cze 9 2015
CZYJ JEST OSDS
Czyj jest OSDS? Ich, czy nasz?
Ostatnio wrócił odgrzany temat, o którym już nieco zapomniałem. Sprowadza się on do pytania, jakim prawem pisząc o OSDS-ie używam słów „nasz”? Pytanie to zadał mi Kolega Krzysztof Wieczorek, członek OSDS-u – https://www.diagnostasamochodowy.pl/2015/nadzieja/
Więc postanowiłem wedle mojej/naszej starej zasady, że Wy pytacie, a ja odpowiadam . . . .
A jeśli nie nasz OSDS, to czyj?
„Ich”, czyli obcych nam? Czy członkowie OSDS-u są z innej planety lub nie są naszymi Kolegami? Przecież nieliczne wyjątki 2 – 3 kolegów pisanych przez małe „k” tylko potwierdzają tylko tę regułę.
Jeśli Koledzy i członkowie OSDS-u nie są „nasi”, to może oznaczać, że są wyłącznie na usługach właścicieli SKP? No chyba nie!
Ale to zagadnienie ma jeszcze szerszy wymiar. Bo OSDS nie należy tylko do jego obecnych członków. Zbyt wielu Kolegów włożyło swój istotny wkład w powstanie tej organizacji, żeby obecni członkowie mieli prawo zawłaszczyć ją tylko dla siebie.
Więc nieco przypomnę tylko, że:
- już około 2005 r. na forum Norcomu rozpoczęła się dyskusja o potrzebie powołania naszego zawodowego przedstawicielstwa (patrz archiwa Norcom-u). Bez tej dyskusji do dziś o OSDS nikt by nie słyszał. W tym znaczeniu Koledzy Dyskutanci mają także swój wkład w powstanie naszego OSDS-u, a tym samym OSDS jest także ich organizacją, z którą mają prawo się utożsamiać.
- w 2010 r. już było widać, że dotychczasowe 5 lat jałowej dyskusji nigdy nie przekształci się w realizację tych postulatów, bo ani w Poznaniu, ani w Warszawie lub w Łodzi nie ukształtowała się koleżeńska grupa, która by miała odwagę, Odwagę zaryzykować i założyć to nasze stowarzyszenie. Sam do tego wracałem w 2011 r. pisząc np. https://www.diagnostasamochodowy.pl/2011/gdzie-sa-te-chlopy-z-tamtych-lat/
- to dlatego, tu na Dolnym Śląsku założyliśmy SDS z Kolegami, którzy się nie bali wyzwań. Była to organizacja w formie stowarzyszenia zwykłego. I nie jest to jedyna cenna branżowa i dolnośląska inicjatywa (dalej OSDS, potem Konkurs „Mistrz Diagnostyki”). A plan był taki, aby to zwykłe stowarzyszenie przekształcić w stowarzyszenie rejestrowe (z KRS-em), aby mogło zarobić na swoje utrzymanie (składka miała mieć symboliczne i raczej psychologiczne znaczenie). I ten plan naszego SDS-u został w większości zrealizowany, więc nasze działania były SKUTECZNE. Na boku zostawmy dyskusję, dlaczego obecny Zarząd OSDS nie chce ulżyć członkom i zarobić na utrzymanie Stowarzyszenia.
- A wracając do meritum stwierdzić jednoznacznie trzeba, że bez naszego SDS-u nigdy, Nigdy, NIGDY nie powstał by OSDS. W tym znaczeniu członkowie SDS-u mają prawo utożsamiać się (choćby z tytułu dziedzictwa) z naszym OSDS-em nawet wówczas, gdy nie są jego członkami. I niezależnie od tego, czy zostali wyrzuceni, jak ja, czy też nikt ich nie zaprosił do kontynuacji przynależności, czego odmówił/zaniechał – z pychy, celowo i bez logicznego uzasadnienia! – Wasz Prezes, częściowo tracąc tym samym jakąś gromadkę członków starego SDS-u.
