Jakie drogi, tacy inżynierowie.
Taka myśl kołata mi w głowie.
Już dawno temu zauważono związek zdrowego i aktywnego trybu życia z jego jakością (wolne od chorób) i długością. Pamiętając tę zasadę, raz po raz wyjeżdżałem zimą na biegówki do Jakuszyc, a latem w okolice Szklarskiej Poręby, gdzie można zdrowo, tanio (z własnym wiktem w plecaku) i po amatorsku pochodzić po naszych górkach.
Ale, żeby tam pobiegać/pochodzić, to trzeba tam dojechać, więc dlatego jeżdżę dużo.
Jak wszędzie na tych terenach, stosowną infrastrukturę, więc także schroniska, szlaki przygotowali nam nasi „poprzednicy” sprzed wojny. I ta infrastruktura działa do dziś (ile to już lat . . .?). A w jakim jest dobrym stanie warto przekonać się samemu. Utwardzona i brukowana droga w górnych partiach na Szrenicę (1300 m npm) – nadal – w świetnym stanie technicznym.
A, gdy jeżdżę nie tak dawno uruchomioną nitką (może ma 3 lata), przyszłej autostrady, to wjazd na jeden z wiaduktów jest tak zbudowany, że można zerwać zawieszenie. Przecież na tym odcinku wykonawcą także była niemiecka firma, choć podwykonawcami były nasze firmy.
Nie mówię już o tym, że powierzchnia była wielokrotnie łatana w bardzo wielu miejscach, a sama nawierzchnia jest ewidentnie mniej równa, niż autostrady w Niemczech.
A funkcjonujące jeszcze betonowe odcinki starych poniemieckich dróg (np. Berlin – Wrocław) są w lepszym stanie niż niejedna droga wybudowana po wojnie przez naszego pracownika pod nadzorem naszego inżyniera. I, aby to stwierdzić, nie trzeba wcale dużo jedzić….
Zastanawiam się nad tym wielokrotnie, z jakiegoż to powodu, wszystko, czego się sami dotykamy jest gorsze, niż niemieckie?
Przed wojną nadzorem nad naszą obecną infrastrukturą na zachodzie Polski zajmował się niemiecki inżynier i majster (te dwa słowa w naszym języku są pochodzenia niemieckiego). I choć wykonawcą był także dość często polski pracownik (lub niewolnik), to nie w tak szerokim zakresie, jak obecnie.
Bo są jeszcze i inne różnice. Przed wojna, gdy ulicą szedł niemiecki (Herr) inżynier, to wszyscy zdejmując czapkę z głowy nisko mu się kłaniali. Podobnym szacunkiem cieszył się też każdy (Pan!) majster.
A dziś, w Polsce? Już całkowicie zaniknęły z naszego życia, kiedyś tradycyjne i wyśmiane w filmie „Czterdziestolatek”, wymawiane wcześniej zawsze z szacunkiem i estymą słowa: „Panie inżynierze”, „Panie majster” z mocnym akcentem na słowo „Pan”. I do tego szacunku dla zawodu inżyniera trudno będzie nam wrócić jeszcze przez bardzo wiele dekad. Bo za zniszczenie etosy tej profesji odpowiedzialni są nie tylko sami inżynierowie.
Tak, jak Gruza w Czterdziestolatku, granym przez A. Kopiczyńskiego (a późniejsza rola ojca w filmie „Rodzina zastępcza” grana przez P. Fronczewskiego?) cudownie pokazał ich miałkość i niedostatek charakteru, tak i dziś wielu z nich nie ma tego czegoś, tej inżynierskiej charyzmy, którą była nieodzowną cechą niegdysiejszych profesjonalistów.
Oni nigdy nie chodzili na pasku urzędników i polityków, nikomu się pierwsi nie kłaniali, bo to im się kłaniano. To ich proszono o pomoc w rozwiązywaniu technicznych problemów.
