lut 9 2018
SPECYFICZNY WYROK – ASPEKT DRUGI
Specyficzny wyrok – aspekt drugi z podsumowaniem.
Jak już napisałem wczoraj, wyrok w tej sprawie był nad wyraz łagodny – http://www.diagnostasamochodowy.pl/2018/specyficzny-wyrok/
Dlatego trzeba napisać o drugim aspekcie tej sprawy.
Nie orzeczono tutaj kary ograniczenia wolności, a co więcej – sąd nie wydał nawet zakazu wykonywania zawodu! Ale czy faktycznie?
Otóż ten sąd między wierszami uwidocznił zasadę „podwójnego” karania diagnosty, przez co wręcz książkowo naświetlił ten problem i dlatego myślę, że może to mieć fundamentalne znaczenie dla zobrazowania problemu przed innymi instytucjami, co być może pozwoli w końcu zrozumieć te kwestie takim organom jak TK.
Sąd w uzasadnieniu zawarł znane z innych podobnych wyroków określenia o nieposzlakowanej dotąd opinii sprawcy, braku potrzeby wymierzania kary zbyt surowej etc. W pierwszym odczuciu byłem zszokowany tak liberalnym podejściem sądu i umknęła mi nawet istotna sentencja, której początkowo nie doczytałem. Sąd stwierdził bowiem, że de facto nie ma co wymierzać kary zakazu wykonywania zawodu, skoro diagnostę i tak czeka stosowne postępowanie administracyjne. Postępowanie, które w domyśle i tak pozbawi go możliwości wykonywania zawodu, a z uwagi na konstrukcję przepisów PoRD uczyni to w wymiarze zapewne surowszym, aniżeli zrobiłby to sąd!!!
Istota „karania” na gruncie dwóch różnych gałęzi prawa – w tym wypadku prawa karnego i administracyjnego – sprowadza się tu bowiem do tego, że każde z tych postępowań jest od siebie niezależne, a dodatkowo obarczone innymi sankcjami (i proszę nie myśleć, że dotyczy to tylko środowiska diagnostów). Cóż bowiem z tego, że sąd orzekł by zakaz wykonywania zawodu powiedzmy na 2 lata, skoro organ nadzoru, czyli WK w trybie postępowania administracyjnego nie jest władny zrealizować postanowień sądu, a może jedynie na bazie własnych przepisów orzec o zabraniu uprawnień na okres lat pięciu! Pomimo bowiem coraz silniejszych głosów nawet ze strony składów orzekających w postępowaniach administracyjnych, nie ma póki co narzędzi prawnych pozwalających na miarkowanie sankcji, czy też na ich dostosowywanie do równoległych orzeczeń sądów powszechnych.
Sędzia orzekający w tej sprawie między wierszami wprost się do tego przyznał, mówiąc niejako „a co ja będę zakazywał wykonywania zawodu, jak WK i tak mu zabierze uprawnienia i to na okres inny niż ja bym wskazał”. Należy bowiem mieć na uwadze, że w praktyce sądy rzadko wobec osób wcześniej niekaranych, w sprawach o mniejszej wadze stosują tak wysoki wymiar zakazu, jak 5 lat.
Pozwólcie też, że pokrótce przedstawię Wam, jak na chwilę obecną zgodnie z prawem (a nie z pobożnymi życzeniami) wygląda tzw. podwójne karanie i absurdy prawne z tym związane.
Załóżmy zatem, że diagnosta dopuszcza się przestępstwa i prokuratura podejmuje śledztwo w tej sprawie. W tym momencie powiadamia też o sprawie WK, który wg obecnej linii orzecznictwa jest zobowiązany w tym momencie również podjąć postępowanie w tej sprawie. Od tego momentu sprawa toczy się dwutorowo – diagnosta i jego czyn będą podstawą postępowania i przed prokuratorem/sądem i przed WK. I tu rodzą się podstawowe problemy, być może wcale nie takie oczywiste dla wszystkich. Postaram się wypunktować najważniejsze z nich:
- Terminy – WK jest związany terminami z kpa, a więc na rozstrzygnięcie sprawy ma 30 dni, a w sprawach bardziej zawiłych maksymalnie dwa miesiące. W przypadku postępowań karnych (sądowych) terminów de facto brak, zatem w terminie, w którym WK będzie zobligowany wydać już rozstrzygnięcie, to na gruncie prawa karnego sprawa może nawet nie wyjść z etapu postępowania przygotowawczego. Oczywiście terminy kpa mogą być wydłużone o pewne kwestie techniczne (doręczenia etc.), ale istoty sprawy to nie zmienia.