To w starym SDS-ie stworzono statutowe podwaliny dzisiejszego OSDS-u, to członkowie SDS-u przekazali swoje własne biedne składki członkowskie na rzecz obecnego OSDS-u, to do SDS-u przyszło zaproszenie do udziału w grupie roboczej, które z mojej inicjatywy przebukowano w Ministerstwie na ówczesny Zarząd OSDS-u. Wasz obecny Prezes nie wniósł nic lub niewiele do tych wysiłków przejmując cudze dzieło, więc to raczej on nie ma prawa do używania słów „nasz” OSDS. - Czynione przez Zarząd OSDS-u próby odcięcia się od tego dziedzictwa i tej branżowej historii są podobne do prób wmawiania Polakom w PRL-u, że nie było II RP w okresie międzywojennym, a jeśli już była ta II RP, to nic istotnego nie wniosła do historii naszego Narodu i Państwa. Próba oderwania się od tradycji II RP, którą czyniono w PRL-u skończyła się dla jej propagatorów porażką.
- Wkład pracy (od wkładu intelektualnego w postaci samego pomysłu, poprzez ideę bezkolizyjnego funkcjonowania w internecie w okresie przejściowym, do szczegółów prawnych rozwiązań w Statucie), jaki od 2005 r. wszyscy włożyliśmy w tworzenie OSDS-u upoważnia nas do stwierdzenia, że to jest także nasze dziecko. W tym znaczeniu OSDS jest nasz i tak już pozostanie, jak i historia II RP jest już także naszą, Naszą historią.
A podsumowując trzeba też zauważyć, że dotychczasowy Zarząd OSDS-u nie wymyślił/nie wniósł niczego nowego dla funkcjonowania naszej branży, o czym nie mówiliśmy lub czego nie robiliśmy wcześniej na naszych SDS-owych forach i spotkaniach w Kutnie i w Leszczynku. W tym znaczeniu żeruje cały czas na cudzym dorobku, nie potrafiąc przekuć tego dorobku na sukces. Miejmy nadzieję, że nowy skład Zarządu nada jego poczynaniom nowej świeżości i stworzy przesłanki do stwierdzenia, że:
- potrafią wykorzystać dotychczasowy dorobek Kolegów lub
- wypracowując swoje autorskie pomysły potrafią je przekuć na sukces naszego OSDS-u.
I pozdrawiam
dziadek Piotra
9 czerwca 2015 @ 14:04
Wyjaśnijmy sobie kilka rzeczy zgodnie z zasadą:
„zasady, że Wy pytacie, a ja odpowiadam . . .”
w kontekście:
„Czy członkowie OSDS-u są z innej planety lub nie są naszymi Kolegami?”
Więc wyjaśnij mi czy jesteś moim kolegą zwłaszcza w obliczu swojego zachowania w sklepie kiedy spotkałem ciebie twarzą w twarz i powiedziałem „dzień dobry” Może opiszesz zachowanie swoje wobec szumnie tu używanego słowa „kolegi”. Jeżeli nie masz odwagi to ja przytoczę twoje zachowanie obróciłeś się do mnie plecami i oddaliłeś w pośpiechu. Czy tak postępują koledzy?
Czy jeżeli współpracowałeś z kimś przez pół roku i widziałeś go 6 razy to uprawnia, że do stwierdzenia koledzy?
Następne stwierdzenie
„Bo OSDS nie należy tylko do jego obecnych członków. Zbyt wielu Kolegów włożyło swój istotny wkład w powstanie tej organizacji, żeby obecni członkowie mieli prawo zawłaszczyć ją tylko dla siebie.”
Może wyjaśnisz kto włożył trud w założenie OSDS – czyżbyś miał to być ty?
Dla wyjaśnienia odpowiedz na kilka pytań:
Kto zorganizował zebranie założycielskie?
Czy ty chciałeś, żeby organizacja nazywała się (czy w ogóle dopuszczałeś taką myśl) OSDS
Przez kogo okres rejestracyjny OSDS trwał tak długo? (Dla przypomnienia – kto chwalił się o posiadanej wiedzy rejestracyjnej KRS o prawnej już nie wspomnę.)
Na kim członkowie OSDS – poznali się szybko, że jest osobą nie godną bycia w szeregach OSDS? W dodatku jak tu piszesz wyrzucili?