Władze naszego kraju, pomimo tego, że na początku lat 90-tych dokonaliśmy zmiany ustroju, to nadal hołdują marksistowskiej zasadzie, że „ilość zawsze przechodzi w jakość” i nadal taśmowo produkują inżynierów na potęgę. To spowodowało, że wielu nie zasługuje na zaszczytne miano inżyniera.
Powiedzenie „jakie drogi tacy inżynierowie” może mieć w tym kontekście uzasadnienie.
Dlatego warto się zastanowić, skąd tylu jeszcze zwolenników pana Marksa? Kiedyś może ta ilość przejdzie w jakość, może Karol Marks miał i rację. Ale nie wiemy kiedy to nastąpi, może dopiero za 100 lat. Więc jest zasadne pytanie, czy warto czekać te 100 lat, czy też może coś z tym fantem zrobić. Może już czas?
Stosowne Stowarzyszenia grupujące przedstawicieli tej – kiedyś – znamienitej profesji nic w tym względzie nie robią wisząc u klamki sponsorów i z głową spuszczona na poziomie kolan, z błaganiem w oczach oczekują na jakieś grosiki na przeżycie .
Nie szanując siebie, nie szanując trudu włożonego w swoje wykształcenie spowodowali, że i inni przestali ich szanować. I stało się to najgorsze, co mogło się zdarzyć. To politycy zaczęli budować drogi i wiadukty, narzucać normy i terminy ich wykonania. Stało się to, co w takiej sytuacji stać się musiało i mamy takie drogi, jakie w tej sytuacji chcieliśmy.
Dużo jeżdżę, dlatego to widzę. A Wy też trochę jedzicie i nieco widzicie?
Ale, czy widząc to i wiedząc o tym czujemy się lepiej? Czy to Wam ulżyło?
Od początku moim zamiarem było, aby dostęp do tej strony pozostał zawsze bezpłatny. Tak, jak i dostęp do wszystkich zamieszczanych tu tekstów.
Pierwotnie strona ta miała on należeć do SDS-u, potem do OSDS-u. Ale stało się inaczej i nie czas wracać do przeszłości.
Nie planuję żadnych ograniczeń dostępu ani żadnych opłat. Ale niestety, są i koszty prowadzenia tej strony. Dlatego, po 7-miu latach pisania, jeśli chcielibyście nas/mnie wesprzeć swoją dobrowolną wpłatą dowolnej wielkości/wysokości, to będzie mi/nam bardzo miło.
Wasze wsparcie będzie jednocześnie wsparciem naszego "wolnego słowa" w branży, choć zapewne pomoże w oczekiwanym rozwoju naszej strony. A plany mamy ambitne i ciekawe.
Jeśli się zdecydujecie, to bardzo proszę o wpłatę/datek na podane poniżej konta bankowe.
Z góry dziękuję za Wasze życzliwe wsparcie!
R. Błażej Kowalski
vel dziadek Piotra ("dP")
R. Błażej Kowalski,
Nazwa banku: PKO BP,
Tytuł wpłaty: na rozwój Informatora,
Nr konta 24 1020 3017 0000 2802 0073 3170
Redakcja
Tytuł
„Informator insp. UDS-a”
Adres siedziby redakcji
64-920 Piła, ul. Wenedów 7/15
Redaktor naczelny
Romuald Błażej Kowalski, ur. 27.01.1952 r. Wolsztyn; PESEL 52012713096, obywatelstwo Polska; zam. ul. Wenedów 7/15, 64-920 Piła
Wydawca
Romuald Błażej Kowalski, zam. ul. Wenedów 7/15, 64-920 Piła
Używamy plików cookies w celu optymalizacji naszej witryny i naszych serwisów.
Funkcjonalne
Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.
wrz 26 2012
JEŻDŻĘ DUŻO . . .
Taka myśl kołata mi w głowie.
By dP • Różne sprawy, nie zdiagnozujesz bez kawy • Tags: decyzje urzędnicze, diagnosta, Ministerstwo Transportu, stan infrastruktury drogowej