maj 29 2017
O TDT NAPISALI
O TDT napisali w Dzienniku ZPP (Związku Powiatów Polskich) „Warto Wiedzieć”.
O postępowaniu zgodnym z prawem prawią/mówią w naszej branży wszyscy. Niewątpliwie jest to stan pożądany i także przez nas oczekiwany.
Ale prawda jest też taka, że nie od wszystkich oczekujemy w równym stopniu postępowania zgodnego z prawem. Zauważcie sami, że gdy obserwujemy pijaczków przed wiejskimi sklepami (serial Ranczo?), to po trosze akceptujemy i godzimy się z tym, że jeden z nich może postąpić niezgodnie z prawem (drobne kradzieże, bójka, nieobyczajne zachowania w miejscu publicznym, itd., itp., et’cetera.).
Jednak powszechnie obowiązującą zasadą jest też i ten fakt, że im wyższy jest status danej osoby, im wyższe zajmuje stanowisko, im wyższe zgłasza aspiracje, tym mamy większe oczekiwania o postępowanie zgodne z prawem. A, jak z tej perspektywy wygląda sytuacja z TDT, który przecież aspiruje do przejęcia kontroli/nadzoru nad całym naszym środowiskiem zawodowym?
Na posiedzeniu Sejmowej Komisji Infrastruktury w dniu 10 maja 2017 r. Dyrektor TDT p. Jan Urbanowicz powiedział, cyt.:
”TDT działa na podstawie i w granicach prawa, co jest zgodne z art. 7 Konstytucji RP, w związku z art. 6 Kodeksu postępowania administracyjnego i wszystkich aktów prawnych.”
Podobne słowa usłyszałem w telefonicznej rozmowie z warszawskim urzędnikiem TDT, gdy niedawno zadzwoniłem po roboczo-szkoleniowej konferencji w Krakowie. A do Warszawy zadzwoniłem dlatego, że na tej krakowskiej konferencji dowiedziałem się, że tamtejszy Oddział TDT wspiera stanowisko koniecznego dopełniania do lat 3-ech i do lat 5-ciu w tych wszystkich przypadkach, gdy robimy tzw. pierwsze BT pojazdu zagranicznego.
I powyższe stanowisko przyjąłbym z całym dobrodziejstwem inwentarza, gdyby nie ten oto znamienny fakt, że w innym Oddziale TDT zabraniają jakiegokolwiek dopełniania uważając, że nie ma dla tego typy praktyk podstawy prawnej (sic!).
Więc zapytałem się w Warszawie, który z ich Oddziałów TDT postępuje zgodnie z Prawem?
I usłyszałem wymijającą odpowiedź, że „TDT zawsze działa w granicach Prawa” (???).
Z tego punktu widzenia możemy przyjąć, że w TDT:
- albo nikt nie wie i nie rozumie, co oznacza słowo „Prawo”,
- oba te różne warianty (zakaz dopełniania i dopełnianie) są zgodne z (ich?) Prawem,
- albo specjalnie dezorganizują naszą pracę, zbijając na tym swój kapitał polityczny związany z zamiarem tworzenia nowej, drogiej, bo rozbudowanej terytorialnie struktury administracyjnej do kontroli naszego zawodowego środowiska,
- albo będą niczym „pijaczki z Rancza?”, więc zakładamy że mogą łamać Prawo .
Napisałem ten wstęp zainspirowany artykułem w Dzienniku ZPP (Związek Powiatów Polskich) Warto Wiedzieć pt. „Czy uda się zatrzymać stację kontroli pojazdów?” (tym razem nie chodzi o strajk i zatrzymanie SKP, ale o zatrzymanie nadzoru/kontroli w starostwie).
Na to pytanie ZPP odpowiadam: tak, Tak, TAK, uda się. Ale pod kilkoma warunkami. A jednym z istotniejszych jest zrozumienie, dlaczego nasi (?) urzędnicy chcą powierzyć nadzór nad naszymi SKP takiej instytucji, jaką jest obecne TDT (za sprawą naszego resortu transportu).
Z wszechobecną (?) i jednoznacznie propagandową narracją naszych (?) resortowych urzędników częściowo rozprawia się Autor tego artykułu. Spróbujmy więc podążyć za głównymi tezami zawartymi w tym artykule.