Jakie plany zostały zrealizowane SDS bo piszesz:
„A plan był taki, aby to zwykłe stowarzyszenie przekształcić w stowarzyszenie rejestrowe (z KRS-em), aby mogło zarobić na swoje utrzymanie (składka miała mieć symboliczne i raczej psychologiczne znaczenie). I ten plan naszego SDS-u został w większości zrealizowany, więc nasze działania były SKUTECZNE: „
Kto z SDS podjął się realizacji tego planu – bo ja nie przypominam sobie, żebym był członkiem SDS.u.
Jeżeli tego podjedli się członkowie SDS to dla czego piszesz:
„czy też nikt ich nie zaprosił do kontynuacji przynależności,” (w domyśle członków SDS, żeby nie było wątpliwości)
Tak na marginesie: Jeżeli coś jest kontynuacją to nikogo się nie zaprasza tylko kontynuuje przynależność
Czy to jest na zasadzie Błażej Kowalski wymyślił ZZSD: :
https://www.diagnostasamochodowy.pl/zwiazek-zawodowy-diagnostow-samochodowych/ i Jeżeli takowy powstanie to będzie to zasługa Błażeja Kowalskiego ? A może SDS-u?
Dlaczego jeżeli OSDS jest i twój – jak twierdzisz – to nie używasz logo Stowarzyszenia na swojej stronie? – czy nie utożsamiasz się ze statutem – czy też jest jakaś strona nieoficjalna OSDS-u?
Piszesz bardzo jasno:
„W tym znaczeniu członkowie SDS-u mają prawo utożsamiać się (choćby z tytułu dziedzictwa)”
Może napiszesz co „odziedziczył” OSDS po SDS. Może Prezesa, którego po dwóch miesiącach działalności „wyrzucono” z organizacji (nawiasem mówiąc w organizacji SDS nikt tego nie umiał zrobić
Czy masz może na myśli spuściznę jednomyślność – jedna myśl Kowalskiego (jeden głos stanowi o jednomyślności, ale tylko przy jednej osobie, ale tak pojęta jednomyślność w gronie osób – to sarkazm)
Co jeszcze jaką spuściznę – może masz na myśli delikatnie mówiąc zdenerwowanych diagnostów” którzy powiedzieli, że już nigdy się nie zapiszą do żadnej organizacji?
Piszesz „jaki od 2005 r. wszyscy włożyliśmy w tworzenie OSDS-u”
Czy to znaczy, że mieliście się tak miał się docelowo nazywać SDS? Już Błażej Kowalski „jasnowidz” wiedział jak się będzie nazywało stowarzyszenie, którego zebranie założycielskie zwołał Waldemar Witek?
Napisz co osiągnął SDS – pochwal się zgodnie z tym co piszesz:
„W tym znaczeniu żeruje cały czas na cudzym dorobku, nie potrafiąc przekuć tego dorobku na sukces”
Sukces skłócenia środowiska diagnostów?
Piszesz:
„Czynione przez Zarząd OSDS-u próby odcięcia się od tego dziedzictwa i tej branżowej historii”
To nie są próby odcięcia – bo nie ma od czego się odcinać – OSDS jest pierwszym Ogólnopolskim Stowarzyszeniem Diagnostów Samochodowych.
Nie rozumiem jak można pisać i utożsamiać się z działalnością OSDS twierdząc, że Prezes jest be i dalej piszesz wprost: „Wasz Prezes” – czyli kogo?
Z wiedzy posiadanej przez mnie to wszystko co osiągnął OSDS jest za rządów jednego Prezesa. Czy twierdzisz może że OSDS – nic nie osiągnął?
Na szczęście jesteś Ty – który żeruje na dorobku OSDS-u
Na szczęście jesteś ty – który jako członek SITK Zagłebia Miedziowego – jedzie na plecach NOT-u
Na szczęcie – a może nieszczęście jesteś ty prowadzący jakąś stronę, która nie wiadomo czym jest?
I wierz mi że twoje odczucia co do mojej osoby nie powinny, a jednak są utożsamiane z tak poważną organizacją jaką jest OSDS.c
Nie dziwię się twojej zawiści zwłaszcza, że pomimo twojej kreciej roboty mi się udało stworzyć organizację – tobie niestety to nie wychodzi.