- Zależność postępowania – wydaje się, że postępowanie karne zainicjowane przez organy ścigania (prokuraturę) powinno mieć nadrzędne znaczenie w stosunku do regulacji administracyjnych z uwagi na sens i istotę. Wszak organy te są już w trakcie postępowania, zebrały jakieś dowody itd., a WK musiałby de facto dopiero rozpocząć swoje postępowania i dublować czynności wykonane przez prokuraturę (przesłuchania świadków, zbieranie dowodów, ustalanie stanu faktycznego itd.). Doktryna stanowi bowiem, że fakty i dowody ustalone na gruncie postępowania karnego (w trybie prawa karnego) mogą, ale nie muszą (!) być uznane przez organ administracyjny na gruncie ich postępowania. Ale co najważniejsze – WK nie ma zgodnie z literą prawa (choć w praktyce nieraz się tak dzieje) zawiesić postępowania w tej sprawie do czasu wydania wyroku w tej sprawie przez sąd powszechny. Kpa nie przewiduje takiej możliwości. WK nie pozostaje nic innego jak wydać własne rozstrzygnięcie w oparciu o własne ustalenia i działania.
- Prowadzenie postępowania – jak wskazałem powyżej, oba organy (WK oraz sąd/prokuratura) muszą w tej sprawie przeprowadzić odrębne, de facto jednak dublujące się postępowania, a w ich efekcie wydać bardzo ważne dla strony rozstrzygnięcia, kształtujące ich sytuację społeczno-zawodową. Zakaz wykonywania zawodu jest bowiem bardzo silnym instrumentem kształtującym sytuację prawną strony – w praktyce bardziej dotkliwym niż kary ograniczenia wolności czy kary pieniężne (tylko kara bezwzględnego pozbawienia wolności ma często bardziej dolegliwy charakter). Decyduje o życiu osobistym, rodzinnym, zawodowym etc. (nie trzeba chyba zbytnio rozwodzić się nad tym, jakie znaczenie dla sytuacji osobistej człowieka, ma orzeczenie takiego zakazu dla np. osoby u schyłku aktywności zawodowej, czy tzw. jedynego żywiciela rodziny). Sąd powszechny orzekający w tej sprawie będzie to czynił osobami sędziów – czyli niezawisłych funkcjonariuszy organów władzy sądowniczej. Ludzi z założenia o bardzo dokładnym i starannym wykształceniu, praktyce zawodowej, wiedzy życiowej, doświadczeniu itd. Dodatkowo mają oni w rękach rozbudowany aparat możliwych sankcji, dających możliwość swobodnego miarkowania (w granicach prawa). Przed pracownikiem WK, dla którego nie ma nawet wymogów formalnych co do profilu wykształcenia stawia się takie samo zadanie, dodatkowo dając jedynie jedno narzędzie sankcyjne i to niezwykle surowe (!). Nie może zatem dziwić fakt, że bardzo często pracownicy WK robią wszystko co mogą, aby unikać takich postępowań, gdyż władza jaką wciska im się w ręce w takich postępowaniach wydaje się być za duża!
- Rozstrzygnięcia – jak nietrudno się domyślić w obu postępowaniach może dojść do dwóch całkowicie odmiennych rozstrzygnięć. Skoro bowiem dwa różne sądy mogą wydać różne rozstrzygnięcia w analogicznych sprawach (co często się przecież zdarza), tym bardziej jest to możliwe w przypadku sądu i WK. Pytanie co wtedy? Często mamy tu przecież na forum opisane takie przypadki i się dziwimy – a jak widać ma to uzasadnienie prawne.
Reasumując – w sytuacji, kiedy w tej samej sprawie muszą toczyć się dwa niezależne de facto postępowania, na gruncie dwóch gałęzi prawa, zagrożone często sprzecznymi ze sobą sankcjami (okresy zakazu wykonywania zawodu) dochodzi nie tylko do wypaczenia samej istoty oceny sytuacji, ale wypaczony jest sens samego porządku prawnego. Nie powinno bowiem dochodzić do sytuacji, w której dla tego samego czynu, różne organy państwa muszą dublować swoje działania i całe postępowania.
