mar 27 2015
SKO WROCŁAW
SKO Wrocław, czyli Samorządowe Kolegium Odwoławcze w składzie: przewodniczący Krzysztof Sobieralski, członek Paweł Artymionek, sprawozdawca Łukasz Falkowski w trakcie kapturowego posiedzenia negatywnie rozpatrzyło odwołanie naszego Kolegi od decyzji tamtejszego Prezydenta o odebraniu uprawnień.
Jest to już taki kolejny wyrok kapturowy w nieodległej historii naszego środowiska.
Zastanawiam się, czy my w Polsce nie mamy prawa do dobrej administracji? Czy wszyscy musimy wyjechać z tego Kraju?
Parę już razy krytycznie pisałem o tej przykrej tradycji, z jaka mamy do czynienia w odniesieniu do naszego środowiska, np. http://www.diagnostasamochodowy.pl/2014/procesy-kapturowe/
Tą przykrą tradycją, rodem ze średniowiecza (np. sądy inkwizycji) są tzw. wyroki kapturowe, gdzie osądzany nie zna swoich oprawców lub oni sami nie chcąc być widzianymi przez osądzanego zakładali kaptury na głowę.
W tej opisywanej dziś sprawie (poniżej), jak i w poprzednich nietrudno zauważyć, że i tym razem organ odwoławczy, jakim jest wrocławskie SKO nie tylko uchybił obowiązkowi przestrzegania zasady czynnego udziału strony w postępowania, określonemu w polskim prawie. Oni prawdopodobnie nie wiedzą do dziś (nie uczą się?), że tym samym naruszyli prawo UE, które ma pierwszeństwo przed naszym zaściankiem urzędniczo-prawnym. Prawdopodobnie jest to wynik tej specyficznej wrocławskiej urzędniczej mentalności (pozostałości genetycznie ze wschodu?), przejawiającej się nie tylko brakiem wiedzy, ale pewną prymitywną i prostacką postawą w podejściu do obowiązujących przepisów.
Bo zasada czynnego udziału strony w postępowaniu nakłada na organu administracji określone obowiązki, a mianowicie zagwarantowanie stronie:
- czynnego udziału w każdym, W Każdym stadium postępowania,
- możliwości wypowiedzenia się co do zebranych dowodów i materiałów przed każdym wydaniem każdej decyzji,
- możliwości wypowiedzenia się co do zgłoszonych żądań.
Z zasady tej wynika więc prawo strony „do ostatniego słowa” i respektowania jej uprawnienia określanego sloganem „nic o stronie bez strony”, co nakazuje art.140 k.p.a. w odniesieniu do postępowania odwoławczego. To wrocławskie SKO miało obowiązek uwzględniać specyfikę konkretnej sytuacji. Organ odwoławczy, jakim jest ten skład SKO, miał obowiązek zbadać zasadność merytoryczną odwołania i ponownie rozstrzygnąć tę samą sprawę! Ale im się nie chciało, bo chyba uważają, że od państwa za małe pieniądze mają (?).
Trzeba wiedzieć, że nasz Kolega powinien mieć możliwość:
„wypowiedzenia się nie tylko co do przeprowadzonych i zebranych dowodów, ale również co do zupełności postępowania dowodowego i kompletności zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego. W związku z tym nie ma znaczenia fakt, na jakim etapie postępowania zgromadzono dowody, lecz istotny jest fakt, że ma nastąpić wydanie decyzji, które w każdym przypadku powinno być poprzedzone wyznaczeniem stronie terminu do wypowiedzenia się w sprawie zebranego materiału dowodowego, niezależnie od tego , czy we wcześniejszych fazach postępowania strona mogła skorzystać z tego uprawnienia.”[1]
Dla oceny przestrzegania przez to wrocławskie SKO zasady czynnego udziału strony w postępowaniu odwoławczym nie ma żadnego znaczenia fakt, czy organ II instancji przeprowadził uzupełniające postępowanie dowodowe. Takiej przesłanki nie formułuje przepis art.10 k.p.a., jak i przepisy rozdziału 10 Działu II K.p.a. regulującego postępowanie odwoławcze.[2]
Należy zwrócić uwagę temu SKO, że sięgając do wykładni funkcjonalnej przepisu art. 10 § 1 k.p.a. w związku z art.140 k.p.a., iż celem tego unormowania nie jest umożliwienie wypowiedzenia się stronie jedynie co do dowodów, które przeprowadził organ odwoławczy, lecz umożliwienie ostatecznego wypowiedzenia się bezpośrednio przed wydaniem decyzji odnośnie do całości zebranego w toku całego postępowania administracyjnego materiału dowodowego.