Rozumiem w tym kontekście żal do całego świata i próby na siłę nazwania swoim kolegą- bo ich po prostu nie masz.
Oświadczam, że nigdy nie byłem członkiem SDS.
Oświadczam, że nie jestem kolegą Błażeja Kowalskiego i nie życzę sobie, żeby wobec mojej osoby takie zwrotu używał.
Uważam też że działalność Błażeja Kowalskie vel DziadekPiotra jest dobrze opisane przez Pana Jacka Żakowskiego na temat polskiego dziennikarstwa – „Jakaś grupa osób, którym nie udało się w dziennikarstwie, po prostu zabrakło im pracowitości i talentu odkryła, że pisząc kłamstwa można bardzo dobrze zarobić”.
Choć tak na marginesie bał bym się nazwać Błażeja Kowalskiego dziennikarzem – bo i do tego nie wystarczy założyć swojego bloga.
Waldemar Witek
10 czerwca 2015 @ 07:12
Więc tak . . .
Stosuję od dość dawna taką klasyfikację inspektorów UDS-ów:
1/. Kolegów, które to słowo piszemy przez duże „K”
lub
2/. tych, o których piszemy przez małe „k” (jest ich w naszym OSDS 2 – 3 osoby).
I tej drugiej grupie kolegów (przez małe „k”), jak nie chcemy, to nie zawsze musimy podać rękę lub porozmawiać.
A dalej nie rozumiem, bo brak mi merytorycznej odpowiedzi na postawione pytanie o to, czyj jest wreszcie ten OSDS?
Czy jest to także sukces całego naszego środowiska, czy tylko jego obecnego Prezesa, który cyt. „nigdy nie był członkiem SDS-u”?
pyta i pozdrawia
dP
10 czerwca 2015 @ 09:16
Czyżby zmiana zasad, które sam ustaliłeś:
„My pytamy ty odpowiadasz?”.
Podtrzymuję:
„Oświadczam, że nie jestem kolegą Błażeja Kowalskiego i nie życzę sobie, żeby wobec mojej osoby takie zwrotu używał.”
Czy to przez małe „k”, czy to przez duże „K” czy też przez „k” we wzorki.
Nie życzę sobie!
Więc do roboty i odpowiadaj – ja tylko dostosowałem się do twoich zasad i zadałem pytania. Nie dość tego starałem się podpowiedzieć, żebyś miał łatwiej przy odpowiadaniu.
Jeżeli wypełnisz swoje obowiązki – z których zawsze umiałeś się wykręcić na zasadzie „Jak się weźmiecie to zrobimy” – odpowiesz na pytania, być może podyskutujemy dalej.
Waldemar Witek
10 czerwca 2015 @ 11:36
No tak . . ., no tak . . .
Nasz kolega Prezes W. Witek nigdy nie odpowie merytorycznie, bo ma kłopot.
Ten kłopot polega na tym, że wypowiadając się z wyczuwalną pogardą cyt. „nigdy nie byłem członkiem naszego starego SDS-u” chce, aby inni Koledzy zapisywali się do nowego naszego OSDS-u.
Teraz ma pretensje do innych, gdy sam niedawno postępował tak samo jak ci Koledzy, którzy dziś z jakiegoś powodu nie wstępują do naszego OSDS-u . . .
Więc wreszcie proszę już merytorycznie, czyj jest ten nasz nowy OSDS?
pyta i pozdrawia Kolegów i kolegów
dP
10 czerwca 2015 @ 12:31
Czytaj słowo pisane ze zrozumienie
„Nasz kolega Prezes W. Witek”
Nie życzę sobie żebyś mnie nazywał kolegą – napisałem to trzy razy, a ty jak ten przysłowiowy „osioł”
Proszę też nie pisać kłąmstw:
„nigdy nie byłem członkiem naszego starego SDS-u”
Bo gdybyś znał troszeczkę podstaw logiki to byś wiedział, że „nigdy nie byłem członkiem” gryzie się z „członkiem naszego starego SDS-u”
JA NIM NIE BYŁEM i proszę tego nie INSYNUOWAĆ
Przypominam zasady jakie wprowadziłeś:
A może je sam przypomnij te zasady – KTO tu na blogu jest osobą pytającą?
