maj 25 2017
PREZES OSSWK M. KANIEWSKA
Prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szefów Wydziałów Komunikacji Małgorzata Kaniewska na Sejmowej Komisji Infrastruktury w dniu 10 maja 2017 r. w Warszawie:
Panie przewodniczący, szanowni państwo,
moje nazwisko Małgorzata Kaniewska, jestem dyrektorem Wydziału Komunikacji Starostwa w Poznaniu, jednocześnie
szefuję dużej organizacji – Ogólnopolskiemu Stowarzyszeniu Szefów Wydziałów Komunikacji.
Z uwagą przysłuchiwałam się wystąpieniu mojego przedmówcy, przedstawicielowi stowarzyszenia środowiska
diagnostów.
Rozumiem jego poruszenie. Kolega popełnił kilka błędów wynikających ze stopnia emocji.
Natomiast nie mogę odmówić mu słuszności w kilku kwestiach.
Chcę zwrócić uwagę na kilka elementów, które powinny być wypowiedziane w omawianej sprawie.
Proszę państwa, kontrola NIK, potworna w swoim wydźwięku, dotyczyła niewielkiej części starostw.
Można by uznać tę próbkę za reprezentatywną, gdyby nie wcześniejszy protokół z kontroli NIK z 2009 r.
To jest przerażające!
Trudno oprzeć się wrażeniu, że obydwa protokoły dzieli taka przestrzeń czasowa, podczas której nic nie zrobiono!
Kiedy czyta się ustalenia, wyniki, prośby, dociekania i oczekiwania NIK, obydwa protokoły można by nałożyć na siebie.
Niestety, bardzo zawiodła strona rządowa!
Wiele razy mówiliśmy i wskazywaliśmy na nieodpowiednie narzędzia, a w zasadzie ich brak.
Jak można sprawować nadzór przy braku narzędzi?
Państwo posłowie doskonale wiedzą, o czym mówię.
Narzędzia prawne muszą być jednoznaczne w swoim wydźwięku i regulować podstawowe kwestie.
Niestety, przez wiele lat mieliśmy do dyspozycji instrumenty, z którymi niewiele można było zrobić.
Podam przykład. Bardzo proszę o chwilę uwagi, dlatego, że reprezentuję stanowisko starostów, wykonujących nadzór i
starających się pracować jak najlepiej, ale w granicach i przy wykorzystaniu dostępnych środków.
Bardzo mnie zabolało, iż w protokole z kontroli NIK są zawarte zdania i wnioski oparte o pewność, która nie mogła
znikąd wynikać, tylko z sugestii kontrolującego.
Jeżeli z przepisów nie wynika jednoznacznie, jakie wykształcenie musi mieć pracownik wydziału komunikacji
wykonujący zadania związane z nadzorem nad SKP, nie można kpić, że jest to cieśla, murarz lub ktoś inny.
Przecież wśród kontrolerów NIK znajdują się poloniści i osoby mające wiele różnych zawodów.
Twierdzenie, że urzędnicy źle pracowali, gdyż nie mieli właściwego wykształcenia, nie może być nadużywanym
argumentem.
Chcę powiedzieć, że bardzo dobrze pracuje się z przedstawicielami Transportowego Dozoru Technicznego.
Z dyrektorem TDT współpracujemy od wielu lat. Nie narzekamy i sądzę, że podobnie myślą pracownicy TDT.
Wiele zrobiliśmy dla środowiska, rozumiemy, iż zmiany są potrzebne, ale bardzo prosimy, jako dotychczasowy organ
nadzoru, aby nie obciążać nas całkowitą odpowiedzialnością za obecny stan rzeczy.
Na koniec chcę powiedzieć jedno zdanie.
Protokół z kontroli jest tworzony, aby pokazać słabe punkty i móc naprawić istniejący stan rzeczy.
Mam jeszcze jeden protokół z kontroli NIK przeprowadzonej w Transportowym Dozorze Technicznym.
Lektura może być również zatrważająca, jeśli czyta się ją bez emocji i dzisiejszego kontekstu.
Raport pokazuje, że w tej jednostce stwierdzono bardzo wiele uchybień związanych z realizacją jej podstawowych
zadań.
