakupu pojazdu po „Bitwie pod Grunwaldem”. Dlatego też wspólnie z Polską Izbą Motoryzacji prowadzimy kampanię edukacyjną. Choćby jeden człowiek ustrzeżony przed takimi „kwiatkami” to już duży sukces!.
Z eksperckim Pozdrowieniem:
Tomasz Szydlak, Ekspert PIM
Daro
7 kwietnia 2019 @ 10:17
Jak ten pojazd przeszedł pozytywnie badanie techniczne ?
Trzy odpowiedzi ;
1- diagnosta zrobił to świadomie , może nawet nie oglądając pojazdu
2- brak wiedzy – ostatnio rozmawiałem z diagnostą który ma wykształcenie piekarz -cukiernik
3- brak możliwości prawidłowego sprawdzenia pojazdu ze względu na niesprawne urządzenia na SKP . Ze zgrozą muszę stwierdzić że to jeszcze jest normą .
Tomek - autor tekstu
7 kwietnia 2019 @ 10:27
Daro, sytuacja jest mocno ciekawa. Importer pojazdu, warsztat naprawczy, stacja diagnostyczna, sprzedawca ( komis ) to ten sam właściciel ! Pani Prokurator nie dopatrzyła się niczego złego ! Ale postanowiliśmy nie odpuszczać ! Proszę o jak najwięcej Waszych opinii, gdzie i kogo jeszcze poruszyć aby tępić takie przypadki.
dP
7 kwietnia 2019 @ 11:32
Dziękując W. Szan. Komentującym i Autorowi za ten ciekawy tekst pozwolę sobie na dwa/trzy zdania (żeby nie zamęczać) „opinii i kogo jeszcze poruszyć”.
1/
Realizujemy na naszych SKP zadania poruczone nam przez Państwo Polskie w kształcie i uwarunkowaniach prawnych przygotowanym nam przez resort Transportu (DTD). I przypominam, że za stan BRD odpowiada właśnie ten resort. Więc może trzeba zastanowić się także nad jego odpowiedzialnością.
2/
Od dekady nasze środowisko insp. UDS-ów rozważa setki mniej i więcej zasadnych pomysłów i ewentualnych przedsięwzięć, które mogą ukrócić pewien zakres patologii na naszych SKP – niestety z małą skutecznością.
3/
Temat jest bardzo szeroki, co nie oznacza, że niemożliwy do załatwienia. Wystarczy sięgnąć po przykłady u Sąsiadów, gdzie nie znajdziesz żadnych patologii. Sam postuluję od 10 lat czerpanie z rozwiązań skandynawskich.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam
dP