Wierzę, że znajdzie się w końcu prawnik, który z jednej strony wyłożone przez mnie argumenty ubierze w stosowny język prawniczy, ale jednocześnie nie rozmyje istoty problemu i przedstawi go na tyle klarownie, że problem będzie czytelny i zrozumiały dla wszystkich – w tym dla organów, które będą władne rozstrzygnąć ten problem systemowo. Bo właśnie to co opisałem jest dla mnie sednem nieprawidłowości w tzw. „podwójnym karaniu”, a nie negowanie tego jako samego sobie jedynie od strony formalnej.
Wchodząc już w kwestie czysto życzeniowe – wypadałoby dążyć do takiego modelu nadzoru nad SKP/diagnostami, aby organ taki (niezależnie kto to będzie) posiadał narzędzia nadzoru z jednej strony o szerokim wachlarzu możliwości (tak, aby był to faktyczny nadzór, a nie jedynie kontrola), ale też z drugiej strony ograniczone do działań o charakterze niejako „porządkowym” (takie jak np. upomnienia, doraźne szkolenia, żądania złożenia wyjaśnień, usunięcia nieprawidłowości, a ostatecznie grzywny). Natomiast sankcje najcięższe, kształtujące sytuacje społeczno-osobistą strony, jej prawa i wolności – w tym zakazy wykonywania zawodu czy działalności – jako de facto najcięższe możliwe sankcje powinny pozostawać jako właściwe tylko dla sądów powszechnych.
Pozdrawiam
Błażej K.
dP
10 lutego 2018 @ 11:47
Nie zgadzam się z tezą, że:
I.
„nie ma narzedzi prawnych do miarkowania sankcji”.
Te narzedzia są w rękach urzedników WK i od bardzo wielu lat są skutecznie wykorzystywane.
A dowody tych „narzedzi prawnych” tak naprawdę leżą w szufladach ich biurek i traktowane są „po uważaniu” i w zależności od wzajemnej zażłości urzednika i przedsiębiorcy – bez żadnej systematyki przewinień i bez nadzoru nad tymi szufladowymi papierami, choćby w zakresie wagi i częstotliwości przzewinień.
Oczywiście możemy powiedzieć/uznać, że dany urzednik WK uznał, że wszczęcie postępowania w danym przypadku jest niewłaściwe, bo np. naruszy naszą Konstytucję i jej zasadę proporcjonalności lub prawo UE. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby odłożenie sprawy ad acta (czyli do archiwum) poprzedziła właśnie taka adnotacja: „skutki wdrożenia postępowania naruszą zasadę proporcjonalności określoną w Konstytucji RP”.
II.
„W przypadku postępowań karnych (sądowych) terminów de facto brak”
To nie jest całkiem tak. Bo terminy dla postępowań karnych określone są ściśle przez ustawę Kodeks postępowania karnego (kpk) i ich naruszania rodzi określone ustawą konsekwencje.
Choć jest prawdą, że terminy wynikające z kpa i kpk się różnią.
III.
„wydaje się, że postępowanie karne zainicjowane przez organy ścigania (prokuraturę) powinno mieć nadrzędne znaczenie w stosunku do regulacji administracyjnych”
Nie ma ku temu żadnego prawnego uzasadnienia.
Na pytanie, czy w związku z tym jest to bezprawny postulat (?) należny odpowiedzieć gromko nie, Nie, NIE, gdy sprawa dotyczy bezprawnego (w świetle zasady Ne bis in idem), bo ponownego orzekania w tej samej sprawie.
A z takim bezprawiem mamy właśnie do czynienia w przypadku dublowania naszych występków.
=============
Ale dziękuję mojemu W. Szan. Imiennikowi Błażejowi K. za tak ciekawe potraktowanie tego tematu, którego oczywiście nie wyczerpują moje uzupełniające uwagi do tego zagadnienia.
I pozdrawiam
dP
Anonim
10 lutego 2018 @ 20:23
I
Od oceny zgodności przepisów jest TK – nie WK, który ma sobie notatką w szufladzie tą sprawę załatwić.
II
To, że terminy w kpk są, to tajemnicą nie jest. Jak jednak wygląda praktyka i życie codzienne wie chyba każdy kto był zmuszony uczestniczyć w postępowaniu sądowym – jakimkolwiek.
III
Skrót myślowy – oczywiście, że żadne postępowanie nie jest nadrzędne dosłownie.
Pozdrawiam
Błażej K.
dP
10 lutego 2018 @ 23:59
Stara teza starych (?) prawników, że tylko TK jest od oceny zgodności przepisu z Konstytucją jest już nieaktualna.
Szczególnie w świetle ostatnich przypadków łamania Prawa – w tym Konstytucji! – przez najwyższe organy Państwa.
