Pycha TDT oczami znanego dziennikarza – Tomasza Wróblewskiego.
Nasz miły Kolega Kuba przysłał nam/mi kolejne info, czyli link do ciekawego artykułu znanego dziennikarza.[1]
Artykułu ten ma tytuł „Wzorcowa historia biurokratycznej pychy.”. Opisano w nim bardzo czytelnie – na przykładzie TDT – dość powszechne nasze urzędnicze przywary, np. wielka pompa na rozpoczęciu i wielki skandal na zakończenie, włącznie z odwołaniem ze stanowiska szefa TDT.
I tak było w opisanym wypadku budowy portu LNG w Świnoujściu, który miał być otwarty w 2013 r., co się oczywiście (?!?!?!) nie udało. Zamiast uroczystego zakończenia mamy kolejne miesiące opóźnienia. A to wszystko, jak wynika z cytowanego artykułu, za przyczyną urzędniczej nadgorliwości – z TDT w roli głównej.
Ciekawie się rozpoczęło już pod koniec 2006 roku, gdy „Międzynarodowe konsorcjum, najlepsze firmy na świecie, projekty i organizacja pracy zaczerpnięte z doświadczeń całej Unii. Budowa miała być realizowana w oparciu o unijne dyrektywy (PED) określające parametry bezpieczeństwa i Jednostka Notyfikowana miała pilnować parametrów. Tak powstały najlepsze instalacje na świecie.”
Ale potem poszło już nieco gorzej, bo właśnie w tym momencie do akcji wkroczył TDT, aby wszystko popsuć. Bo w trakcie realizacji tego dużego projektu postanowili zmienić zasady gry. Zaczęli poprawiać (?) Unijne standardy budowy zbiorników na skroplony gaz (LNG), których nigdy wcześniej nie nadzorowali (sic!).
Dotychczasowe doświadczenie wynikające z podejmowania decyzji administracyjnych o dopuszczaniu (lub nie-) zbiorników na gaz w pojazdach samochodowych, okazało się zbyt małe.
Więc było prawdą rymowane stwierdzenie w tym artykule, że
„Nie znali się,
ale na wszelki wypadek wszystko kwestionowali.”
Nie mieli litości dla siebie, gdy ośmieszali swoją instytucję. Nie mieli litości dla terminów i przyjętych zobowiązań naszego Państwa. Nie mieli litości nawet dla uznanych producentów zbiorników, czyli dla firmy Saipem w Saint Quentin pod Paryżem, która robi to od wielu lat i wszędzie zgodnie z takimi samymi dyrektywami UE. Podobnie zachowywali się (nie mając litości) także w odniesieniu do naszej rodzimej firmy „Irene”. Pycha przysłoniła zdolność logicznego rozumowania.
I muszę tu powtórzyć za autorem tego artykułu, bo jest to rzecz zbyt ważna, aby ją pominąć. Chodzi mianowicie o to, że za każdą godzinę pracy inspektora, za przejazdy, itd., itp., et’cetera, TDT pobiera ustawową stawkę. A, gdy zdarzy się, że na budowę, czy do zakładów prefabrykacji rurociągów przyjeżdża po kilka osób z TDT (choć wystarczyłaby jedna), to za każdego dodatkowego inspektora trzeba dodatkowo zapłacić. A specyficzną ciekawostką związaną z funkcjonowaniem tej naszej (?) instytucji jest fakt, że licznie kontrolujący inspektorzy nie mieli żadnej mocy sprawczej (ubezwłasnowolnieni?), gdyż wszystkie dokumenty i decyzje akceptuje jedynie i jednoosobowo dyrektor TDT.
Autor tego artykułu podkreśla, że wszystkie wyżej opisane nieprawidłowości i wpadki, to i tak nic w porównaniu z kosztami opóźnień dokumentacji, oczekiwania na zgody, potwierdzenia, czy czekania, aż ci fachowcy (?) z TDT „zrozumieją co nadzorują”.
I na potwierdzenie swojej oceny autor artykułu przytacza opinię jednej z najlepszych firm na świecie, włoskiego TANKO, którzy przyznają, że nigdzie nie widzieli tak destrukcyjnego zachowania państwowej instytucji w tak ważnych projektach.
