sty 1 2017
WALKA Z PRACODAWCAMI I URZĘDNIKAMI
Walka z pracodawcami i urzędnikami oraz pytania, jak to długo jeszcze potrwa?
Bo mamy nowy 2017 rok i 1 dnia tego roku miał powstać system przygotowany przez urzędników, który miał nam pomóc i chociaż trochę rozwiązać patologie.

Ale niestety, wydano już około 140 milionów naszych złotych i nic – przesuwamy w czasie i nikt nikogo za to nie rozlicza.
A my musimy walczyć dalej samotni z systemem i swoim pracodawcami.
Stację kontroli pojazdów powstają jak grzyby po deszczu i nikt nie widzi w tym problemu, choć to rodzi to ogromny problem. Bo biorą się za to osoby nie mające wiedzy i myślące, że jest to proste, łatwe i przyjemne, i jest z tego dużo kasy w krótkim czasie.
Więc zadam pytanie – czy ktoś kto otwiera nową stację w tym kraju ma mieć pojęcie i wiedzę jak to się robi i z czym to się wiąże – nikt tego nie weryfikuje i pozwala na patologię.
Ja jednak twierdzę, po niedawnej mojej rozmowie, że nie – tekst właściciela stacji, to świadectwo jego podejścia do systemu badań.

Przyjeżdża klient na okresowe przed pierwszą rejestracją, rzuca kluczyki i dokumenty – Panie ja rozmawiałem z szefem, masz mi panie zrobić badanie techniczne i znika – jak późnij się dowiaduję – panie to dobry mechanik był i mój dobry znajomy.
Już na pierwsze spojrzenie widzę – brak połowy świateł, opony z przodu śmietnik bo zbieżność ponad normatywna. Pojazd wjeżdża po badaniu na warsztat – usprawniają oświetlenie, przygotowują do geometrii i nagle problem – panie nie możemy dostać opon – ja twierdzę, że teraz to nie żaden problem.
Szef mówi – wystawi pan dokumenty, a opony kolega zmieni – niestety – Ale Nie. 

Więc właściciel stacji bierze ten pojazd – bo jak koledze zrobić przykrość i jedzie na inną stację, gdzie bez problemów wykonują to badanie.

Mówię – co pan robi, przecież ma zużyte ogumienie i wtedy słyszę – Panię ja się nie znam – przecież to diagnosta wykonał badanie – tak jak by mi ktoś w twarz splunął.

Osoba otwierająca stację kontroli pojazdów wraz z warsztatem mówi mi to wprost w oczy – to co zrobi, jak nie daj boże podwinie mi się noga, bo nikt nie jest doskonały i popełnia błędy i będę miał gorszy dzień lub szef mnie tak potraktuje jak zrobił to teraz.

Wyprowadził mnie z równowagi więc pojechałem na tą stację, gdzie wykonano badanie. Akurat osoby, która wykonała to badanie nie było, ale rozmawiam z jego zmiennikiem. Grzecznie i kulturalnie pytam się dlaczego tak jest – on przyznaje mi rację – ale co więcej może powiedzieć.
Ile jest takich stacji, na których badanie odbywa się na tej zasadzie – Panie rozmawiałem z szefem – to mój kolega.
Albo – szukam szefa i za chwile szef wraca z dowodem w dłoni i mówi – zrobi pan badanie. A jak mówię, że ja to odbieram jako wywieranie presji na mnie – udaje głupiego i nie widzi w tym żadnego problemu .

Podejście właścicieli pojazdów jakie jest wiemy, ale kiedy to się zmieni?
Podejście właścicieli stacji, chciałbym wierzyć nie wszystkich, kiedy się wreszcie zmieni i nie będzie więcej tekstów tak jak w tym przypadku – czy zmiany, które mają wejść w niedługim czasie, to zmienią.
Czy ta choroba się tak rozwinęła, że trzeba dokonać transplantacji chorego organu i wszczepić nowy, który uzdrowi to ciało? Zaraz usłyszę, co to za brednie i dlaczego to piszę?
Piszę, bo po prostu człowiek nieraz musi z siebie coś wyrzucić aby następny dzień był lepszy.

Pozdrawiam wszystkich i życzę aby ich praca była przyjemnością i żeby nie musieli walczyć nie tylko z kierowcami ale i swoim szefem.

Pozdrawiam wszystkich i życzę aby ich praca była przyjemnością i żeby nie musieli walczyć nie tylko z kierowcami ale i swoim szefem.
A ci którzy mają szefów wyrozumiałych i wiedzących po co otwierali stację: trzymajcie się ich, bo zawsze możecie trafić na gorszych.
Kowal
2 stycznia 2017 @ 13:06
U mnie jest chyba gorszy przypadek, bo szef to diagnosta… i nijak samodzielnie badania wykonać nie mogę. Bo tak się przyjęło, że jak słabe auto i chciałbym dać N, to nie, bo dla szefa jest pozytywny i klepie wszystko jak leci, a w oczach ludzi to ja najgorszy jestem, bo ja wymyślam, bo ja młody, nie chcę podbić…
Próbowałem coś zmienić, to tylko kur**, hu** i inne na mnie poleciały…Dlatego zamilkłem, zapisałem się do OSDS, i wiem że karma wróci w swoim czasie…
Auto co 5min i wydaję mi się, że w okolicy to właśnie ta stacja jest: ” a jedź do X, to Ci klepnie”… Bo tu tylko kasa, kasa, kasa. 5000tys. badan, i tak mało…
Nie wiem jakie przepisy musiałyby być, aby zaprzestać takim poczynaniom.
Wierzę jednak, że niedługo nastąpi konkretny przełom, który wyeliminuje takich pocztowców.
2 stycznia 2017 @ 15:25
No tak, no tak….
Zasadniczo panuje w naszej branży opinia (reguła?), że ci nasi pracodawcy, którzy mają/posiadają nasze uprawnienia, to lepiej rozumieją występujące na SKP problemy. Więc zasadniczo lepiej się u nich pracuje niż u takich, którzy naszych uprawnień nie posiadają.
Ale każda reguła musi posiadać wyjątek, aby można ją było uznać za regułę.
Widocznie opisany wyżej przypadek dotyczy tego wyjątku.
Zapisanie się do OSDS-u, to słuszny krok.
Ale trzeba mieć na uwadze, że i ta organizacja także nie jest wolna od wpływów właścicieli posiadających nasze uprawnienia. I to przez ten pryzmat należy patrzeć na wszelkie działania naszego OSDS-u.
Pozdrawiam Kolegę „Młody”-ego.
dP
3 stycznia 2017 @ 10:26
W każdej grupie znajdzie się stadko, dbające tylko o swoje interesiki. Ostrożnie podchodzę do tego wszystkiego.
Być może na „normalnych” stacjach z szefami-diagnostami, działasz, możesz zapytać, bo on większy doświadczeniem, bez problemów pracujesz etc.
I najgorsze w tym również jest podejście ludzi, przyjedzie taki, nie obchodzi go czym jeździ, tylko stówkę za kawałek tuszu zapłaci i na rok spokój, myśli sobie… A tu połowa auta się rozsypuje, jednak to nie problem dla tego co wysoko, bo co mu zależy, kasa ma być i tyle…
Brak kampanii społecznych w tv, prasie, bilbordach, internecie i innych, docierające do użytkowników pojazdów, uświadamiające jaki wpływ mają niesprawne układy oraz o tym jak i co powinien zbadać diagnosta. Czy doczekamy kiedyś takich informacji ?
Pozdrawiam również Ciebie dziadku:)