Bo to ja – Waldemar WItek – występuję zmuszony przez kolegów – w roli czytającego zadającego pytania.
Więc kto tu jest osobą odpowiadającą?
Przypomnę tylko twoją wypowiedź, gdybyś nie umiał przeczytać czwartej linijki TWOJEGO artykułu, chyba, że go napisał Natasza, więc niech on odpowiada.
cytuję:
„Więc postanowiłem wedle mojej/naszej starej zasady, że Wy pytacie, a ja odpowiadam . . . .”
Rozbierz to zdanie na czynniki pierwsze i odpowiedz co autor miał na myśli.
PROSZĘ
10 czerwca 2015 @ 13:11
„Przypomnę tylko twoją wypowiedź, gdybyś nie umiał przeczytać czwartej linijki TWOJEGO artykułu, chyba, że go napisał Natasza, więc niech on odpowiada.
cytuję:
„Więc postanowiłem wedle mojej/naszej starej zasady, że Wy pytacie, a ja odpowiadam . . . .”
Rozbierz to zdanie na czynniki pierwsze i odpowiedz co autor miał na myśli.
PROSZĘ”
Waldku! Nie mój artykuł więc nie moje słowa. Niech autor odpowie sam co miał na myśli. Moja osobista refleksja w tym temacie jest następująca. Czyj jest OSDS? Z pewnością członków, którzy do niego przystąpili. Czy jest on „Nasz” dla wszystkich diagnostów? Niestety nie jest. Dlaczego nie jest? Oto zapytać wypadałoby samych diagnostów. Jeśli ma być ich, to nic nie stoi na przeszkodzie by złożyli deklarację przystąpienia do stowarzyszenia, z którym chcą się utożsamiać.
10 czerwca 2015 @ 13:39
Natasza pozwolisz, że skoro występujesz jako czytelnik przynajmniej nie zajmuj się odpowiedziami na pytania, które nie powinny mieć miejsca.
Czekam na odpowiedzi admina, dziadka Piotra, redaktora naczelnego, Prezesa SDS, założyciela ZZSD, wymieniać tytułami długo tylko niech znajdzie się ten co wprowadził zasady i jasno je wyartykułował i zacznie odpowiadać na pytania czytelników. Na niektóre wystarczy krótka odpowiedź TAK/NIE.
10 czerwca 2015 @ 15:38
No cóż, jak widać sprawa rozwija się . . . .
1.
Dziękuję Koledze „Natasza”, że zechciał podjąć się próby merytorycznego powrotu do właściwego tematu, jakim jest tytuł artykułu. Przypominam więc ponownie „Czyj jest OSDS?”.
Wszędzie na naszych forach jest ten sam problem, że niektórzy nie potrafią rozmawiać merytorycznie, tylko sprowadzając PT Czytelników na manowce, wprowadzają wątki osobiste lub inne i nieistotne.
Stanowisko, że nasz kolega Waldemar Witek wie lepiej i najlepiej, jakie pytania należy zadawać, a jakich nie powinno się zadawać (z niewiadomych powodów!) uważam za nieco (?) „specyficzne”.
Rozumiem stanowisko Kolegi „Natasza”, że OSDS należy do jego członków. I akceptuję to stanowisko, co nie oznacza, że w ten sposób temat został wyczerpany. Bo treścią stawianego zagadnienia jest – moim skromnym zdaniem! – problem, na ile całe nasze środowisko identyfikuje się z naszym OSDS-em i dlaczego tak jest, jak jest obecnie?
Kolega „Natasza” pisze też, że o brak przynależności należy zapytać Kolegów Diagnostów (ankieta, zlecenie stosownych badań socjologicznych itp., itd., et’cetera). Też się z tą tezą zgadzam, ale mam tu swój autorski pomysł – uzupełniający! Bo moim skromnym zdaniem wystarczy zapytać o to jedynie naszego kolegę Waldemara Witka, który jest obecnym Prezesem OSDS. On to najlepiej wszystko wie, bo sam niedawno odmawiał przynależności do SDS-u, chociaż był o to proszony.