Praktyka kapturowych sądów (nie tylko!) administracyjnych doprowadziła do pozbawienia strony prawa do „ostatniego słowa”, co stanowi naruszenie ogólnej zasady czynnego udziału stron w postępowaniu administracyjnym. Sytuacja, w której strona po wniesieniu odwołania od decyzji pierwszej instancji pozbawiona jest możliwości uczestniczenia w procesie odwoławczym jest sytuacją naganną i godzi w podstawowe prawo strony do czynnego udziału w toczącym się postępowaniu.
Wymaga też podkreślenia, że powyższa zasada została również wyartykułowana w uchwalonym w dniu 6 września 2001r. przez Parlament Europejski, Europejskim Kodeksie Dobrej Administracji (KDA), którego przepis art.16 normujący prawo wysłuchania i złożenia oświadczeń , w ustępie 2 ustanawia zasadę, wedle której
„w przypadkach, w których może zostać wydana decyzja dotycząca praw lub interesów jednostki, ma ona prawo przed podjęciem decyzji przedstawić swoje uwagi na piśmie i w razie potrzeby przedstawić swoje spostrzeżenia„.
Powyższe zalecenia KDA mogą stanowić wskazówkę przy interpretowaniu obowiązujących przepisów, szczególnie, że wskazania tegoż kodeksu współbrzmią w wielu miejscach z przepisami polskich postępowań administracyjnych. Zbliżone gwarancje dla uprawnień stron w polskim postępowaniu administracyjnym przewiduje Kodeks postępowania administracyjnego w przepisie art.10 §1.[3]
Dziadek Piotra
– – – – – – – – – – – – –
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
[1] IV SA/Wr 351/08 – Wyrok WSA we Wrocławiu z 2009-01-29
[2] Ograniczenie tego uprawnienia może wynikać jedynie z wyraźnego wskazania ustawodawcy wyrażonego w przepisie, a taki, poza wyjątkami wyliczonymi w § 2 art.10 k. p. a nie istnieje. W oparciu o wykładnię systemową należy wnioskować, że wprowadzone wyjątki od reguły stosowania § 1 art.10 k.p.a. mają charakter wyczerpujący i wykluczają ich rozszerzanie.
[3] Na podstawie IV SA/Wr 351/08 – Wyrok WSA we Wrocławiu z 2009-01-29
diagnostyk
27 marca 2015 @ 07:05
Autor zapomniał napisać za co zabrali te uprawnienia
biker100
27 marca 2015 @ 09:38
Może dlatego, że clou tematu dotyczy urzędów, urzędników i ich działalności. Bynajmniej ja tak odebrałem treść tekstu autorstwa dp.
dP
28 marca 2015 @ 14:02
Tak właśnie, jak to stwierdził Kol. „Biker100” (dzięki!) – takie miałem intencje.
A do problemu bezzasadnie odbieranych uprawnień we Wrocławiu – siłą rzeczy – będziemy jeszcze musieli niejednokrotnie chyba wrócić z uwagi na skalę zjawiska.
pozdrawiam
PyK
7 czerwca 2016 @ 22:39
A niby w jaki sposób SKO nie spełniło Pana prawa do czynnego udziału w postępowaniu? Zakazali Panu dostępu do akt sprawy? Uniemożliwili stawienie się na rozprawie? Jeśli tak, proszę skierować skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jeśli nie, proszę nie wylewać frustracji i uszanować decyzję.
dziadek Piotra
8 czerwca 2016 @ 09:19
Nie wiem, kto jest adresatem tych pytań. Ale myślę, że sprawa jest tak prosta, że każdy potrafi odpowiedzieć.
Ponadto, jeśli nasi PT Czytelnicy nie wiedzą czegoś, to koniecznie należy wyjaśniać, wyjaśniać i wyjaśniać . . .
A więc zaczynamy:
I. „A niby w jaki sposób…”
Wyrok tego SKO był „kapturowy”, więc też bez powiadomienia o terminie sprawy. I właśnie ten fakt przesądził, że nasz kolega nie miał możliwości czynnie uczestniczyć w postępowaniu.
II. „Uniemożliwił stawienie się na rozprawie?”
Tak właśnie, kapturowe wyroki uniemożliwiają uczestnictwo w rozprawach.
III. „Proszę skierować skargę”.
Z tego co wiem, to skarga była skierowana.
IV. „Frustracje i szacunek”.
Nie można mieć szacunku dla kapturowych decyzji. Te średniowieczne praktyki przeniesione do III RP w XXI wieku muszą, Muszą, MUSZĄ budzić nasz sprzeciw. musimy podjąć wysiłek naprawy naszego sądownictwa administracyjnego, które mentalnie tkwi w średniowiecznych praktykach sądów kapturowych. W żadnym wypadku nie może tu być mowy o szacunku lub zgodzie na takie sądowe patologie.
I pozdrawiam
dP
Radca
16 października 2020 @ 10:55
Warto zauważyć, że w tej sprawie Sąd przyznał rację SKO, a zatem artykuł jest zwykłym pomówieniem.