A ja, w przeciwieństwie do Autora tego artykułu nie uważam za zabawne, gdy dyrekcja TDT, chwaliła się wpływami ponad 8 mln zł. i wpłatą nadwyżek do budżetu. Bo jest prawdą, że gdy dyrektor TDT Jan Urbanowicz zapewniał w Sejmie, że „Państwo na nas zarabia”, to zapomniał podać drugą stronę tego medalu-bilansu. Chodzi o koszty ich szkodliwej działalności, także koszty społeczne. Systematyczny rozrost administracji urzędniczej, wzajemne dublowanie kompetencji, to rak toczący polską administrację.
A chirurga nadal nie widać . . . .
Dziadek Piotra
=================
P.S.
Bo ta/taka pycha mi przeszkadza. I myślę, że nie tylko mnie, ale także co mądrzejszym pracownikom TDT.
A jeśli jacykolwiek szefowie naszych branżowych instytucji mają jeszcze nadzieję, że wspieranie takiego TDT przynosi im zaszczyt, honor lub chlubę, to . . . I warto o tym pamietać, gdy obserwujemy niektórych szefów naszych branzowych organizacji, którym zabrakło odwagi w sprawie rzekomego fałszowania końcowego protokołu z prac „grupy roboczej”.
Od początku moim zamiarem było, aby dostęp do tej strony pozostał zawsze bezpłatny. Tak, jak i dostęp do wszystkich zamieszczanych tu tekstów.
Pierwotnie strona ta miała on należeć do SDS-u, potem do OSDS-u. Ale stało się inaczej i nie czas wracać do przeszłości.
Nie planuję żadnych ograniczeń dostępu ani żadnych opłat. Ale niestety, są i koszty prowadzenia tej strony. Dlatego, po 7-miu latach pisania, jeśli chcielibyście nas/mnie wesprzeć swoją dobrowolną wpłatą dowolnej wielkości/wysokości, to będzie mi/nam bardzo miło.
Wasze wsparcie będzie jednocześnie wsparciem naszego "wolnego słowa" w branży, choć zapewne pomoże w oczekiwanym rozwoju naszej strony. A plany mamy ambitne i ciekawe.
Jeśli się zdecydujecie, to bardzo proszę o wpłatę/datek na podane poniżej konta bankowe.
Z góry dziękuję za Wasze życzliwe wsparcie!
R. Błażej Kowalski
vel dziadek Piotra ("dP")
R. Błażej Kowalski,
Nazwa banku: PKO BP,
Tytuł wpłaty: na rozwój Informatora,
Nr konta 24 1020 3017 0000 2802 0073 3170
Redakcja
Tytuł
„Informator insp. UDS-a”
Adres siedziby redakcji
64-920 Piła, ul. Wenedów 7/15
Redaktor naczelny
Romuald Błażej Kowalski, ur. 27.01.1952 r. Wolsztyn; PESEL 52012713096, obywatelstwo Polska; zam. ul. Wenedów 7/15, 64-920 Piła
Wydawca
Romuald Błażej Kowalski, zam. ul. Wenedów 7/15, 64-920 Piła
Używamy plików cookies w celu optymalizacji naszej witryny i naszych serwisów.
Funkcjonalne
Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.
lut 17 2014
PYCHA TDT
Pycha TDT oczami znanego dziennikarza – Tomasza Wróblewskiego.
Nasz miły Kolega Kuba przysłał nam/mi kolejne info, czyli link do ciekawego artykułu znanego dziennikarza.[1]
Artykułu ten ma tytuł „Wzorcowa historia biurokratycznej pychy.”. Opisano w nim bardzo czytelnie – na przykładzie TDT – dość powszechne nasze urzędnicze przywary, np. wielka pompa na rozpoczęciu i wielki skandal na zakończenie, włącznie z odwołaniem ze stanowiska szefa TDT.
I tak było w opisanym wypadku budowy portu LNG w Świnoujściu, który miał być otwarty w 2013 r., co się oczywiście (?!?!?!) nie udało. Zamiast uroczystego zakończenia mamy kolejne miesiące opóźnienia. A to wszystko, jak wynika z cytowanego artykułu, za przyczyną urzędniczej nadgorliwości – z TDT w roli głównej.
Ciekawie się rozpoczęło już pod koniec 2006 roku, gdy „Międzynarodowe konsorcjum, najlepsze firmy na świecie, projekty i organizacja pracy zaczerpnięte z doświadczeń całej Unii. Budowa miała być realizowana w oparciu o unijne dyrektywy (PED) określające parametry bezpieczeństwa i Jednostka Notyfikowana miała pilnować parametrów. Tak powstały najlepsze instalacje na świecie.”