Więc nikt tak jak on nie rozumie lepiej motywacji tych wszystkich, którzy dziś odmawiają przynależności do naszego OSDS-u.
Może oni także czekają tylko na właściwą okazję . . . .
2.
A reszta spraw nie ma tu merytorycznego znaczenia, więc proszę już nie zamydlać podstawowego wątku . . .
I dziękując Koledze „Natasza”
pozdrawiam
dP
10 czerwca 2015 @ 15:39
Temat wstydliwy i obnażający charakter piszącego na tych stronach aż się boje zacytować tego określenia padającego tu na blogu bardzo często „interlokutor” – okopał się i w dodatku zakopuje ten temat coraz „NOWYMI” tematami.
Ambicje miał na prezesa – został członkiem, nawet zastępcą członka, dalej nie będę pisał.
10 czerwca 2015 @ 15:44
Na koniec – bo dalej nie ma co pisać. Są ludzie co mają swój świat.
Jest prawda historyczna i prawda Błażeja Kowalskiego.
Ja się na nim dawno poznałem, a wy drodzy czytelnicy?
10 czerwca 2015 @ 16:49
„…Dziękuję Koledze „Natasza”, że zechciał podjąć się próby merytorycznego powrotu do właściwego tematu, jakim jest tytuł artykułu. …”
Zostałem przywołany do tablicy, więc się wypowiedziałem. Może i nie potrzebnie, cóż… Nie dziwię się też reakcji Waldka. Zgodnie z zasadą „Każdej akcji towarzyszy reakcja”. Zareagował na niepotrzebne kwestie poruszone w artykule i odpowiedział pytaniami na pytania. Czy tak naprawdę nie za głęboko „wchodzisz w rolę” dziennikarza Błażeju? Podkreślić tutaj należy , że nie jest to tylko moja odosobniona opinia. Jest to również opinia diagnosty, z którym dość długo w dniu dzisiejszym rozmawiałem na temat poruszonych kwestii. Jesteś przede wszystkim diagnostą tak jak my. Spójrz więc na to z właściwszej strony. Jaki cel tak naprawdę zostanie osiągnięty przez udowadnianie i wytykanie błędów i potknięć? Padły słowa, które według mojej oceny paść nie powinny. Czy dalej będziecie brnąć w wzajemne animozje?
10 czerwca 2015 @ 17:01
„Czy tak naprawdę nie za głęboko „wchodzisz w rolę” dziennikarza Błażeju”
No żeś mnie rozbawił. Dziennikarz przygotowuje swój artykuł, a nie zadaje głupie pytania – bo mówią na głupie pytania są głupie odpowiedzi, ale w tym przypadku to nie działa.
Miałem Ciebie (Natasza) za bardziej inteligentnego. Bo pytanie które zadał Błażej Kowalski w swoim artykule jako tytuł nie powinno nigdy paść, mając minimum wiedzy na temat ORGANIZACJI NON-PROFIT.
Dałeś się wpuścić w maliny. Ale jestem to gotów zrozumieć zgodnie z maksymą:
„Nie dyskutuj z idiotą bo cię sprowadzi do swojego poziomu i pokona doświadczeniem.”
10 czerwca 2015 @ 17:38
Miałem Ciebie (Natasza) za bardziej inteligentnego. Bo pytanie które zadał Błażej Kowalski w swoim artykule jako tytuł nie powinno nigdy paść, mając minimum wiedzy na temat ORGANIZACJI NON-PROFIT.
Dałeś się wpuścić w maliny. Ale jestem to gotów zrozumieć zgodnie z maksymą:
„Nie dyskutuj z idiotą bo cię sprowadzi do swojego poziomu i pokona doświadczeniem.”
