maj 6 2016
INICJATYWY BRANŻOWE
Inicjatywy branżowe, czyli rozmowy w resorcie transportu, tablice rejestracyjne i jeszcze raz „angliki”.
I. Niektórzy się spotykają i rozmawiają.
W dniu 25 kwietnia br. z inicjatywy Prezesa Antoniego Dąbrowskiego z SPCM (Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych) odbyły się rozmowy z p. Jerzym Szmitem, który jest podsekretarzem stanu w MIiB. Inicjatorzy rozmów wnosili o nowelizację przepisów w sprawie dopuszczeń jednostkowych uważając, że dotychczasowe rozwiązania szkodzą branży. Omawiano także problematykę nowelizacji przepisów o rejestracji czasowej i wydawaniu tablic rejestracyjnych – komunikat poniżej.
Efektem spotkania są uzgodnienia, w wyniku których Ministerstwo zobligowało się powiadomić SPCM o swoich decyzjach w tych sprawach.
Niektórzy pracują i się spotykają, a inni na podobne inicjatywy czasu nie mają (?).
II. Tablice dealerskie.
Poruszoną wyżej problematykę poruszono także na konferencji w Krakowie (Dodatkowe BT bez TR?). A problemem wydawania tablic rejestracyjnych zajął się także ZDS (Związek Dealerów Samochodowych). Pisze o tym marcowy numer Nowoczesnego Warsztatu nr 3 (200). Z informacji tej wynika, że ZDS wystąpił do naszego (?) resortu transportu z inicjatywą Tablic Dealerskich – poniżej.
Z informacji tej wynika też, że nasz (?) resort transportu zdeklarował się także przedstawić projekt zmian w ustawie, który wprowadzi pojęcie cyt.: „profesjonalnego numeru rejestracyjnego”– do końca lutego br.!
No maszszsz, czyżby nasi (?) resortowi urzędnicy wywiązali się z deklaracji i tym razem naprawdę zdążyli?
Bo minął już luty, i minął także marzec oraz kwiecień, zaczął się maj, a my nadal wciąż słyszymy wyłącznie o błędnych z liternictwem TR lub o błędach z ich wydawaniem….
III. „Angliki” i krakowska inicjatywa stosownych wpisów w nasze zaświadczenia.
Wracam do tej sprawy, choć pisałem już o tej urzędniczej niedoróbce, którą rzekomo trzeba teraz w ramach „dobrej zmiany” (???) naprawić.
Chodzi tu o wpis w uwagi naszego zaświadczenia, z którego będzie wynikało, po której stronie znajdowała się kierownica w czasie BT na SKP – bez oceny tego stanu wynikiem „N”.
Chodzi o takie pojazdy, gdzie:
- z numeru VIN będzie wynikało, że ich producentem jest państwo z ruchem lewostronnym (kierownica po prawej stronie),
- z zagranicznego dokumentu będzie wynikało, że ostatnim krajem rejestracji był taki, gdzie jest ruch lewostronny.
Być może jest prawdą, że ktoś wreszcie musi zacząć porządkować ten bałagan prawny, którego autorami są nasi inżynierowie prawni z resortu transportu – https://www.diagnostasamochodowy.pl/2016/konferencja-w-krakowie-2/
A zastanawiając się nad ewentualnym wsparciem tej krakowskiej inicjatywy musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy są jakiekolwiek zagrożenia dla BRD wynikające z obecnego stanu rzeczy, czyli bałaganu? Jeśli tak, to czy to zagrożenie jest realne i możliwe do statystycznego ujęcia i do statystycznej oceny.
Ale niepodważalnym warunkiem naszego ewentualnego zaangażowania się jest oświadczenie nadzorujących nas urzędników, że z tego tytułu nie poniesiemy żadnych, Żadnych konsekwencji (niezgodność danych w DR z rzeczywistością, gdy nie będzie „N”-ki).
I pozdrawiam
dziadek Piotra
– – – – – – – – – – – –
6 maja 2016 @ 10:33
W sprawie przerabianych anglików.pytanie od młodego stażem UDSa. Kto z Kolegów podpisując sie pod pozytywnym BT takiego samochodu ma pewność, że przeróbka została wykonana prawidłowo? Mocowanie kolumny, pedałów, przeróbki instalacji elektrycznej i hamulcowej. Wszak mechanik mógł ulec sugestiom właściciela – ” panie ale żeby tanio wyszło” (kątówka i spawarka to podstawowe narzędzia przerabiacza i rupieć ze złomu jako dawca), a odpowiedzialność za to „tanio” spada na UDSa, który to przyklepie.
6 maja 2016 @ 18:51
Witam Kolegę Marka.
Ten b. ważny temat ma wiele odcieni i wątków.
Ale ja chciałbym, żeby nasi PT Czytelnicy zrozumieli jedno: nieodłączną i specyficzną cechą całej problematyki BRD jest ten oto fakt, że najpierw występują zagrożenia, a nasze decyzje i reakcje są wyłącznie wtórne.
Przykład: najpierw były wypadki na skrzyżowaniach, a potem pomyślano o zapobieganiu, więc postawiono stosowne znaki drogowe.
Jest to sprawdzona metoda od wielu dziesiątków lat. Zdecydowana większość z tego, co robimy dla BRD wynika z wcześniejszych negatywnych doświadczeń.
To dlatego pytam o statystyki wypadkowości pojazdów z przekładkami kierownicy.
Drugim ważnym zagadnieniem wiążącym się z tą tematyką są tzw. mity branżowe.