W związku z tym, proszę, żeby państwo potraktowali moją wypowiedź, jako wnoszącą element obrony dotychczasowego organu nadzoru. Musiał on pracować, nie mając innego wyjścia, przy pomocy i na bazie stanu prawnego, z którym
miał do czynienia.
Dziękuję za uwagę.
Przewodniczący poseł Bogdan Rzońca (PiS):
Bardzo pani dziękuję za wyjaśnienia. Ad vocem, pan prezes, bardzo proszę.
Wiceprezes NIK Mieczysław Łuczak:
Pani dyrektor, zanim zostałem posłem, następnie wiceprezesem NIK, byłem starostą, ale wcześniej diagnostą.
Znam problematykę. Jako starosta tworzyłem i organizowałem powiaty.
Nie zarzucamy, że został zatrudniony murarz, ale wskazujemy na różne zawody.
Pokazujemy bardzo wyraźnie, że nie zagwarantowano dodatkowych szkoleń dla tych ludzi.
Dlatego, słaby nadzór sprawowany przez starostów spowodował taką, a nie inną sytuację.
Dzisiaj, zamiast przerzucać się argumentami kto jest winien, powinniśmy wszyscy – rząd, Sejm, organizacje –
zastanowić się, jak rozwiązać problem.
Jeżeli stosowalibyśmy przepisy prawa, które nas obowiązują, z wyjątkiem zastrzeżenia napisanego przez pana Witka, że dobro klienta jest ważniejsze, nie byłoby takich przypadków.
Postęp istnieje, musimy za nim nadążyć i wiedzieć jak rozwiązać problematykę.
Dzisiaj państwo mówią: „bo NIK przedłożył, bo rząd nie zrobił, kto ma to zrobić?”. Nie.
Organizowałem struktury w swoim powiecie. Próbowałem sprawdzić jak wygląda sytuacja. Nie ma problemu, stacje
funkcjonują. W wielu powiatach sytuacja wygląda podobnie.
W 2009 r. sprawdziliśmy 21 powiatów i 86 stacji. Trzeba powiedzieć wyraźnie – to człowiek decyduje.
Zdajmy sobie sprawę i przestańmy opowiadać, iż przepisy są nieżyciowe.
Życiowe podejście do problematyki byłoby całkowicie inne.
Przy okazji nadzoru stwierdzamy, że z SKP wyjeżdża pojazd, który nie był w ogóle badany.
Kto jest winien – urządzenia, starosta, czy diagnosta?
25 maja 2017 @ 09:22
„Przy okazji nadzoru stwierdzamy, że z SKP wyjeżdża pojazd, który nie był w ogóle badany. Kto jest winien-urządzenia, starosta, czy diagnosta?”- cytat
A ja myślę, że właściciel bądź przełożony diagnosty, który zezwala na nadużycia i uczestniczy w tym procederze osiągając nie należne zyski. Bo jeżeli właściciel mówi- nie sprawdzaj tylko podbijaj, bo urządzenia i prąd kosztują- to czyja to wina?
25 maja 2017 @ 10:10
A dla mnie najbardziej stosowym komentarzem są słowa z tygodnika „NIE” należącego do J. Urbana, czyli cyt. „jaja kobyły”.
Bo, gdy p. Mieczysław Łuczak, wiceprezes NIK powiedział o sobie „ja, jako były diagnosta”, to się za głowę złapałem ze zdziwienia. Toż on tak szybko zapomniał, co, gdzie, w jakim otoczeniu prawnym i komu to robił na swojej ówczesnej SKP?
Zapomniał wół, jak cielęciem był?
Ja sądzę nadal, że ta pamięć tego urzędnika NIK jest wybiórcza, A ich cel jest polityczny.
Złe otoczenie prawne naszego zawodu powoduje złe nawyki – nie ma o czym dyskutować!
Tak wysoki urzędnik powinien być choć trochę wykształcony, a on zdaje się nic nie wiedzieć o niekonstytucyjności naszych przepisów.
Ani słowem się nie zająknął o tym, że propozycje rządowe pomijają naszą Rewolucyjną Dyrektywę, jakby żył w innym świecie, jakby był z Księżyca.
A słowom W. Witka z OSDS-u nadał całkiem inny sens, co jest skandalem samym w sobie u tak wysokiego państwowego urzędnika. W ten sposób prymitywnie zemścił się za wskazaną prawdę w piśmie OSDS.
to tak na gorąco
dP