Czy postrzegasz moje wypowiedzi na pewno z właściwej strony? To, że OSDS jest organizacją non-profit nie mam najmniejszych złudzeń. Świadczą o tym wyraźnie zapisy statutowe (chyba nie muszę ich przytaczać). Zauważ, że to nie mój artykuł, któremu nie ja nadałem taki, a nie inny tytuł. Chcesz podkreślić, że z racji formy stowarzyszenia nie powinno znaleźć się pytanie w tytule „czyj jest”. OK! Zauważ jednak, że nie ma to tak naprawdę znaczenia jaki tytuł ma artykuł. Znaczenie mają jedynie kwestie w nim poruszone., do których się odniosłem. Ponadto, by rozwiać Twoje wątpliwości co do moich wypowiedzi zwróć uwagę, że OSDS zgodnie z zapisem statutowym jest :
„… Stowarzyszenie jest zrzeszeniem osób fizycznych, posiadających uprawnienia diagnosty samochodowego zgodnie z ustawą z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym …”
I w tym właśnie kontekście dla każdego jej członka jest i będzie ono „jego stowarzyszeniem”, dlatego też wyłącznie oni mogą powiedzieć, że OSDS jest „nasz”.
10 czerwca 2015 @ 17:51
Uważam, że czas najwyższy zakończyć wypowiedzi w tym temacie. Do niczego dobrego to nie prowadzi. Chcecie bić pianę? Proszę bardzo, ale beze mnie
10 czerwca 2015 @ 20:21
To, tak na gorąco, podsumujmy:
1.
Mam nadzieję, że nikt nie odbiera mi prawa do mojego własnego i osobistego zdania na powyższy temat, chociaż niektóre wypowiedzi mogą na to wskazywać. Bo ja nadal uważam, że OSDS jest jednak sukcesem całego i naszego UDS-owego środowiska, które było w stanie wygenerować takie elity, które doprowadziły do jego powstania i trwają przy tej idei. A obrażanie sie na twórców tej idei jest nie na miejscu.
2.
Z innych wypowiedzi wynika generalnie, że OSDS jest jednak „ich”, a nie „nasz”. To oczywiście pewien skrót myślowy. Ostatnie badania wskazują, że my w Polsce jesteśmy nieco (?) zaściankowi i nie lubimy „ich”, czyli obcych. Nie lubimy także elit, bo one nie są nasze, bo jesteśmy (może nie prości), ale bardziej prostolinijni – tak nam się przynajmniej wydaje. Obce nam są gry i gierki personalne, kto i dlaczego kogoś wyrzucił, żeby samemu w to miejsce (…).
Wszystko, co nie jest „nasze” nie jest też nam stosunkowo bliskie, bo jest „ich”. To chyba psychologia społeczna.
3.
Jest dość duża grupa ludzi, którzy są zbyt nieśmiali, aby zdecydować się na przynależność do jakiegokolwiek elitarnego Stowarzyszenia, które nie jest „nasze”, tylko rządzą w nim oni. Wejście do „ich” stowarzyszenia, to jakby wejście do Wielkiego Pałacu w naszych gumofilcach i umorusanych ciuchach. A jeszcze, gdy mamy świadomość naszych niedomogów (wykształcenie, wygląd, poziom wiedzy lub ogłady towarzyskiej, itd., itp., et’cetera), to już bariera wejścia do „ich” stowarzyszenia wydaje się tak wysoko, że nie do przejścia.
4.
Jestem też przekonany, że wokół nas jest bardzo wielu takich Waldków Witków z rozbujałym własnym ego, którzy nie wejdą do żadnej organizacji, która nie da im gwarancji błyszczenia w świetle. Przecież w SDS-ie nie wsparł nas nie tylko kolega Waldek Witek, ale i wielu innych branżowych obserwatorów, którzy tylko czekali na to, że może wreszcie przyjdzie ich moment na błyszczenie (…).
I tak do dziś czekają i obserwują. Mamy w branży wiele takich przykładów, gdzie wielu liderów nie weszło do istniejących organizacji i nie wsparło ich działania do czasu, aż nie znaleźli organizacji, w której mogli błyszczeć w świetle (pamiętacie wszystkich twórców Moveo?). Nie jeden raz pisałem, że indywidualiści, to nasze przekleństwo. Pod populistycznymi hasłami panoszą się po rynku nie tworząc wartości dodanej.
