Jak wieść gminna niesie, to przegraną zafundowali sobie sami członkowie naszego zespołu, nijako na własne życzenie. Z przecieków w środkach masowej komunikacji wynika, że dopiero po oficjalnej nasiadówce z trenerem rozpoczynała się prawdziwa narada wśród samych zawodników o tym:
jak będą grać,
kto będzie bronić a kto atakować,
i
kto i gdzie będzie stać oraz
kto kogo będzie kryć…..
Trudno jest całemu zbiorowisku samych indywidualistów, jakimi, jako polska nacja jesteśmy, podporządkować się jednemu . . . – np. trenerowi Smudzie.
Ale trudno też się przegrywa….!
Co robić w takiej sytuacji?
Jeden z zawodników uważa, że należy stać z piłką u nogi i czekać, i czekać. Czekać aż zawodnik przeciwnej drużyny podbiegnie po piłkę, bo wówczas się zmęczy, a zmęczonego łatwiej okiwać…(?) Ale nie wypowiada się o tym, co będzie, jak ten podbiegający zawodnik ma większą wytrzymałość niż sądzimy.
Inny z zawodników twierdzi, że zbuduje swoje własne boisko, na swoim podwórku, na którym wygramy w 100 %.
Kolejny też ma patent (?) na wygraną. A ten patent zamknięty jest i do tego chroniony hasłem dostępu w Klubie „D”. Chcesz mieć patent, to zapisz się do tego Klubu.
Ale nie mówi o tym, że sprzedawcy patentu wcale nie sprzedają gwarancji zwycięstwa, bo sprzedają jedynie tylko „wiarę” w ostateczne zwycięstwo. Ale, czy sama wiara, to wystarczający kapitał do zwycięstwa?
Inny z zawodników rozpłakał się i załamany położył się na trawie pod bramką ogłaszając wszem i wobec, że jak sędziowie nie zmienią werdyktu, to on się już nigdy nie podniesie…. Tak postanowił protestować.
Jeszcze inny twierdzi, że oto on jest najlepszy, że on najlepiej kiwa, i to on sam, Sam załatwi szybką wygraną. Tylko, żeby te kamery były cały czas na niego….
Kolejni zawodnicy składają kolejne propozycje….
A to zbudować konkurencyjny klub, a to więcej fauli stosować, a to częściej kopać przeciwnika po kostakch, a to zwiększyć pulę darmowych wejściówek na imprezy sportowe, a to zbyt wiele fizycznych ćwiczeń i osobistych wyrzeczeń, a to pójść do „Fryzjera”, niech nas nieco ostrzyże z nadmiaru grosików, byle załatwił sprawę . . . .
Są też przekupieni zawodnicy, którzy tylko udają, że grają.
Jest też grupa zawodników, których to wszystko nic nie obchodzi. Oni robią tylko to, co im właściciele danego klubu każą. Jak trzeba wstąpić do reprezentacji, to czemu nie. A jak nie potrza, to też nie ma problema….
W tej różnorodności proponowanych rozwiązań, które mają doprowadzić do zwycięstwa zapomniano o trenerze, który zaszył się gdzieś i zawstydzony porażką nie wychodzi z kąta…
A mnie tylko ciekawi, jak znowu poradzi sobie drużyna niemiecka. Teoretycznie już nigdy nie powinni się podnieść po awanturach, które na świecie wywołali (I i II wojna światowa) oraz po laniu, które za to otrzymali.
I nie mogę sobie jakoś przypomnieć tej ich recepty na sukces (lepszy od naszego). A może choć Wy pamiętacie lub tę receptę znacie1?
Pyta zapominalski dziadek Piotra, vel B. Kowalski
1 Gdzieś pisali o jakimś kolektywie-lokomotywie, gdzie nie ma „gwiazd”, gdzie jedzie się do wspólnego celu. Ale czy to może być prawdą…?
Od początku moim zamiarem było, aby dostęp do tej strony pozostał zawsze bezpłatny. Tak, jak i dostęp do wszystkich zamieszczanych tu tekstów.
Pierwotnie strona ta miała on należeć do SDS-u, potem do OSDS-u. Ale stało się inaczej i nie czas wracać do przeszłości.
Nie planuję żadnych ograniczeń dostępu ani żadnych opłat. Ale niestety, są i koszty prowadzenia tej strony. Dlatego, po 7-miu latach pisania, jeśli chcielibyście nas/mnie wesprzeć swoją dobrowolną wpłatą dowolnej wielkości/wysokości, to będzie mi/nam bardzo miło.
Wasze wsparcie będzie jednocześnie wsparciem naszego "wolnego słowa" w branży, choć zapewne pomoże w oczekiwanym rozwoju naszej strony. A plany mamy ambitne i ciekawe.
Jeśli się zdecydujecie, to bardzo proszę o wpłatę/datek na podane poniżej konta bankowe.
Z góry dziękuję za Wasze życzliwe wsparcie!