Ale potem poszło już nieco gorzej, bo właśnie w tym momencie do akcji wkroczył TDT, aby wszystko popsuć. Bo w trakcie realizacji tego dużego projektu postanowili zmienić zasady gry. Zaczęli poprawiać (?) Unijne standardy budowy zbiorników na skroplony gaz (LNG), których nigdy wcześniej nie nadzorowali (sic!).
Dotychczasowe doświadczenie wynikające z podejmowania decyzji administracyjnych o dopuszczaniu (lub nie-) zbiorników na gaz w pojazdach samochodowych, okazało się zbyt małe.
Więc było prawdą rymowane stwierdzenie w tym artykule, że
„Nie znali się,
ale na wszelki wypadek wszystko kwestionowali.”
Nie mieli litości dla siebie, gdy ośmieszali swoją instytucję. Nie mieli litości dla terminów i przyjętych zobowiązań naszego Państwa. Nie mieli litości nawet dla uznanych producentów zbiorników, czyli dla firmy Saipem w Saint Quentin pod Paryżem, która robi to od wielu lat i wszędzie zgodnie z takimi samymi dyrektywami UE. Podobnie zachowywali się (nie mając litości) także w odniesieniu do naszej rodzimej firmy „Irene”. Pycha przysłoniła zdolność logicznego rozumowania.
I muszę tu powtórzyć za autorem tego artykułu, bo jest to rzecz zbyt ważna, aby ją pominąć. Chodzi mianowicie o to, że za każdą godzinę pracy inspektora, za przejazdy, itd., itp., et’cetera, TDT pobiera ustawową stawkę. A, gdy zdarzy się, że na budowę, czy do zakładów prefabrykacji rurociągów przyjeżdża po kilka osób z TDT (choć wystarczyłaby jedna), to za każdego dodatkowego inspektora trzeba dodatkowo zapłacić. A specyficzną ciekawostką związaną z funkcjonowaniem tej naszej (?) instytucji jest fakt, że licznie kontrolujący inspektorzy nie mieli żadnej mocy sprawczej (ubezwłasnowolnieni?), gdyż wszystkie dokumenty i decyzje akceptuje jedynie i jednoosobowo dyrektor TDT.
Autor tego artykułu podkreśla, że wszystkie wyżej opisane nieprawidłowości i wpadki, to i tak nic w porównaniu z kosztami opóźnień dokumentacji, oczekiwania na zgody, potwierdzenia, czy czekania, aż ci fachowcy (?) z TDT „zrozumieją co nadzorują”.
I na potwierdzenie swojej oceny autor artykułu przytacza opinię jednej z najlepszych firm na świecie, włoskiego TANKO, którzy przyznają, że nigdzie nie widzieli tak destrukcyjnego zachowania państwowej instytucji w tak ważnych projektach.
A ja, w przeciwieństwie do Autora tego artykułu nie uważam za zabawne, gdy dyrekcja TDT, chwaliła się wpływami ponad 8 mln zł. i wpłatą nadwyżek do budżetu. Bo jest prawdą, że gdy dyrektor TDT Jan Urbanowicz zapewniał w Sejmie, że „Państwo na nas zarabia”, to zapomniał podać drugą stronę tego medalu-bilansu. Chodzi o koszty ich szkodliwej działalności, także koszty społeczne. Systematyczny rozrost administracji urzędniczej, wzajemne dublowanie kompetencji, to rak toczący polską administrację.
A chirurga nadal nie widać . . . .
Dziadek Piotra
=================
P.S.
Bo ta/taka pycha mi przeszkadza. I myślę, że nie tylko mnie, ale także co mądrzejszym pracownikom TDT.
A jeśli jacykolwiek szefowie naszych branżowych instytucji mają jeszcze nadzieję, że wspieranie takiego TDT przynosi im zaszczyt, honor lub chlubę, to . . . I warto o tym pamietać, gdy obserwujemy niektórych szefów naszych branzowych organizacji, którym zabrakło odwagi w sprawie rzekomego fałszowania końcowego protokołu z prac „grupy roboczej”.
[1] http://wroblewski.tocowazne.pl/n/wzorcowa-historia-biurokratycznej-pychy
By dP • Różne sprawy, nie zdiagnozujesz bez kawy • Tags: decyzje urzędnicze, diagnosta, konsultacje Ministerstwa Transportu, rola TDT