– – – – – – – – – – –
I – co najmniej! – te i nie wszystkie jeszcze okoliczności należy brać pod uwagę, gdy chce się rozważać powody rzekomo biernego czekania Kolegów. A gdy już to wszystko rozważycie, to zastanówcie się ponownie, czy w polskich warunkach nie lepiej jednak przyjąć, że OSDS jest nasz. Bo już kiedyś takie założenie dla SDS-u przyjęliśmy, chociaż i wówczas wynik 50 osób w 12 m-cy nie zwalał z nóg.
I pozdrawiam
dP
11 czerwca 2015 @ 22:28
No cóż wiedziałem, że nie odpowiesz więc pozwolisz, że jednak będę odpowiadającym i troszeczkę ci podpowiem:
Powiem szczerze, że zaczynasz już pisać z sensem, jednak dużo musisz jeszcze pracy w to włożyć. Jednak postanowiłem Ci pomóc, żebyś zobaczył co może wyjść z twojego tekstu (powyżej) jak się nad nim troszeczkę popracuje:
1. Bo ja nadal uważam, że OSDS jest jednak sukcesem całego i naszego UDS-owego środowiska, które było w stanie wygenerować takie elity, które doprowadziły do jego powstania i trwają przy tej idei
2.generalnie, że OSDS jest jednak „ich”, a nie „nasz”. To oczywiście pewien skrót myślowy (…)Obce nam są gry i gierki personalne
3. Jest dość duża grupa ludzi, którzy są zbyt nieśmiali, aby zdecydować się na przynależność do jakiegokolwiek elitarnego Stowarzyszenia. Wejście do stowarzyszenia, to jakby wejście do Wielkiego Pałacu
4. Jestem też przekonany, że wokół nas jest bardzo wielu takich Waldków Witków
…………….
te i nie wszystkie jeszcze okoliczności należy brać pod uwagę, gdy chce się rozważać powody rzekomo biernego czekania Kolegów. A gdy już to wszystko rozważycie, to zastanówcie się ponownie, czy w polskich warunkach nie lepiej jednak przyjąć, że jest OSDS
i dziękując
pozdrawiam
Waldemar Witek
12 czerwca 2015 @ 10:49
W imieniu Zespołu Redakcyjnego proszę, nie klikajcie tyle razy każdego dnia, bo nam się serwer zwiesza, a firma dostarczająca usługi hostingowe chce nam zwiększyć miesięczne opłaty do 200 zł/m-c.
Proszę o zrozumienie
dP
13 czerwca 2015 @ 11:21
To nie wiedziałeś, że informacje wyssane z palca są chętnie czytane?
11 czerwca 2015 @ 22:31
No cóż wiedziałem, że nie odpowiesz więc pozwolisz, że jednak będę odpowiadającym i troszeczkę ci podpowiem:
Powiem szczerze, że zaczynasz już pisać z sensem, jednak dużo musisz jeszcze pracy w to włożyć. Jednak postanowiłem Ci pomóc, żebyś zobaczył co może wyjść z twojego tekstu (powyżej) jak się nad nim troszeczkę popracuje:
1. Bo ja nadal uważam, że OSDS jest jednak sukcesem ,które było w stanie wygenerować takie elity, które doprowadziły do jego powstania i trwają przy tej idei
2.generalnie, że OSDS jest jednak to oczywiście pewien skrót myślowy (…)Obce nam są gry i gierki personalne
3. Jest dość duża grupa ludzi, którzy są zbyt nieśmiali, aby zdecydować się na przynależność do jakiegokolwiek elitarnego Stowarzyszenia. Wejście do stowarzyszenia, to jakby wejście do Wielkiego Pałacu
4. Jestem też przekonany, że wokół nas jest bardzo wielu takich Waldków Witków
…………….
te i nie wszystkie jeszcze okoliczności należy brać pod uwagę, gdy chce się rozważać powody rzekomo biernego czekania Kolegów. A gdy już to wszystko rozważycie, to zastanówcie się ponownie, czy w polskich warunkach nie lepiej jednak przyjąć, że jest OSDS
i dziękując
pozdrawiam
Waldemar Witek