R. Błażej Kowalski
vel dziadek Piotra ("dP")
R. Błażej Kowalski,
Nazwa banku: PKO BP,
Tytuł wpłaty: na rozwój Informatora,
Nr konta 24 1020 3017 0000 2802 0073 3170
Redakcja
Tytuł
„Informator insp. UDS-a”
Adres siedziby redakcji
64-920 Piła, ul. Wenedów 7/15
Redaktor naczelny
Romuald Błażej Kowalski, ur. 27.01.1952 r. Wolsztyn; PESEL 52012713096, obywatelstwo Polska; zam. ul. Wenedów 7/15, 64-920 Piła
Wydawca
Romuald Błażej Kowalski, zam. ul. Wenedów 7/15, 64-920 Piła
Używamy plików cookies w celu optymalizacji naszej witryny i naszych serwisów.
Funkcjonalne
Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.
cze 19 2012
PRZEGRALIŚMY MECZ
Przegraliśmy kolejny mecz…
Jak wieść gminna niesie, to przegraną zafundowali sobie sami członkowie naszego zespołu, nijako na własne życzenie. Z przecieków w środkach masowej komunikacji wynika, że dopiero po oficjalnej nasiadówce z trenerem rozpoczynała się prawdziwa narada wśród samych zawodników o tym:
i
Trudno jest całemu zbiorowisku samych indywidualistów, jakimi, jako polska nacja jesteśmy, podporządkować się jednemu . . . – np. trenerowi Smudzie.
Ale trudno też się przegrywa….!
Co robić w takiej sytuacji?
Jeden z zawodników uważa, że należy stać z piłką u nogi i czekać, i czekać. Czekać aż zawodnik przeciwnej drużyny podbiegnie po piłkę, bo wówczas się zmęczy, a zmęczonego łatwiej okiwać…(?) Ale nie wypowiada się o tym, co będzie, jak ten podbiegający zawodnik ma większą wytrzymałość niż sądzimy.
Inny z zawodników twierdzi, że zbuduje swoje własne boisko, na swoim podwórku, na którym wygramy w 100 %.
Kolejny też ma patent (?) na wygraną. A ten patent zamknięty jest i do tego chroniony hasłem dostępu w Klubie „D”. Chcesz mieć patent, to zapisz się do tego Klubu.
Ale nie mówi o tym, że sprzedawcy patentu wcale nie sprzedają gwarancji zwycięstwa, bo sprzedają jedynie tylko „wiarę” w ostateczne zwycięstwo. Ale, czy sama wiara, to wystarczający kapitał do zwycięstwa?
Inny z zawodników rozpłakał się i załamany położył się na trawie pod bramką ogłaszając wszem i wobec, że jak sędziowie nie zmienią werdyktu, to on się już nigdy nie podniesie…. Tak postanowił protestować.
Jeszcze inny twierdzi, że oto on jest najlepszy, że on najlepiej kiwa, i to on sam, Sam załatwi szybką wygraną. Tylko, żeby te kamery były cały czas na niego….
Kolejni zawodnicy składają kolejne propozycje….
A to zbudować konkurencyjny klub, a to więcej fauli stosować, a to częściej kopać przeciwnika po kostakch, a to zwiększyć pulę darmowych wejściówek na imprezy sportowe, a to zbyt wiele fizycznych ćwiczeń i osobistych wyrzeczeń, a to pójść do „Fryzjera”, niech nas nieco ostrzyże z nadmiaru grosików, byle załatwił sprawę . . . .
Są też przekupieni zawodnicy, którzy tylko udają, że grają.
Jest też grupa zawodników, których to wszystko nic nie obchodzi. Oni robią tylko to, co im właściciele danego klubu każą. Jak trzeba wstąpić do reprezentacji, to czemu nie. A jak nie potrza, to też nie ma problema….
W tej różnorodności proponowanych rozwiązań, które mają doprowadzić do zwycięstwa zapomniano o trenerze, który zaszył się gdzieś i zawstydzony porażką nie wychodzi z kąta…
A mnie tylko ciekawi, jak znowu poradzi sobie drużyna niemiecka. Teoretycznie już nigdy nie powinni się podnieść po awanturach, które na świecie wywołali (I i II wojna światowa) oraz po laniu, które za to otrzymali.
I nie mogę sobie jakoś przypomnieć tej ich recepty na sukces (lepszy od naszego).
A może choć Wy pamiętacie lub tę receptę znacie1?
Pyta
zapominalski
dziadek Piotra,
vel B. Kowalski
1 Gdzieś pisali o jakimś kolektywie-lokomotywie, gdzie nie ma „gwiazd”, gdzie jedzie się do wspólnego celu. Ale czy to może być prawdą…?
By dP • Różne sprawy, nie zdiagnozujesz bez kawy • Tags: branżowe organizacje, diagnosta samochodowy, SDS, Stacja Kontroli Pojazdów (SKP)