Przykładem takiego mitu branżowego, były informacje resortu transportu wbijane nam do głowy od bardzo wielu lat (jak się okazało były to zwyczajne insynuacje nie poparte wiedzą i doświadczeniem), że „angliki” będą horrorem na naszych drogach większym, niż ten, który aplikują nam corocznie motocykliści (sic!). I stało się to powodem, że rozpoczęto walkę z „anglikami” zamiast z motocyklistami, którzy nadal niczym muchy naszych drogach giną, co jest naszego (?) resortu transportu winą.
Podobne mity branżowe dotyczyły przekonania niektórych grup społecznych, że:
– rozwój motoryzacji spowoduje, że krowy przestaną dawać mleko (początki motoryzacji),
– instalacje gazowe w naszych pojazdach poruszających się po drogach publicznych są rzekomo „wybuchowe”,
– im starsze pojazdy, tym straszniejsze w skutkach powodują wypadki,
– wypadek drogowy pojazdu samochodowego określony w PoRD jest rzekomo tożsamy z wypadkiem zbiornika na gaz, który to wypadek tego elementu instalacji gazowej jest określony w ustawie dozorowej,
– PoRD może uregulować wszystkie aspekty i zagrożenia występujące na drogach,
– inżynierstwo z resortu transportu jest nieomylne,
– itp., itd., et’cetera.
Ponadto, nasz Kolega Marek pisze cyt.: „… Wszak mechanik mógł ulec sugestiom . . .”.
Mógł, ale czy uległ? Mamy na to dowody statystyczne lub inne, np. sporadyczne?
Przypominam: polski mechanik jest najlepszy w UE, a może i na świecie. Nawet, jeśli zrobił przekładkę, to angażowanie w ten problem całej branży jest bezzasadne, gdy nie mamy dowodów na zagrożenie, jakie z tego tytułu nastąpiło – jakiekolwiek.
Przecież z przekładkami mamy do czynienia od bardzo wielu lat, więc pytanie o statystyki jest ze wszech miar zasadne!
Jeśli nie mamy dowodów na realne występowanie tego problemu w kontekście zagrożenia dla BRD, to proponuję nie ulegać kolejnym mitom, tylko skupić się na zagrożeniach realnie występujących.
I, kto nie jest bity w ciemię, ten zajmie się np. niekonstytucyjnością naszych przepisów lub spalinami i zadymieniem!
Pozdrawiam serdecznie
dP
10 maja 2016 @ 22:06
Drogi Dziadku!
I z czego ten zachwyt nad spotkaniami ministerstwa z SPCM? I te zachwyty, że:
„Niektórzy pracują i się spotykają, a inni na podobne inicjatywy czasu nie mają”
Co niby te spotkania wnoszą do sprawy Panie Drogi?
Ja np. regularnie spotykam się z moim kolegą Zdziśkiem na piwie i rozmawiamy o obecnej sytuacji społecznej i politycznej w kraju. No rozmawiamy, dużo rozmawiamy na ten temat. Co to jednak wnosi do sprawy??
Piszesz Pan o rewolucjach związanych z tzw. „rejestracją profesdjonalną”. Przecież to jest projeky mający już kilka lat!! Nad czym ten zachwyt, skoro to nadal z poziomu „rozmów” nie ruszyło?
To ja nie wiem czy tak faktycznie warto się nad tymi „rozmowami” (o niczym) zachwycać…
Zachwycasz się Pan natomiast Panem Kuźmą i jego propozycjami nie mającymi żadnego poparcia w przepisach… To ja Panu przypomnę, że ten jegomość chciał Diagnostom zabierać uprawnienia za nie wpisywanie poziomu emisji spalin na zaświadczeniach. Co z tego, że to bezprawne było? Przecież w imię ochrony środowiska to było, więc słusznie! Co nie?!
Trzym się Pan Dziadku 🙂
11 maja 2016 @ 09:22
Drogi Anonimie i kolego Zdziśka!
Mnie także nie zachwycił ten wpis. To tak na dziś, bo nie tracę jeszcze nadziei, że coś się tu zmieni. Ale po kolei:
Bo ja osobiście nie akceptuję takiej oto postawy życiowej, jako niemądrej i niezdrowej, że rozmowy domowe lub przy piwku „ze Zdziśkiem” mają nam rozwiązać jakiekolwiek problemy zawodowe. Postawa życiowa nastawiona na „nicnierobienie” jest nie do zaakceptowania dla tego, kto nie jest bity w ciemię.
A, że efekty postawy aktywnej nie zawsze nas zadawalają (brak skuteczności działania naszych organizacji), to już jest inna para kaloszy i innym razem napiszę o tym swoje 5 groszy. Chociaż sami przyznacie, że już nie jeden raz pisałem i wskazywałem, jak to się robi . . .
I dalej krakowski problem, bo np. „Pan Kuźma coś tam chciał zabierać . . .”:
Chciał, czy zabrał? Czy można mieć do kogoś pretensję za to, że coś chce?
Ponadto, kto z nas jest bez jakichkolwiek wpadek/błędów niech pierwszy rzuci . . . .
Ale tego problemu nie można rozpatrywać bez wiedzy o tym, jaka jest skala zagrożenia naturalnego środowiska w Krakowie. I w Krakowie coś z tym próbują robić, zaś w innych miastach tylko z tym Zdziśkiem pod tą budką ten Anonim każdego dnia . . .
Czy jeszcze długo tak się da (wątroba)?
Pyta i pozdrawia trzymający się
dP