Wartą zaznaczenia prawdą jest podkreślenie, że sama kwestia przeniesienia nadzoru z rąk starostwa do TDT nie rozwiąże problemu „nie wykonywania przez cześć kierowców badań technicznych.” – co sugerują nasi (?) resortowi urzędnicy. I sam nie wiem, czy to jest postępowanie zgodne z Prawem. Bo w rzeczywistości to jest zadanie całkiem innych służ, inspekcji i straży, na które nasi (?) resortowi urzędnicy nie mają żadnego wpływu. A oprócz mylącej nomenklatury i niezgodności w ich uzasadnieniu projektu ustawy wskazać należy za Autorem, że starosta jest częścią administracji, więc powołując się na przepisy unijne może nadal pełnić ten nadzór!
A teraz, za Autorem tego artykułu, warto przedstawić prawdziwy obraz Transportowego Dozoru Technicznego (TDT) zawarty w raporcie NIK, gdzie stwierdzono, że:
- TDT „nie wykazywał […] inicjatywy w wykonywaniu dozoru nad pozostałymi urządzeniami znajdującymi się w ewidencji eksploatowanych urządzeń technicznych”. W efekcie w kontrolowanym okresie ponad 37 tys. (14%) zewidencjonowanych w TDT urządzeń nie posiadało ważnych badań technicznych i decyzji zezwalających na eksploatację.
- TDT „Mimo występowania przypadków nielegalnej eksploatacji urządzeń technicznych TDT tylko w ograniczonym zakresie podejmował wspólne działania ze służbami i inspekcjami realizującymi zadania dotyczące bezpieczeństwa pracy urządzeń technicznych oraz bezpieczeństwa przewozu towarów niebezpiecznych”.
- TDT „nie wykorzystywał w pełni także informacji otrzymywanych od innych podmiotów, o użytkowaniu urządzeń technicznych z naruszeniem przepisów o dozorze technicznym.”
I jak to się ma do rzekomego postępowania zgodnego z Prawem, o czym mówił p. J. Urbanowicz na posiedzeniu Sejmowej Komisji w dniu 10 maja br.?
A końcowe zdanie tego artykułu jest pytaniem „A według Państwa jak powinien wyglądać nowy model nadzoru nad badaniami technicznymi?”- http://wartowiedziec.pl/komunikacja-i-transport/42251-czy-uda-sie-zatrzymac-stacje-kontroli-pojazdow , które nie może pozostać bez odpowiedzi liderów naszego środowiska.
A ja nadal pozostaję przy definicji fachowca od administracji, czyli Prof. J. Starościaka, który w podręczniku akademickim „Zarys nauki administracji” już w 1971 r. wyłuszczył jasno, czym jest nadzór i w jaki sposób różni się od kontroli – http://www.diagnostasamochodowy.pl/2012/czy-ktos-nas-nadzoruje/
Więc przyjmę każdy nadzór nad naszym środowiskiem, który będzie związany z personalną odpowiedzialnością nadzorującego za jego jakość i końcowe oraz codzienne efekty nadzorowanego środowiska. I polecam tu także równoległe rozwiązanie proponowane przez dr Wiesława Czerwińskiego, czyli naszą Izbę zawodową.
I pozdrawiam
dziadek Piotra
– – – – – – – – – – –
Dziadek Piotra
30 maja 2017 @ 19:46
Jeszcze dwa/trzy zdania uzupełnienia.
Wracając do głównego wątku, czyli do odpowiedzi na pytanie, czy nastąpi zatrzymanie SKP pod nadzorem starostów.
Odpowiedzieć na to pytanie można dopiero wówczas, gdy wyjaśnimy sobie, że podstawową bolączką dotychczasowego „nadzoru” były sprzeczne i wzajemnie wykluczające się interpretacje prawne, a w ślad za tym sprzeczne i wykluczające się wzajemnie praktyki poszczególnych starostw.
Ta patologia urzędników samorządowych na poziomie starostwa nie dotyczyła tylko odległych od siebie jednostek samorządowych, ale bardzo często dotyczyła sąsiadów „przez miedzę”.
Nie było komu koordynować interpretacji, i co dalej idzie, praktyki urzędniczej.
Ja osobiście czekałem, aż rolę tego koordynatora zacznie spełniać ZPP, potem myślałem o OSSWK, potem miałem nadzieję na . . . .
I tak zeszły całe lata na tym oczekiwaniu na normalność . . .
Odpowiadając na zasadnicze pytanie uważam, że zatrzymanie nadzoru pod auspicjami starostwa jest możliwe, gdy usuniemy podstawową bolączkę dotychczasowego „nadzoru”, gdy znajdzie się wreszcie ten odważny podmiot, który oficjalnie ogłosi, że podejmie się roli koordynatora interpretacji i praktyki. A oprócz odwagi będzie miał jeszcze nieco (?) ogólnej wiedzy prawnej (trochę Konstytucji!) oraz w obszarze naszej ustawy PoRD.
I pozdrawiam
dP