Bo bezsensowne jest wymaganie od upolitycznionego TK, aby merytorycznie wypowiadał się w jakimkolwiek zakresie. Szczególnie, że wyłonienie jego składu nastąpiło także z naruszeniem Prawa (tzw.”owoce zatrutego drzewa„), bo w ten sposób wszelkie decyzje/wyroki rzekomego TK stały się prywatnymi wypowiedziami jakichś prawników, którzy tylko pobierają pensję w TK.
Przypomnę więc, że Konstytucja RP w art. 8.stanowi, że:
1. Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej.
2. Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja stanowi inaczej.
Zasada konstytucyjnej nadrzędności i jej bezpośredniego stosowania jest obowiązkiem nas wszystkich. Bo Konstytucja skierowana jest do nas wszystkich.
Zasada ta nie zawiera wyłączeń, o których mowa w art. 8 pkt 2 („chyba że Konstytucja stanowi inaczej.”) przewidzianych np. tylko dla grupy urzędników zatrudnionych w WK/starostwach.
Powołanie się na Konstytucję w przypadku decyzji administracyjnej może ewentualnie rodzić ten skutek, że organ nadrzędny skieruje sprawę do sądu, który ma prawo do rozstrzyganie takiego sporu – także w zakresie jego ewentualnej zgodności lub nie- z Konstytucją. A zawsze ostateczne najsprawiedliwsze rozstrzygnięcie może zapaść w Sądach UE – tylko trzeba wytrwałości.
I pozdrawiam serdecznie dziękując za możliwość tak merytorycznej dyskusji.
dP
Anonim
11 lutego 2018 @ 00:58
Ta sama konstytucja stanowi również o źródłach prawa w Polsce. Że są to m.in. ustawy.
Jeśli więc dany zakres prawa materialnego reguluje ustawa zwykła, to konstytucji nie stosuje się bezpośrednio.
Przeświadczenie o tym, że TK jest upolityczniony, że organy państwa łamią prawo, a tym samym Pan może nie przestrzegać wg WŁASNEGO UZNANIA tylko tych aktów prawa które PAN uznaje to oczywiście Pana niezbywalne prawo – i PANA odpowiedzialność. Trąci to jednak anarchią jak dla mnie. Dziś nie uznaje Pan ustawy, Trybunału Konstytucyjnego. Jutro po namyśle i ta Konstytucja nie będzie się Panu podobać może i zacznie Pan nawoływać do wyznawania zasad tworzonych przez siebie wyłącznie.
To do niczego nie prowadzi. Wyjścia są dwa – anarchia do której Pan dąży, albo emigracja. Ma Pan w stosunku do siebie takie prawo – proszę bardzo – tylko dlaczego innych namawia Pan do łamania ładu prawnego?
To jest mrzonka, żeby szeregowy pracownik SKP lub WK miał sam rozpatrywać o zgodności aktów prawnych z konstytucją i decydować o wyłączeniu przepisów prawa materialnego ze stosowania. Nie chciał bym żyć w takim Państwie.
Proszę przemyśleć swoje stanowisko, bo zmierza Pan donikąd w mojej ocenie.
Pozdrawiam
Błażej K.
dP
11 lutego 2018 @ 18:22
1. „Jeśli więc dany zakres prawa materialnego reguluje ustawa zwykła, to konstytucji nie stosuje się bezpośrednio.”
– jest prawdą, że ja nie wiem wszystkiego. Więc dlatego będę zobowiązany za wskazanie podstawy prawnej twierdzenia tego.
2. „Pan może nie przestrzegać wg WŁASNEGO UZNANIA tylko tych aktów prawa które PAN uznaje”
– ja tak nigdzie i nigdy nie powiedziałem/napisałem. Ja stoję na stanowisku, że każdy z nas ma obowiązek stać na straży Konstytucji, która jest napisana dla nas wszystkich!!! To stanie na straży Konstytucji oznacza także jej przestrzeganie!
To jest postulat nie tylko dla rządu, posłów i senatorów i dla urzędników najwyższego szczebla, tylko dla wszystkich mieszkańców RP (w tym pracowników WK).
Nie jestem zwolennikiem anarchii, bo jestem apologetą Konstytucji i jej przestrzegania – wprost, czyli bezpośrednio!
3. „namawia Pan do łamania ładu prawnego?”
– gdzie Pan to znalazł? Jak można za jednym zamachem przestrzegać zapisów konstytucyjnych i w ten sposób łamać Prawo?
I pozdrawiam
dP